Giełdy w Azji lekko skaczą śladami Wall Street

Dzisiaj giełdy w Azji podskoczyły do góry, chociaż nie tak gwałtownie jak wczoraj w USA. Już od rana na parkietach w Azji, Nowej Zelandii i Australii indeksy rosły.

Na zakończeniu notowań japoński indeks Nikkei 225 wzrósł o 1,05 proc. i wyniósł 9.038,74 pkt. Chiński Shanghai Composite Index wzrósł o 0,9 proc. i wyniósł 2.549,18 pkt.

Giełdy liczą straty po rekordowych spadkach z ostatnich kilku dni. Wszyscy zadają sobie pytanie czy nagłe wzrosty utrzymają się, bo ostatnio nikt nie jest w stanie uzasadnić ani przewidzieć reakcji inwestorów.

Inwestorzy wyprzedawali akcje w obawie przed zbliżająca się recesją i po słynnej już decyzji o obniżeniu ratingu USA przez agencję S&P. Wczoraj wszystkie rynki finansowe czekały na obrady Rezerwy Federalnej USA. Jak powiedział Emil Szweda z Noble Securities, mimo że Fed nie zdecydował się na uruchomienie trzeciej rundy skupu obligacji, indeksy w USA zakończyły dzień silnymi wzrostami, a w Azji nastroje poprawiły się dostrzegalnie.

Amerykańska euforia udzieliła się inwestorom w Azji. W Hong Kongu, na Tajwanie, Filipinach i w Malezji indeksy zyskiwały po ponad 3 proc. Na godzinę przed końcem notowań Nikkei rósł o nieco ponad 1 proc. W Szanghaju wskaźniki szły w górę po ponad 1,5 proc. Jednak kontrakty na amerykańskie indeksy straszyły rano spadkami o 0,7 proc.”, skomentował wczorajszą sesję Roman Przasnyski z Open Finance.

„Na niemal wszystkich giełdach świata indeksy poruszają się niczym wskazówki kompasu w trakcie magnetycznej burzy. Zarabiać w takich warunkach niezwykle trudno, za to straty przychodzą same”, skomentował ostatnie sesje Roman Przasnyski.