Punkty tuż przed limitem? Jest na to sposób

Kierowca, który uzbiera 24 punkty karne, traci prawo jazdy. Co potem? Musi zdać egzamin kwalifikacyjny. Dokładnie taki sam, jak przy jego pierwszym zdobyciu. To scenariusz, którego boi się każdy, kto choć raz wpadł na radar fotoradaru lub patrolu z suszarką.

Ale niektórzy wiedzą jak system można ograć. Zamiast przyjąć mandat, od razu mówią: „Idziemy do sądu”. Co to zmienia? Wszystko.

Trik z odmową: punkty zostają w zawieszeniu

W Polsce punkty karne trafiają na konto kierowcy zaraz po przyjęciu mandatu. Ale jeśli kierowca go nie przyjmie, sprawa trafia do sądu, a punkty… znikają z radaru. Do czasu prawomocnego wyroku są one „zamrożone” i nie wpływają na licznik.

Co więcej, nawet jeśli ktoś najpierw przyjął mandat, nadal ma siedem dni na zmianę zdania i skierowanie sprawy do sądu. Takie przepisy. I właśnie z tego kierowcy coraz częściej korzystają.

Czas działa na korzyść winnego

Sądowe młyny mielą powoli. I to bardzo dobra wiadomość… dla kierowcy. Bo im dłużej trwa postępowanie, tym większa szansa, że stare punkty wygasną.

Zgodnie z przepisami punkty karne znikają po dwunastu miesiącach od zapłacenia mandatu. Jeśli więc ktoś opóźni wejście nowych punktów, a stare w międzyczasie „wyparują”, może uniknąć przekroczenia limitu i zachować prawo jazdy.

Przykład z życia: uratował prawko dosłownie w ostatniej chwili

Michał ze Szczecina miał22 punkty. Złapali go na trasie ekspresowej. Miał na liczniku31 kilometrówza dużo. Groził mu mandat i kolejne 6 punktów, czyli... koniec jazdy.

– Wiedziałem, że nie mogę już nic przyjąć. Odmówiłem mandatu, powiedziałem, że chcę sprawę w sądzie – opowiada.

Dzięki temu punkty nie zostały naliczone. Sprawa wciąż czeka na termin rozprawy, a tymczasem część starych punktów wygasła. Michał zapisał się też na kurs redukujący i zszedł z 22 do 10 punktów. – Prawko dalej mam. Gdybym nie zareagował, pewnie już byłbym w w ośrodku ruchu drogowego na egzaminie – śmieje się.

Ekspert: to działa, ale są haczyki

– Tak, to jest legalne. Każdy ma prawo odmówić mandatu i oddać sprawę do sądu. Wtedy punkty są „zawieszone” – potwierdza prawnik Zbigniew Gorczyński, który jednak przestrzega przed traktowaniem tej metody jako sposobu na bezkarność. – Jeśli kierowca robi to nagminnie, sądy zaczynają to zauważać. A jeśli zostanie uznany za winnego, punkty i tak będą naliczone, tylko później – dodaje.

Według Gorczyńskiego warto działać rozsądnie. – Dobrze znać swoje prawa, ale jeszcze lepiej... nie przekraczać przepisów.

Bonus: kurs redukujący punkty

Co jeszcze można zrobić? Pójść na specjalny kurs organizowany przez WORD. Raz na pół roku można w ten sposób usunąć 6 punktów z konta. Dla kierowców balansujących na granicy limitu to może być ratunek.