Giełdowy statek nadal tonie

Polski WIG20 spadł o 1,63 proc. do 2447,21 pkt. WIG stracił 1,91 proc. i zatrzymał się na poziomie 42011,42 pkt.

Brytyjski FTSE 100 a zamknięciu w piątek odnotował spadek o 2,71 proc. CAC 40 spadł o 1,26 proc. DAX poleciał o 2,78 proc. Węgierski BUX o 1,66 proc.

Wczoraj indeksy spadały po 5 proc. w Europie, USA i Azji. Na otwarciu giełdy również zalały się czerwienią, dlatego nikt nie spodziewał się radykalnej porawy nastrojów. Po ostatnich wydarzeniach 2 proc. spadki nie robią już na nikim wrażenia.

Analitycy próbują przewidzieć konsekwencje wielkiej wyprzedaży. Nastroje na chwilę uspokoiły dane o tym, ze bezrobocie w USA nie wzrosło. Stopa bezrobocia za Oceanem w lipcu wyniosła 9,1 proc., wobec 9,2 proc. w czerwcu. Jednak wciąż na czarnej liście są Włochy i Hiszpania, nad którymi zawisło zagrożenie niewypłacalności.

„WIG20 stracił w tydzień około 11 proc. i na większości rynków akcji skala strat jest podobna. Można się przerzucać liczbami i statystykami, gdzie indeksy są najniżej od jakiego czasu, ale poza rozbudzaniem niezdrowych emocji, niewiele nam to pomoże w ocenie sytuacji” – powiedział Emil Szweda, analityk Noble Securities.

„Co może pomóc? Szukanie analogii. Łatwiej je znaleźć w skali rynków, niż w skali makro, bo być może zagrażająca światu recesja nie miała wcześniej precedensu. Tymczasem głębokie spadki indeksów niejednokrotnie już się zdarzały”, mówi dalej Emil Szweda.