Jednym z akcjonariuszy z pewnością będzie Skarb Państwa, który wniesie aportem akcje swoich spółek. Być może zostanie jeszcze pozyskany inny kapitał, na przykład z sektora prywatnego. Takim inwestorem mogłyby zostać otwarte fundusze emerytalne. Dzięki temu nadzór nad inwestycjami byłby sprawowany także przez inwestorów prywatnych, co mogłoby poprawić jakość i opłacalność realizowanych projektów.

Oczywiście OFE powinny inwestować zgodnie z interesem przyszłych emerytów, więc objęcie udziałów musi być poprzedzone oceną zyskowności takiej inwestycji. Spółka będzie także zaciągała kredyty, prawdopodobnie w BGK. Jednak bank ten nie ma wystarczającego kapitału, żeby sfinansować tak duże kredyty, zostałyby też przekroczone limity koncentracji. Dlatego kredyty prawdopodobnie będą zaciągane także w innych polskich bankach i u inwestorów zagranicznych. Prawdopodobnie będą też emitowane obligacje oferowane OFE i różnym innym inwestorom. Powstaje pytanie, z czego spółka będzie spłacać kredyty.

To ważne, bo jeżeli nie będzie wystarczających przychodów, inwestorzy mogą się obawiać, że spółka straci kapitał lub nie spłaci kredytów. Niestety kwestia przychodów przy realizacji dużych projektów inwestycyjnych jest bardzo trudna do określenia, pokazują to przykłady próby budowy autostrad w Polsce za pomocą prywatnego kapitału. Dlatego żeby uruchomić finansowanie, będą konieczne gwarancje rządu albo udzielane bezpośrednio przez rząd, albo za pośrednictwem BGK. Rozumiem, że ten montaż finansowy ma zostać tak przeprowadzony, żeby gwarancje rządu nie powiększyły długu publicznego. Kluczowym elementem tego montażu będzie wskazanie, kto ponosi ryzyko w przyszłości. Jeżeli na przykład opłaty z wybudowanej w ten sposób autostrady nie wystarczą na spłacenie rat kredytowych, to zostaną uruchomione gwarancje i koszty spłaty kredytu poniesie albo rząd, albo BGK. W ten sposób zostaną obciążone przyszłe dochody podatkowe państwa.

Takie rozwiązanie ma liczne zalety. Podstawowa to polityczno-księgowa, bo powstałe zobowiązania nie są wliczane do długu publicznego. Inna zaleta to lepsze wykorzystanie posiadanych aktywów, bo obecnie rząd (obywatele) korzysta wyłącznie z dywidend wypłacanych przez spółki Skarbu Państwa, a tak będzie można realizować projekty społecznie użyteczne, takie jak budowa dróg czy zwiększenie mocy wytwórczych polskiej energetyki. Być może projekty, które nie zostałyby uruchomione na warunkach rynkowych, zostaną uruchomione dzięki gwarancjom rządu. Ważne jest, aby w każdym przypadku ważona ryzykiem społeczna stopa zwrotu z tych inwestycji przekraczała koszty jej finansowania. Niestety tutaj leży pies pogrzebany. Inwestycje prowadzone przez rząd często mają wysoką polityczną, a nie społeczną stopę zwrotu (dzięki tworzeniu miejsc pracy zwiększają poparcie dla rządzącej partii).

Reklama

Ponadto aby uzyskać wysoki rating emisji obligacji finansującej dany projekt, z reguły konieczne są wysokie gwarancje, a więc i wysokie potencjalne obciążenie przyszłych pokoleń spłatami rat kredytowych. Dlaczego? Gdyby były to inwestycje wysoko opłacalne na zasadach komercyjnych, to byłyby realizowane bez pomocy rządu. Dodatkowo takie montaże finansowe są bardzo skomplikowane i ich przygotowanie może trwać latami. Zaangażowanie rządu w takie projekty ma pewne zalety, pokazał to projekt Euro 2012. Gdy rząd prowadzi inwestycje przez spółkę zależną, to proces uzyskania zgód i łamania oporu biurokracji może być szybszy, niż gdy robi to inwestor prywatny.

Więc czas stracony na montaż finansowy można częściowo nadrobić, przyspieszając proces udzielania zgód i pozwoleń, łącznie z wprowadzaniem odpowiednich zmian ustawowych. Jak widać, zastosowanie nowoczesnej inżynierii finansowej do inwestycji publicznych ma pewne zalety i niesie ze sobą liczne ryzyka. Czas pokaże, czy spółka Inwestycje Polskie skończy jak Lehman Brothers, czy stanie się dźwignią rozwoju gospodarczego.