Zarząd ING poinformował, że jako sponsor tytularny kończy współpracę z Formułą 1 „ze skutkiem natychmiastowym”, gdy wyszło na jaw, że w ubiegłym roku na tym azjatyckim torze kierowca teamu Renault Brazylijczyk Nelson Piquet jr. celowo spowodował wypadek, aby pomóc koledze Fernando Alonso wygrać bieg.

„ING jest głęboko rozczarowany takim obrotem zdarzeń, zwłaszcza w odniesieniu do odnoszącego sukcesy sponsoringu” - stwierdził w specjalnym oświadczeniu zarząd grupy finansowej. Upublicznienie kompromitujących zawody zdarzeń jednak tylko przyspieszyło podjęcie decyzji, gdyż ze względów oszczędnościowych największy bank Holandii i tak zamierzał wraz z końcem sezonu zaprzestać wsparcia finansowego Renault.

To nie jedyny cios dla Renault

Decyzja ING o wycofaniu się z popierania Renault na cztery wyścigi przede końcem sezonu nastąpiła w kilka godzin po tym, jak hiszpański ubezpieczyciel samochodowy Mutua Madrilena także zakończył swoje wsparcie finansowe dla tego teamu i zażądał natychmiastowego zdjęcia loga firmy z bolidów wyścigowych i plansz reklamowych z torów F1 na całym świecie.

Reklama

Hiszpanie, którzy także planowali rezygnację dofinansowania wraz z końcem sezonu ogłosili, że opinia publiczna wiąże ich bardziej z „bezpieczeństwem ruchu drogowego”. Zapewnili jednak, że nadal będą wspierać kierowcę Fernando Alonso, który w latach 2005 i 2006 w zespole Renault zdobył tytuł mistrza świata i nie był zamieszany w ubiegłoroczny szwindel.

„Powierzenie kierownictwa zespołu nieodpowiedzialnym ludziom jest szczególnie niebezpieczne, gdyż nie tylko kompromituje integrację w sporcie, ale stwarza wręcz fizyczne zagrożenie dla widzów, kierowców i całego personelu obsługującego” - ostrzegła w komunikacie firma Mutua.