Impas w USA trwa, Europa w złych nastrojach

„Po wtorkowych silnych spadkach na Wall Street, trudno dziś liczyć na dobre nastroje inwestorów na naszym kontynencie” – napisał w porannym komentarzu Roman Przasnyski z Open Finance. Tym bardziej, że znaczna część zniżki za oceanem miała miejsce po zakończeniu handlu w Europie – dodaje analityk.

Skala wtorkowych spadków za Oceanem zaskoczyła nawet analityków. Wygląda na to, że złą passę na giełdach są w stanie zahamować tylko sygnały porozumienia pomiędzy Demokratami i Republikanami. Tymczasem nic na to nie wskazuje. Impas trwa już od przeszło tygodnia, a Obama nadal nie che rozmawiać z politycznymi przeciwnikami, którzy blokują ustawę o służbie zdrowia. Komentatorzy na całym świecie szacują straty jakie poniesie amerykańska gospodarka w wyniku zamknięcia administracji rządowej.

„Dopóki nie napłyną sygnały świadczące o przełamaniu impasu w USA, w najlepszym razie można liczyć jedynie na chwilowe odreagowanie” – twierdzi Przasnyski.

Na warszawskim parkiecie również dominują minorowe nastroje. WIG 30 na otwarciu wyniósł 2532,87 pkt, spadając o 0,05 proc. WIG 20 stracił 0,6 proc., a WIG 0,5 proc.

„Trzeba też pamiętać, że nie brakuje także rodzimych powodów do niepokoju. Mowa o mającym lada dzień ujrzeć światło dzienne rządowym projekcie zmian w funkcjonowaniu OFE” – zauważył analityk.

W środę na zakończenie notowań na wschodniej półkuli widać za to ożywienie. „Notowania na giełdach azjatyckich nie wskazują na to, by amerykański pesymizm udzielił się tamtejszym graczom” – skomentował Przasnyski. Nikkei 225 na zamknięciu wzrósł o 1,03 proc.