Indeksy na Wall Street wystrzeliły w górę w reakcji na dane z rynku pracy

S&P500 wzrósł o 1,12 proc. i zatrzymał się na poziomie 1 640,70 pkt. Nasdaq zakończył dzień zwyżką o 1,32 proc. do wysokości 3 469,22 pkt. Z kolei Dow Jones wspiął się o 1,38 proc. odnotowując wartość 15 248,20 pkt.

Raport z amerykańskiego rynku pracy był niecierpliwie wyczekiwany przez inwestorów po obu stronach oceanu. Bowiem to od poziomu bezrobocia w USA w dużym stopniu zależy, czy Bank Rezerwy Federalnej zdecyduje się na wstrzymanie programów stymulacyjnych, które, jak się uważa, są ważnym przyczynkiem do tegorocznych wzrostów na amerykańskiej giełdzie.

Zatrudnienie w Stanach Zjednoczonych wzrosło w maju o 175 tys. etatów, co jest wynikiem lepszym od oczekiwań analityków, którzy spodziewali się, że liczba miejsc pracy wzrośnie o 164-170 tys. Co prawda stopa bezrobocia w porównaniu z ubiegłym miesiącem była wyższa o 0,1 pkt proc. i wyniosła 7,6 proc., jednak nie było to spowodowane zwolnieniami, a powiększeniem zasobu siły roboczej. W dodatku mimo niewielkiego wzrostu stopa bezrobocia nadal pozostaje znacznie niższa niż przed rokiem, kiedy to w maju 2012 r. osiągnęła poziom 8,2 proc.

Dzisiejsze doniesienia potwierdzają pozytywną tendencję na amerykańskim rynku pracy, która została zasygnalizowana ogłoszonym wczoraj spadkiem liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.

„Raport z rynku pracy był dziś w centrum zainteresowania” – komentował w rozmowie z Bloombergiem Brian Jacobsen z Wells Fargo Advantage Funds. „Dane pokazują, że gospodarka się rozwija, ale nie na tyle szybko, by skłonić FED do zaprzestania skupu aktywów.”

Zdaniem Vinventa Reinharta, byłego dyrektora Wydziału Spraw Monetarnych Banku Rezerwy Federalnej, Bernanke nie zdecyduje się przerwać programu skupu obligacji, jeżeli średni wzrost zatrudnienia z czterech miesięcy nie wyniesie przynajmniej 200 tys. etatów.

W minionym tygodniu ważnym dla inwestorów wydarzeniem było także posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego – miało bowiem odpowiedzieć na pytanie, czy EBC dalej będzie luzował politykę monetarną uciekając się do ujemnych stóp depozytowych. I o ile prezes Mario Draghi stwierdził, że EBC jest technicznie gotowy do takiej operacji, to obecnie nie widzi powodów, by uciekać się do tego typu kroków.