Niemieckie media komentują wizytę premiera Donalda Tuska w Berlinie. Dużo uwagi poświęcają nierozwiązanemu problemowi zadośćuczynienia dla żyjących polskich ofiar wojny i okupacji. "Süddeutsche Zeitung" wprost pisze, że kwestia odszkodowań dla ofiar nazizmu to "przykład cynizmu".

Burza w Niemczech po słowach Donalda Tuska w Berlinie

"Berlin na razie nie przekaże kolejnych pieniędzy dla ofiar nazizmu w sąsiednim kraju. Ma to związek przede wszystkim z polityką prowadzoną tam przez prawicowych populistów" – pisze Viktoria Grossmann. Dziennikarka podkreśliła, że podczas spotkania kanclerza Friedricha Merza z polskim premierem Donaldem Tuskiem, Niemcy znów nie wyraziły zgody na dalsze świadczenia dla żyjących ofiar nazizmu w Polsce. Zamiast tego mowa jest o "zbadaniu możliwości" wsparcia dla polskich ofiar niemieckiej okupacji.

Grossmann zaznaczyła, że w Polsce ten temat "nadal odgrywa ważną rolę", chociaż obecnie coraz częściej słychać, że może powinno się raczej wspólnie patrzeć w przyszłość, jeśli nie można rozwiązać problemów z przeszłości. Zdaniem autorki "kryje się za tym czysta rozpacz".

"A przecież problem nie jest wcale taki trudny do rozwiązania" - uważa Grossmann. Istnieje Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie, która od lat ma konkretną propozycję: "przekażcie jeszcze raz pieniądze". Jak pisze, fundacja ma kontakt z żyjącymi ofiarami, dysponuje ich adresami, mogłaby rozdzielić pieniądze. Jej zdaniem "nie chodzi o reparacje", lecz o kolejne świadczenia, od kiedy 25 lat temu Niemcy przekazały 1,812 miliarda marek byłym robotnikom przymusowym. Dzięki kolejnej wpłacie można by uwzględnić osoby spoza tej grupy.

"Strona niemiecka odkłada decyzję, korzystając z tego, że rząd polski uważa ten temat za drażliwy. Scholz i Tusk też nie mogli się porozumieć co do sumy, ponieważ z punktu widzenia głośnych polskich prawicowych nacjonalistów i skrajnej prawicy, każde niemieckie świadczenie poniżej wyznaczonej przez partię PiS, historycznie słabo uzasadnionej, kwoty reparacji w wysokości 1,3 bilionów euro jest za niskie" - czytamy.

Temat reparacji wojennych. Niemcy wprost o "cynicznym podejściu"

W opinii Grossmann, Tusk obawia się, że niemieckie świadczenia wręcz zaszkodzą jego konserwatywno-liberalnemu rządowi, że spotka się z zarzutem, iż "dał się zbyć". Dla Niemców - zdaniem autorki - jest to natomiast dobra wymówka. Wydaje się, że panuje zgoda, iż na pomocy dla ofiar nazizmu rządy nic nie zyskają - pisze Grossmann i stwierdza w konkluzji, że "trudno o bardziej cyniczne podejście".

"Relacje niemiecko-polskie są trudne. Konsultacje w Berlinie zakończyły się po raz kolejny bez spektakularnych wyników" – ocenili spotkanie obu rządów Jan Puhl i Severin Weiland z "Der Spiegel". "A przecież Niemcy i Polacy powinni właściwie być zwróceniu ku sobie. Dlaczego niemiecko-polskie stosunki pomimo upływu 80 lat od zakończenia wojny nie stały się samograjem?" – zastanawiają się autorzy.

"Der Spiegel" przytacza wypowiedzi Merza, że "Europa nie może dać się podzielić", że "Niemcy potrzebują silnej Polski jako równoprawnego partnera", i że "Niemcy stoją mocno po stronie Polski". "Ciepłe słowa nie powinny przysłonić faktu, że relacje między Polską a Niemcami są pozbawione inspiracji i entuzjazmu i tkwią w martwym punkcie" – czytamy.

"Polska i Niemcy oddaliły się od siebie". Rośnie napięcie w relacjach

"Der Spiegel" pisz, że po dojściu do władzy rządu Tuska, warunki do dobrego sąsiedztwa były idealne. Pomimo tego, aktualne sondaże pokazują "historycznie złe wyniki", jeśli chodzi o sympatię Polaków do Niemców. Polska "spogląda na Zachód, poszukuje bliskości, chce być traktowana poważnie i domaga się uznania za udaną transformację" - czytamy w gazecie. Niemcy też patrzą na Zachód, zapominają o Wschodzie. W dodatku, Tusk i Merz "mają na karku" skrajną prawicę, która utrudnia zbliżenie - piszą autorzy.

"Polska i Niemcy oddaliły się od siebie" - cytuje byłego polskiego ambasadora w Niemczech Janusza Reitera "Der Spiegel". Jego zdaniem Niemcy mogą temu przeciwdziałać, inwestując w Polskę, przede wszystkim w bezpieczeństwo. Polska granica wschodnia jest pierwszą linią obrony Niemiec – podkreślił dyplomata. "To nie jest czas na małe kroki. Potrzebujemy wielkiej idei, ambitnych projektów. Tylko tak możemy wzmocnić poczucie wspólnoty" - czytamy.

"Nie ma widoków na poprawę relacji", "Liczą się słowa nie czyny"

"Relacje polsko-niemieckie od dawna nie były tak złe jak obecnie" – pisze Gabriele Lesser z "Tageszeitung". Jej zdaniem ma to wiele wspólnego z historią i jej trwającą od dziesięcioleci instrumentalizacją przez prawicowo-populistyczną partię PiS. Szef tej partii Jarosław Kaczyński "szczuje na Niemcy przy każdej nadarzającej się okazji" - czytamy.

Autorka podkreśliła, że tylko Związek Sowiecki otrzymał wyższe reparacje wojenne niż Polska i tylko ofiary żydowskie otrzymały większe odszkodowania niż polscy poszkodowani – pisze Lesser. Pomimo tego wielu Polaków oczekuje od rządu uzyskania od Niemiec reparacji i odszkodowań. "Ponieważ obecny rząd Tuska też nie robi nic, aby się temu przeciwstawić, a co więcej, wchodzi w propagandowe buty PiS, nie należy oczekiwać w przewidywalnej przyszłości poprawy niemiecko-polskich relacji" – podsumowuje "TAZ".

"Przyjaciół poznaje się w biedzie" – powiedział z kolei komentator pierwszego programu telewizji publicznej Jacek Tyblewski, zaznaczając, że zapowiedzi poczynione podczas konsultacji przez Merza i Tuska napawają optymizmem. Wspólna polityka energetyczna, której celem jest uniezależnienie się od Rosji i postulat wykorzystania rosyjskich zasobów finansowych na pomoc Ukrainie "brzmią dobrze w polskich uszach" - podkreślono. Jednak o dobrych zamiarach zapowiadanych przez Niemcy Polacy słyszeli wiele raz.

Większość Polaków nie ma zaufania do Niemiec, ale Niemcy mogą to zmienić – podkreślił Tryblewski. Nie tylko poprzez wspólne działania przeciwko Rosji, ale także wspierając naukę języka polskiego oraz kończąc "niegodną debatę" o miejscu pamięci dla polskich ofiar wojny i okupacji czy odszkodowania dla kurczącej się grupy osób, które przeżyły wojnę. "Czyny są silniejsze niż deklaracje" – stwierdził Tyblewski.