Wielkie odkrycie na Bałtyku. Polska zagrała Niemcom na nosie
Odkrycie na koncesji Wolin East to największe w historii Polski konwencjonalne złoże ropy i gazu. Przy obecnych cenach rynkowych jego wartość szacuje się na ponad 40 mld zł. Odkrycia dokonała kanadyjska spółka Central European Petroleum, kontrolowana przez norweskich inwestorów, która od kilku lat zarządza koncesją i posiada prawo do eksploatacji nowych złóż. Eksperci podkreślają, że choć odkrycie jest bezprecedensowe dla polskiego przemysłu naftowego, droga od wykrycia złóż do ich wydobycia będzie długa i wymaga szeregu pozwoleń, analiz środowiskowych i inwestycji infrastrukturalnych.
Tymczasem niemieckie organizacje ekologiczne biją na alarm. BUND, niemiecka organizacja działająca na rzecz ochrony środowiska, ostrzega, że eksploatacja u wybrzeży Świnoujścia może stanowić poważne zagrożenie dla Bałtyku. Obszary poszukiwawcze znajdują się na płytkich wodach, w pobliżu nadmorskich kurortów, a nawet niewielkie incydenty mogą mieć poważne konsekwencje ekologiczne. Ekolodzy podkreślają, że wydobycie ropy i gazu zagraża kluczowym obszarom chronionym, takim jak Oderbank, największa piaszczysta ławica niemieckiej części Bałtyku, populacjom fok wschodniobałtyckich oraz krytycznie zagrożonej populacji morświna.
Niemcy wściekli na Polskę. Obawy przed katastrofą ekologiczną na Bałtyku
Pauline Damer, biolog morska z BUND, wyjaśnia, że nie tylko potencjalne awarie stanowią zagrożenie. Podczas eksploatacji platform wiertniczych używa się chemikaliów, a skażona woda trafia do morza. Dodatkowo środowisko zakłócają ruchy statków oraz rurociągi wykorzystywane do transportu surowców. W odpowiedzi na zagrożenia BUND, wraz z międzynarodową siecią organizacji ekologicznych "Coalition Clean Baltic" i obywatelską inicjatywą "Lebensraum Vorpommern", rozpoczął zbiórkę podpisów pod petycją skierowaną do Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Helsińskiej ds. ochrony Bałtyku. Celem jest całkowity zakaz eksploatacji ropy i gazu na Bałtyku oraz zatrzymanie planowanego projektu w Zatoce Pomorskiej. Dotychczas petycję podpisało 87 tys. osób z całej Europy.
Spór o złoża ropy i gazu na Bałtyku. W Niemczech narasta wściekłość
Z kolei Rainer Sauerwein z "Lebensraum Vorpommern" zwraca uwagę, że złoże nie zmienia istotnie dużej zależności Polski od importu energii. – Biorąc pod uwagę marginalny wkład w krajowe bezpieczeństwo energetyczne, niską trwałość tego projektu, potencjalnie ogromne szkody dla środowiska Zatoki Pomorskiej oraz jego znaczący wpływ na klimat, takie przedsięwzięcie sprawia wrażenie anachronicznego w dzisiejszej Europie – podsumowuje.
- Z punktu widzenia dużej polityki energetycznej – to nie jest przełom. Natomiast z punktu widzenia inwestycji na Bałtyku – tak, ponieważ jest to kilka razy więcej niż wydobywamy obecnie na Morzu Bałtyckim - mówi Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki, cytowany przez Euronews.
– Jest to też pozytywny sygnał inwestycyjny o tym, że tych złóż może być więcej, że opłaca się szukać surowców na naszym akwenie, więc kto wie, czy nie będzie więcej wieści na ten temat od innych inwestorów – dodaje.
– Inwestorzy ruszyli na poszukiwania węglowodorów w całej Europie. Polska nie jest odosobniona. Słyszymy chociażby o tym, że Niemcy we współpracy z Holendrami chcą wydobywać węglowodory na Morzu Północnym i nie tylko. To kolejne dowody na to, że mamy zmianę w Europie. Twarde bezpieczeństwo każe znów przychylniej spojrzeć na gaz, na wydobycie gazu i ropy z Europy – podsumowuje Jakóbik.