Ludzki błąd, cyberatak czy zimnowojenne postawy. To czynniki, które mogą uruchomić globalną katastrofę nuklearną. Jak jej zapobiec?

Świat wkroczył w nową erę nuklearną, gdzie przede wszystkim to błąd, a nie świadoma agresja, staje się potencjalnie najbardziej prawdopodobnym czynnikiem, który może wyzwolić katastrofę atomową.

Amerykańscy przywódcy byli już dwa razy w historii ostrzegani o nadlatujących rakietach z Rosji. W każdym z tych przypadków był to fałszywy alarm, wynikający z błędów technicznych lub błędów ludzkich. Były prezydent Rosji Borys Jelcyn także został poinformowany o wystrzeleniu rakiet amerykańskich. Okazało się jednak, że w rzeczywistości chodziło o norweską rakietę naukową.

Po każdym takim incydencie łudzimy się, że możemy rozwiązywać tego typu problemy przy pomocy nowych technologii i szkoleń. Albo tłumaczymy sobie, że połączenie skrupulatności ze szczęściem, tak jak w czasie zimnej wojny, dalej będzie nam sprzyjać. Ale czy naprawdę wierzymy w to, że na zawsze unikniemy nuklearnej katastrofy w świecie, w którym broń atomową posiada dziewięć państw, które w wielu przypadkach, w które są do siebie wrogo nastawione?
Dziś na ryzyko ludzkiego błędu jest potęgowane przez potencjalne zagrożenia cybernetyczne, także w obszarze systemów ostrzegania i dowodzenia. Hakerzy mogliby spreparować fałszywe ostrzeżenie przed atakiem nuklearnym i włączyć je do narodowych systemów ostrzegania, w fałszywy sposób przypisując atak niewinnemu państwu. W czasach globalnego napięcia oraz zbyt małej komunikacji i współpracy pomiędzy państwami atomowymi, gdzie podjęcie decyzji zajmuje zaledwie kilka minut, zasadne wydaje się postawienie pytania, w jaki sposób światowi przywódcy mogliby uniknąć odpowiedzi nuklearnej na fałszywy alarm?

Administracja Donalda Trumpa ogłosiła niedawno plany zwiększenia roli broni atomowej w zakresie obrony USA. Z nowe Strategii Bezpieczeństwa Narodowego można się dowiedzieć, chodzi już nie tylko o obronę USA oraz ich sojuszników przed atakiem atomowym, ale także przed „strategicznymi atakami o charakterze nieatomowym” czy przed „konwencjonalną agresją na dużą skalę”. W podobnym języku napisano ujawniony niedawno przegląd nuklearny.

Reklama

Poszerzając katalog zagrożeń, przeciw którym można wykorzystać broń atomową (chodzi m.in. o „strategiczne cyberataki”), jednocześnie zwiększa się ryzyko błędnej oceny zagrożeń czy po prostu pomyłki. Jeśli w wyniku cyberataku przestanie działać część sieci energetycznej, czy będziemy w stanie szybko i wiarygodnie zidentyfikować źródło ataku?

Jeśli Rosja, Chiny, Indie, Pakistan oraz pozostałe państwa atomowe przyjmą podobną do USA politykę bezpieczeństwa, to czy nie zbliżamy się do miejsca, w którym użycie broni atomowej staje się wysoce prawdopodobne?

Choć każdy kraj z arsenałem nuklearnym postrzega swoje warunki geopolityczne w odmienny sposób, ale wszyscy muszą się mierzyć z istotnym wzrostem zagrożenia atomowego. Tam gdzie to koniecznie, to indywidualnie, a tam, gdzie to możliwe, to wspólnie, państwa te muszą pilnie wypracować polityki, które zmniejszą ryzyko nuklearne dla wszystkich. Na początek proponujemy trzy kroki.

Po pierwsze, państwa z arsenałem nuklearnym powinny nieustannie przeglądać i działać na rzecz zmniejszenia ryzyka, że ich systemy ostrzegania i dowodzenia padną ofiarą cyberataków. Główny nacisk powinno się położyć na eliminowanie obecnych słabości oraz na tworzenie stałych procedur oceny i ulepszania. Niektórymi wnioskami i odkryciami państwa atomowe powinny się wymieniać, co zmniejszy ryzyko dla wszystkich. Każde z tych państw powinno oficjalnie uznać, że cyberatak przeciw systemowi ostrzegania i dowodzenia arsenałem jądrowym jest receptą na globalną katastrofę.

Po drugie, USA, Rosja oraz wiele państw nuklearnych, pomimo, że różnią się od siebie w zasadniczych kwestiach, muszą współpracować w obszarze wspólnych interesów o charakterze egzystencjalnym. A najważniejszy z nich to zmniejszenie ryzyka błędu atomowego. Trzeba pamiętać, że raz odpalonej rakiety atomowej nie można cofnąć, zanim nie osiągnie ona celu.

Wyjście USA i Rosji z pozycji „szybkiego startu” w zakresie broni nuklearnej (tzn. sytuacji, w której broń atomowa jest gotowa do użycia w ciągu kilku minut), wyeliminowałoby gwałtowność i zwiększyłoby czas podejmowania decyzji.

Działając w ten sposób, Waszyngton i Moskwa ustanowiłyby przykład dla innych państw z arsenałem nuklearnym. Eksperci ds. wojskowości w każdym z tych krajów otrzymaliby specjalny mandat od swoich przywódców do poszukiwania różnych możliwości, które zwiększyły czas podejmowania fatalnych w skutkach decyzji o użyciu broni atomowej.

Po trzecie, USA i Rosja powinny wzmacniać zasadę, którą elokwentnie podkreślali Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow, że wojny atomowej nie można wygrać. Czyż dwie największe potęgi nuklearne zapomniały o tym historycznym przełomie, który był kluczowy jeśli chodzi o zakończenie zimnej wojny?

Najważniejszym i najbardziej pilnym priorytetem, który powinien kształtować amerykańskie i rosyjskie siły nuklearne powinno być zapobieganie użycia siły nuklearnej i zmniejszenie ryzyka przypadkowego, błędnego czy nieautoryzowanego wystrzelenia rakiet atomowych.

W przeciwieństwie do zaproponowanego podejścia, obecna rosyjska koncepcja „ekshalacji w celu deeskalacji” (czyli ograniczonego użycia broni atomowej, aby stworzyć przerwę w konflikcie i otworzyć ścieżkę do negocjacji umowy na rosyjskich warunkach, czy amerykańskie wezwanie do bardziej „użytecznej” broni atomowej, sprawiają, że świat w znacznie większym stopniu jest dziś bardziej niebezpiecznym miejscem.

USA muszą dysponować bezpieczną, zabezpieczoną oraz wiarygodną odstraszającą bronią nuklearną tak długo, jak długo broń taka będzie istniała. Ale w dzisiejszych czasach to za mało. Wciąż świat ma czas, aby się spotkać i zmniejszyć oraz ostatecznie wyeliminować zagrożenie atomowe. Najbardziej pilnym celem jest zmniejszenie ryzyka przypadkowego, błędnego czy niewłaściwego wykorzystania broni atomowej. Powinno się to stać kluczową zasadą i głównym celem kształtowania polityki nuklearnej przez ekipę Donalda Trumpa.

>>> Czytaj też: Ekspert ostrzega: Bomba wodorowa ma wielokrotnie większą siłę wybuchu od atomowej