Ceny domów w Stanach Zjednoczonych przekroczyły już poziom sprzed globalnego kryzysu, co może budzić pewien niepokój. Eksperci z USA wskazują jednak, że największe ryzyko dla tamtejszej gospodarki, czai się gdzie indziej.
ikona lupy />
Kredyty studenckie w USA / Media

Podczas gdy odsetek niespłacanych „hipotek” w USA spadł do poziomu sprzed kryzysu, posiadacze kredytów studenckich mają coraz większe trudności z regulowaniem rat. Ten problem stał się nawet jednym z punktów wyborczej kampanii za oceanem. Nie wiadomo dokładnie, jakie kroki podejmie nowa administracja. Można mieć jednak pewność, że bez zdecydowanych zmian dotyczących kredytów studenckich, z miesiąca na miesiąc będzie narastało zagrożenie związane z nową falą kryzysu w USA.

Zadłużenie Amerykanów trzy razy większe od PKB Polski

Reklama

Mieszkańcy Polski oraz innych krajów Starego Kontynentu zwykle nie zdają sobie sprawy ze znaczenia, jakie studenckie zadłużenie ma dla Amerykanów. Dlatego warto powołać się na dane, według których kredyty studenckie są drugą najważniejszą kategorią zadłużenia gospodarstw domowych w USA. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl na podstawie statystyk FED-u z października 2016 roku wskazują, że wówczas łączna wartość niespłaconych kredytów studenckich wynosiła 1,41 bln USD. Analogiczny wynik dla kredytów hipotecznych oscylował na poziomie 14,2 bln USD. Trzeba dodać, że suma studenckiego zadłużenia Amerykanów jest około trzykrotnie większa od produktu krajowego brutto Polski przeliczonego na dolary. Aktualnie około dwie trzecie amerykańskich studentów kończy edukację z długiem, którego średnia wartość oscyluje na poziomie 35 000 USD. Obecnie kredyt studencki muszą spłacać 44 miliony osób mieszkających w Stanach Zjednoczonych.

Spore znaczenie ma nie tylko wartość kredytów studenckich w USA, które obecnie stanowią około 8% PKB tego kraju. Uwagę zwraca również szybki wzrost zadłużenia związanego ze edukacją Amerykanów. Kredyty studenckie to jedyna część długu gospodarstw domowych, która systematycznie rosła po eskalacji kryzysu finansowego. Dane FED-u wskazują, że studenckie zadłużenie Amerykanów w październiku 2016 r. było o 193% wyższe od analogicznego wyniku z początków 2006 r. Ten wzrost wynikał m.in. z niskich stóp procentowych i boomu edukacyjnego w USA. Trudne warunki na rynku pracy skutkowały większym zainteresowaniem studiami. Ten trend wykorzystały również prywatne uczelnie. Jakość kształcenia wielu z nich, pozostawia bardzo wiele do życzenia. To skutkuje późniejszymi problemami ze znalezieniem pracy i spłatą zaciągniętego kredytu.

Ponad 40% posiadaczy kredytów na studia nie spłaca swojego zadłużenia

Problemy amerykańskich absolwentów znajdują przełożenie w statystykach dotyczących spłacalności kredytów. Poniższy wykres przedstawia udział kredytów gospodarstw domowych, które posiadają opóźnienie w spłacie wynoszące przynajmniej 90 dni (dane od III kw. 2006 r. do IV kw. 2016 r.). Nietrudno zauważyć, że po krytycznych latach 2009 - 2010, wyraźnie poprawiła się jakość kredytów spłacalnych przez amerykańskich konsumentów. Jedyny wyjątek dotyczy właśnie kredytów studenckich (patrz pogrubiona linia na wykresie). W III kw. 2006 r. około 7,2% takich kredytów cechowało się opóźnieniem w spłacie wynoszącym przynajmniej 90 dni. Analogiczny wynik z IV kw. 2016 r. wynosił już 11,2%. Jeszcze bardziej niepokojące dane Departamentu Edukacji sprzed roku wskazują, że wówczas 43% posiadaczy kredytów studenckich nie spłacało długu ze względu na rozpoczętą upadłość konsumencką, przejściową niewypłacalność albo ugodę z wierzycielem (skutkującą np. odroczeniem spłaty). Wielu młodych Amerykanów próbuje ratować swój budżet domowy poprzez odraczanie spłaty kredytu na studia. Taka sytuacja skutkująca dodatkowym wzrostem zadłużenia, oczywiście nie może trwać wiecznie. Trzeba również zdawać sobie sprawę, że po podwyżkach stóp procentowych zapowiadanych przez FED, raty wielu kredytów studenckich wzrosną.

Obecna sytuacja musi zakończyć się zmianami albo kredytowym kryzysem

Debata dotycząca problemu kredytów studenckich, od kilku lat skupia coraz większą uwagę Amerykanów. Ten temat stał się nawet jednym z ważnych punktów kampanii prezydenckiej. Donald Trump obiecał kilka zmian, które mają pomóc zadłużonym absolwentom. Takim rozwiązaniem ma być np. limit wysokości raty wynoszący około 13% miesięcznego dochodu przez pierwsze 15 lat od zakończenia edukacji. Trump zapowiedział również, że absolwenci pracujący w sektorze usług publicznych (np. nauczyciele), będą mogli liczyć na umorzenie części długu. Nie wiadomo, czy te preferencje dotyczyłyby tylko kredytów na studia udzielonych z udziałem państwa. Około połowa Amerykanów zadłużonych w związku ze studiami, posiada prywatnego wierzyciela (najczęściej bank komercyjny).

Spełnienie wyborczych obietnic nowego prezydenta w sprawie kredytów studenckich, na razie nie jest przesądzone. Pewne wydaje się tylko to, że problem wspomnianych kredytów zachwieje amerykańską gospodarką, jeżeli liczba niewypłacalnych absolwentów będzie wzrastała w obecnym tempie.

>>> Czytaj też: Kredyty studenckie ryzykowne niczym hipoteki? W USA rośnie nowa bańka