Jak wynika z raportu "Rynek ubezpieczeń komunikacyjnych 2021" multiagencji Punkta, średnia cena składki OC zmalała w 2021 r o 7 proc. do poziomu 579 zł. To oznacza, że przeciętnie w 2021 r. płaciliśmy za ubezpieczenie o 43 zł mniej niż rok wcześniej. "Sam tylko ostatni kwartał 2021, był średnio o 50 zł tańszy od poprzedniego" - podano.

Jak wskazali autorzy raportu, widoczne od trzech lat spadki średniej ceny OC, w ubiegłym roku pogłębiła się różnica w cenach za względu na regiony. "Mieszkańcy Gdańska (miasta wojewódzkiego z najdroższym OC) płacili aż o 199 zł więcej niż mieszkańcy Opola (najtańszego miasta wojewódzkiego)" - podali.

Dodali, że w podziale na województwa najwyższe średnie składki OC płacili mieszkańcy pomorskiego (665 zł), mazowieckiego (628 zł) oraz dolnośląskiego (624 zł). "Z kolei najtańszym OC mogli pochwalić się zmotoryzowani z województw: podkarpackiego (492 zł), opolskiego (509 zł) oraz świętokrzyskiego (520 zł)" - podali.

Z raportu wynika, że wśród najdroższych miast pod kątem średniej wysokości składki OC tradycyjnie już należały Gdańsk (744 zł), Wrocław (716 zł) i Warszawa (715 zł). "Warto jednak zwrócić uwagę na kilka eksperymentalnych ruchów towarzystw ubezpieczeniowych w samej końcówce roku 2021. Przykładowo w czwartym kwartale 2021 od Warszawy droższy był Gorzów Wielkopolski. Średnie ceny OC wzrosły tam w IV kw. aż o 14,5 proc. (do kwoty 666 zł)" - czytamy.

Reklama

Jak wskazali autorzy raportu, radykalny spadek w czwartym kwartale 2021 r. odczuli też kupujący w Kielcach, gdzie średnia cena spadła aż o 130 zł (kwartał do kwartału) Mimo to, w skali całego roku Kielce były jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, w którym średnia cena OC wzrosła (do 616 zł w skali roku).

Zwrócili uwagę, że na wysokość składki OC wpływa wiele czynników, również stan cywilny. "Z raportu wynika jasno, że kierowcy będący w związkach małżeńskich płacili średnio o 25 proc. mniej od singli. Co ciekawe jednak, to właśnie wśród singli ich składki ubezpieczenia spadły bardziej - 9 proc. rok do roku" – podali.

Według prezesa Punkty Michała Daniluka, zaawansowane modele, oparte na analizie danych i wieloletnim doświadczeniu, są ostatnio masowo omijane, arbitralnym przyznawaniem tzw. “zniżek z ręki”. "Doraźnie klientom wydaje się to korzystne, ale w dłuższym okresie, być może już w najbliższych miesiącach, ubezpieczyciele wprowadzą daleko idące korekty cen" - wskazał. Dodał, że pozostaje liczyć na to, żeby korekty były wprowadzane stopniowo, nie skokowo, jak było choćby 5-6 lat temu.

Zdaniem Daniluka, w 2020 roku, można się spodziewać pogarszających się wyników technicznych ubezpieczycieli oraz interwencji regulatora. "W świetle rosnącej inflacji oba zjawiska sprawiają, że prawdopodobny jest bolesny wzrost cen ubezpieczeń" - zaznaczył.

Jak podkreślił, odczują go wszyscy konsumenci.