- Emerytalne marzenia kontra zimna rzeczywistość
- Ile naprawdę dostaniemy? Matematyka bez litości
- Gdzie te składki? Lata bez umów i puste konta
- Całe życie bez etatu. I bez przyszłości?
- Emerytura? Tak, ale z dodatkiem etatu
Emerytalne marzenia kontra zimna rzeczywistość
Ten pesymistyczny obraz wyłania się z badania dr hab. Katarzyny Sekścińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadzonego na zlecenie Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
Choć przeciętny czterdziestolatek spodziewa się, że jego emerytura pokryje aż 72 proc. ostatnich zarobków, Komisja Europejska ostro studzi te nadzieje – prognozowana realna stopa zastąpienia to... niecałe 30 procent. Zderzenie oczekiwań z rzeczywistością może być bolesne, bo aż co trzeci badany wierzy, że jego świadczenie z ZUS będzie równe lub wyższe niż ostatnia pensja. Nic bardziej mylnego.
Ile naprawdę dostaniemy? Matematyka bez litości
Dzisiejsza średnia stopa zastąpienia to około 54 proc., czyli emerytura na poziomie połowy ostatnich zarobków. Ale młodsze pokolenia mają jeszcze gorzej. Dla nich prognozy mówią o 25–30 proc. Jak to wygląda w przełożeniu na konkrety? jeśli dziś zarabiasz 4000 zł netto, to Twoja przyszła emerytura może wynieść zaledwie 1000–1200 zł. I nie, to nie jest czarny scenariusz – to matematyczna prognoza.
I choć oczekiwania czterdziestolatków są optymistyczne, emocje, które towarzyszą myśleniu o przyszłości, już takie nie są. – Trzy najczęściej wskazywane emocje to niepokój, obawa i strach – tłumaczy Sekścińska. – Przy czym dwie pierwsze odczuwa około połowy czterdziestolatków, a strach, co czwarty z nich.
Gdzie te składki? Lata bez umów i puste konta
Niepokój czterdziestolatków nie bierze się znikąd. Aż 87 proc. z nich miało przerwy w opłacaniu składek emerytalnych. Powód? Praca na umowę zlecenie, o dzieło lub... zupełnie bez umowy. 65 proc. pracowało kiedyś na „śmieciówkach”, 35 proc. – bez żadnej umowy. Łącznie to ogromna rzesza ludzi z dziurami w przyszłych świadczeniach.
Samozatrudnienie też nie ratuje sytuacji. 22 proc. badanych prowadziło działalność bez etatu, czyli prawdopodobnie odprowadzało minimalne składki. – Długoterminowa praca na umowach cywilnoprawnych, bez etatu, czy bez umowy w ogóle, może dramatycznie obniżyć przyszłą emeryturę – podkreśla Małgorzata Rusewicz, Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.– Dlatego w takich przypadkach kluczowe jest dodatkowe oszczędzanie.
Całe życie bez etatu. I bez przyszłości?
Historie pracy poza etatem nie są krótkim epizodem. Dla wielu to sposób na życie. Praca bez żadnej umowy trwała przeciętnie dwa i pół roku, ale 9 proc. pracowało tak ponad dekadę, a 5 proc.– całe dorosłe życie. Podobnie zlecenia i dzieła – przeciętnie cztery lata, ale 17 proc. przepracowało na nich ponad dziesięć lat, a 10 proc. – niemal całą karierę zawodową.
Samozatrudnienie? Tu średnia wynosi siedem i pół roku, a 30 proc. samozatrudnionych pracowało tak ponad dziesięć lat. Dla 9 proc. to główna forma pracy od ukończenia osiemnastu lat. Wspólny mianownik? Niskie lub brakujące składki emerytalne. I puste konta w ZUS.
Emerytura? Tak, ale z dodatkiem etatu
Choć perspektywy nie są różowe, czterdziestolatkowie nie chcą się poddawać. Tylko 20 proc. z nich planuje całkowicie zrezygnować z pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Prawie 60 proc. zamierza dorabiać do emerytury z ZUS. A ponad 40 proc. deklaruje gotowość do pracy co najmniej dziesięć lat po emeryturze, z czego jedna trzecia – nawet bez limitu, jeśli tylko zdrowie pozwoli.
To pokazuje nowy trend? Dla wielu Polaków emerytura nie będzie czasem odpoczynku, a po prostu kolejnym etapem pracy – często nie z wyboru, ale z konieczności.
Kto powinien dostawać emeryturę?
Tutaj głosy się rozchodzą. 60 proc. badanych uważa, że emerytura powinna być wypłacana każdemu, kto osiągnie ustawowy wiek. Ale 19 proc. ma inne zdanie – ich zdaniem świadczenie powinno trafić tylko do tych, którzy nie mogą już pracować. Pozostali są niezdecydowani.
Ciekawym momentem badania było zderzenie badanych z faktem, że każdy dodatkowy rok pracy może zwiększyć wysokość świadczenia o 7–10 proc. Po tej informacji aż o 38 punktów procentowych spadła liczba osób chcących iść na emeryturę jak tylko będą mogli, a o 12 proc. zmniejszyła się grupa, która wcześniej nie planowała żadnej aktywności zawodowej po 60. czy 65. roku życia.
Czas na plan B
Ten raport nie zostawia złudzeń – jeśli mamy 30 czy 40 lat i marzymy o bezpiecznej emeryturze, musimy działać już dziś. Realnie ocenić swoją sytuację. Policzyć, ile dostaniemy z ZUS. I – co może najważniejsze – poszukać drugiej drogi: oszczędności, inwestycji, dodatkowych form zabezpieczenia.