NFZ odmówi zgody na leczenie Polaka za granicą, jeśli – jego zdaniem – może być ono wykonane w kraju w terminie „nieprzekraczającym maksymalnego dopuszczalnego czasu oczekiwania”. Cały kłopot polega na tym, że nie ma definicji pojęcia „maksymalny dopuszczalny czas”.
Ewa Borkowska z Fundacji My Pacjenci zwraca uwagę, że nie istnieje przejrzysty mechanizm, według którego dałoby się go określić. Ministerstwo przekonuje, że będą się liczyły względy medyczne. Dodaje jednak, że fundusz powinien się również kierować (obok dobra pacjentów) gospodarnością wydatkowania środków publicznych. Argument finansowy może być więc wykorzystany w każdej sytuacji.
Wśród świadczeń obwarowanych zgodami mają się znaleźć m.in. badania z dziedziny medycyny nuklearnej, operacja mózgu nożem gamma czy scyntygrafia. Ale i zwykły tomograf czy rezonans magnetyczny. Bez zgód będzie można jeździć do lekarzy pierwszego kontaktu, do specjalistów czy wykonywać proste badania, np. USG czy krwi.
Pomysł ograniczeń ze strony NFZ krytykują władze samorządowe. Zdaniem marszałka województwa opolskiego celem dyrektywy jest możliwość wyboru miejsca leczenia się w dowolnym szpitalu na terenie Unii. Proszenie o zgodę funduszu na to leczenie można uznać za sprzeczne z intencją prawa UE.
Reklama
Macieja Hamankiewicza, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, niepokoi to, że w analizie kosztów, jakie dyrektywa zrodzi dla polskiego budżetu, ministerstwo w ogóle nie wzięło pod uwagę leczenia szpitalnego. Takie leczenie fundusz obwaruje koniecznością uzyskania jego zgody. Jeśli z kolei leczenia szpitalnego nie ma w kosztorysie, można domniemać, że zgody NFZ nie będą nigdy wydawane.
Kolejnym kłopotem może być kwota zwracana pacjentowi, który leczył się poza Polską. Fundusz ma oddać tyle, ile zapłaciłby za to leczenie w Polsce. To jednak tylko teoria. Nie ma jednolitej stawki (w poszczególnych województwach się różnią). To – zdaniem Macieja Hamankiewicza – oznacza różne kwoty zwrotu (w zależności od zameldowania pacjenta).
Dziś leczenie za granicą jest szczegółowo regulowane. Można się leczyć w nagłych przypadkach podczas pobytu poza krajem (na podstawie EKUZ). Można też otrzymać zgodę na planowane leczenie w innym kraju (czyli takie, które jest gwarantowane w Polsce, ale np. nie ma praktycznej możliwości wykonania go ze względu na czas oczekiwania zagrażający życiu lub zdrowiu lub brak odpowiedniego sprzętu). – Wówczas NFZ zwraca cały koszt leczenia, czasem nawet z transportem. Głównie chodzi o badania genetyczne, chirurgię dziecięcą i naczyniową, skomplikowane zabiegi okulistyczne, a także zabiegi z zakresu ortopedii, traumatologii czy transplantologii klinicznej – mówi Magdalena Szefernaker z biura prasowego NFZ. Na wszystkie przypadki leczenia za granicą NFZ przeznaczył w budżecie na 2012 r. 468 mln zł. Wydał niewiele ponad połowę – 265 mln zł.