Nadchodzące o północy wygaśnięcie moratorium, wprowadzonego rok temu w związku z pandemią Covid-19, to wynik chaosu prawnego.

Mimo chęci części Demokratów, Izba Reprezentantów - która od soboty ma ponad miesięczną przerwę w obradach - nie zdołała jej przedłużyć ze względu na obiekcje jednego z republikańskich deputowanych, które uniemożliwiły głosowanie w piątek.

Wcześniej, wbrew oczekiwaniom i niemal w ostatniej chwili prezydent Biden odmówił przedłużenia ochrony lokatorów za pomocą rozporządzenia, wzywając do tego Kongres. Biały Dom obawiał się, że rozporządzenie może zostać unieważnione przez wyrok Sądu Najwyższego, który może dodatkowo zawęzić pole działań prezydenta wobec pandemii w przyszłości. Ale w rezultacie decyzji prezydenta, Kongres miał w praktyce tylko jeden dzień na przyjęcie legislacji.

Reklama

Choć Sąd Najwyższy w niedawnym wyroku stwierdził, że wprowadzenie moratorium było legalne, sędzia Brett Kavanaugh wyraził w uzasadnieniu opinię, że decyzja CDC nie może zostać przedłużona bez zgody Kongresu.

Według agencji AP, w efekcie eksmisją w ciągu najbliższych dni zagrożone jest 3,6 mln osób. Łącznie 15 mln lokatorów mieszkających w 6,5 mln domostw zalega z opłatami o łącznej wartości 20 mld dolarów. Do wygaśnięcia eksmisji dojdzie w czasie szybko pogarszającej się sytuacji epidemicznej związanej z szerzeniem się wariantu Delta.

Protest przeciwko zakończeniu moratorium podjęła kongresmenka Demokratów Cori Bush, która w przeszłości była bezdomna i była trzy razy eksmitowana. W ramach protestu Bush spędziła noc przed Kapitolem, śpiąc na zewnątrz na rozstawianym krześle.

"Dzielą nas godziny od całkowitego zapobieżenia kryzysowi" - stwierdziła w sobotę senator Elizabeth Warren. "Mamy narzędzia i środki. Potrzebujemy tylko czasu".

Biały Dom zasugerował, że wiele zależy od działań władz lokalnych, które nie zdołały dotąd wydać przekazanych im pieniędzy na pomoc lokatorom. Jak dotąd ochronę lokatorów przedłużyły dodatkowo władze Kalifornii i stanu Nowy Jork.