- Gest Putina to złośliwość?
- Od studenta do rosyjskiego żołnierza
- Rodzice w szoku – świat w zdumieniu
- Nie tylko Michael – obcokrajowcy na rosyjskim froncie
- Order Lenina: symbol z przeszłości
Gest Putina to złośliwość?
Według CBS News ruch Putina mógł mieć drugie dno i nie tylko miał na celu upamiętnić młodego Amerykanina. Ten ruch miał także wbić szpilę amerykańskiemu wywiadowi, pokazując, że nawet w rodzinach najwyższych rangą urzędników CIA znajdą się osoby, które wybierają walkę po stronie Rosji.
Od studenta do rosyjskiego żołnierza
Michael Gloss dorastał w Stanach Zjednoczonych, ale w 2023 roku postanowił całkowicie zmienić swoje życie. Porzucił studia, zaczął podróżować po świecie, a w końcu trafił do Rosji. Tam uczył się języka, odwiedzał symboliczne miejsca m.in. monumentalny pomnik „Matka Ojczyzna wzywa!” w Wołgogradzie i chętnie pozował do zdjęć z flagą ZSRR.
Jesienią 2023 roku podpisał kontrakt z rosyjskim Ministerstwem Obrony. Trafił do 106. Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej, a później służył w 137. pułku tej formacji. Znajomi z jednostki wspominają, że chciał pomagać w „specjalnej operacji”, choć początkowo nie planował brać broni do ręki. Jego szkolenie odbywało się w ośrodku „Awangard” w Podmoskowiu.
4 kwietnia 2024 roku Michael Gloss zginął na froncie w Ukrainie. Jego ciało zostało sprowadzone do USA dopiero pod koniec roku, a pogrzeb odbył się 21 grudnia.
Rodzice w szoku – świat w zdumieniu
Rodzice Michaela, weteran marynarki wojennej USA Larry Gloss i wysoka rangą urzędniczka CIA Juliane Gallina, podkreślają, że nie wiedzieli o planach syna. Co więcej, bali się, że Rosja wykorzysta jego nazwisko propagandowo. Według amerykańskich źródeł Kreml początkowo nie był świadomy, że Michael jest synem wiceszefowej CIA. Informacja wyszła na jaw dopiero po jego śmierci. Jednak Putin, znany z umiejętnego rozgrywania symboli, postanowił wręczyć order rodzinie. Zdaniem amerykańskich mediów, miało to zarówno wymiar „humanitarny”, jak i polityczny.
Nie tylko Michael – obcokrajowcy na rosyjskim froncie
Historia Glossa to część większego zjawiska: do rosyjskiej armii zgłaszają się ochotnicy z całego świata: Europy ( w tym i Polski), Azji, Afryki czy Bliskiego Wschodu. Dla niektórych to osobista misja czy chęć dorobienia sobie, dla innych protest przeciwko „upadającym wartościom Zachodu”. Rosyjska dyplomacja chętnie wykorzystuje te przypadki jako dowód, że Moskwa potrafi przyciągnąć ludzi nawet z państw uznawanych za wrogie.
Order Lenina: symbol z przeszłości
Order Lenina, którym Putin chciał uhonorować Gallinę, to odznaczenie z czasów ZSRR, nadawane za wybitne zasługi cywilne i wojskowe. W historii otrzymywali go m.in. agenci wywiadu działający na rzecz Moskwy. Wybór tego orderu w przypadku amerykańskiego żołnierza walczącego po stronie Rosji jest nieprzypadkowy – to silny komunikat, który łączy historię z bieżącą polityką. Autor zastrzega, że o nagrodzie w postaci Orderu Lenina dla wiceszefowej CIA piszą amerykańskie media (CBS News). Rosyjskie piszą po prostu o przekazaniu nagrody dla matki Amerykanina, który zginął po stronie Rosji. Nikt nie wspomina, co było tą nagrodą. Autor byłby zdziwiony, gdyby rzeczywiście był to order Lenina.
Gra na wielu frontach
Putin przekazał order Steve’owi Witkoffowi podczas wizyty w Moskwie 6 sierpnia 2025 roku. Wizyta miała oficjalnie dotyczyć rozmów o zakończeniu wojny na Ukrainie, jednak przekazanie odznaczenia stało się jednym z najbardziej komentowanych momentów. To posunięcie można odczytywać jako subtelny cios w wizerunek USA, przypominający, że nawet w sercu amerykańskich elit zdarzają się osoby wybierające „drugą stronę”.
Dla rodziny to osobista tragedia, dla opinii publicznej to szokująca ciekawostka, a dla polityków przykład użycia symbolu jako broni. Sprawa Michaela Glossa pokazuje, jak cienka bywa granica między prywatnymi wyborami a wielką polityką.