Na razie mało autostrad, małe ceny

Za jazdę autostradami płacimy już teraz. Szybkich dróg jest jednak tak mało, że kierowcy nie odczuwają tego jeszcze zbyt dotkliwie. Dziś za przejechanie ok. 150-km fragmentem autostrady A2 z Konina do Nowego Tomyśla zarządzanym przez Autostradę Wielkopolską SA trzeba zapłacić 33 zł.

Podróż z Katowic do Krakowa – 60-km odcinkiem trasy A4 pod zarządem Stalexportu SA - kosztuje właściciela samochodu osobowego 13 zł, a przejażdżka zaledwie 85 km fragmentem autostrady A1 z Pomorza do Kujawsko-Pomorskiego zarządzanym przez spółkę Gdańsk Transport Company - 15 zł. To odpowiednio: 22 gr, 20 gr i 18 gr za każdy kilometr.

Autostrad jeszcze nie ma, ale konieczność pobierania opłat – już jest

Reklama

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 13 lutego 2007 r. docelowy układ autostrad i dróg ekspresowych w Polsce w całości będzie płatny. Kiedy – tego nie wiadomo. Ile będziemy płacić – to jeszcze większa zagadka.

Władza obiecuje – najwyżej 20 groszy za przejechanie 1 kilometra

Kolejni ministrowie infrastruktury oraz rządzący politycy boja się poruszać tematu jak ognia. Wiadomo – kierowcy stanowią najliczniejszą grupę wyborców w kraju. Na razie Cezary Grabarczyk obecny minister infrastruktury, upiera się, że stawka za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym w najbliższych latach nie będzie wyższa niż 20 gr. oraz 10 gr za kilometr autostrady budowanej przez państwo. - Koszty muszą być akceptowalne społecznie – tłumaczy Grabarczyk.

Mało kto wierzy w te zapewnienia

Eksperci przyznają jednak, że to chlubne ale bardzo mało realne założenie. Janusz Piechociński, wiceszef sejmowej komisji infrastruktury w rozmowie z forsal.pl stwierdził: - Skończyły się czasy, gdy infrastruktura drogowa, nawet marnej jakości, jest dostępna za darmo. Jeżeli chodzi o potrzeby inwestycyjne i nakłady na modernizację nawet dotychczasowe stawki są zbyt małe – uważa Piechociński.

Dobrze będzie jak zapłacimy 40 groszy za kilometr

Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz (będą rosły koszty pieniądza pożyczanego przez banki firmom budującym drogi i udział państwa w budowie dróg będzie się zwiększał, zamiast zmniejszać), w 2011 roku (wtedy oddanych do użytku zostanie niemal 500 km nowych autostrad) opłata za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym może wynieść nawet 40 gr, a w przypadku autostrad ułożonych przez państwo 20 gr.

Podwyżki oznaczałyby, że po wybudowaniu całości trasy A2 i A1 kierowca samochodu osobowego zapłaci odpowiednio 198,2 zł oraz 169 zł. Podróż A4 spod granicy z Niemcami do granicy z Białorusią może kosztować 146 zł. Stanie się to jednak nie wcześniej niż kilka lat po Euro 2012.
Państwo też chce zarobić na autostradach

Rząd planuje także wprowadzenie opłat za korzystanie z fragmentów autostrad wybudowanych przez państwo, a które dotąd były darmowe, jak np. 105 km odcinek trasy A2 między Strykowem a Koninem i ok. 180 km A4 z Wrocławia do Katowic. Z zaplanowanych przez rząd budowy sieci 1,6 tys. km autostrad, aż tysiąc ma wybudować państwo, a tylko niecałe 600 km będzie budowane w systemie koncesyjnym.

Jedno jest pewne - wybudują autostrady i skończy się darmowa jazda

Na razie ministerstwo infrastruktury nie chce zdradzić, jakie stawki będą obowiązywać na nowych i starych odcinkach autostrad. GDDKiA rozstrzygnęła na razie przetarg na dostosowanie tych dróg do standardów autostrady płatnej. Prywatne firmy wybudują wzdłuż trasy stacje benzynowe, hotele, system łączności alarmowej i bramki poboru opłat. Zgodnie z zapowiedziami drogowców, opłaty mają być wprowadzone nie wcześniej niż w 2011 roku. Jak będą wysokie nikt nie chce powiedzieć. – Jest na to za wcześnie – mówi Artur Mrugasiewicz z GDDKiA. – Na pewno będą oparte o staranne wyliczenia.

Za granicą też się płaci

Wprowadzanie opłat na autostradach to nie tylko polski pomysł. W maju ubiegłego roku niemiecki minister transportu stwierdził, że państwo nie może dłużej finansować budowy dróg a ich użytkownicy „muszą w większym stopniu partycypować w kosztach ich budowy”.

Z kolei brytyjski rząd planuje wprowadzić osobne pasy autostrad dla osób, które gotowe są zapłacić za możliwość szybszego przemieszczania się. Nie wiadomo jednak czy pomysł przejdzie, bo jego przeciwnicy argumentują, że kierowcy poruszający się po pasach dla VIP-ów mogą prowokować wrogie reakcje innych użytkowników dróg stojących w korkach, a sam projekt będzie kolejnym podatkiem nakładanym na kierowców.

Zwolennicy przypominają, że to jednak świetny sposób na zdobycie funduszy na budowę nowych autostrad.