Właśnie ukazał się bardzo interesujący raport na temat rasowych nierówności majątkowych. Grupa badaczy pod kierownictwem ekonomistów Williama Darity’ego Jr. oraz Darricka Hamiltona ukazała skalę problemu i obaliła niektóre mity, którymi obrósł. Wyniki ich badań otrzeźwiają, ale oferują także ważne wskazówki, które mogą pomóc rozwiązać problem.

Rasowa dysproporcja majątkowa między białymi a Afroamerykanami jest głęboka oraz trwała. Można ją częściowo wyjaśnić różnicami w dostępie do edukacji, własności nieruchomości czy zatrudnienia, jednak autorzy pokazują, że nawet abstrahując od tych czynników, luka pozostaje ogromna (Afroamerykanie są znacznie biedniejsi od białych Amerykanów o takim samym wykształceniu czy rodzaju zatrudnienia – przyp. red.).

Nawet jeśli czarnoskórzy mieszkańcy USA skończą wyższą uczelnię, znajdą pracę na pełen etat albo zdobędą dom, będą mieli prawdopodobnie znacznie mniejsze aktywa niż ich biali odpowiednicy.

Autorzy odnoszą się także do drugiego wyjaśnienia występowania nierówności – przekonania, że Afroamerykanie są mniej zamożni, ponieważ są w mniejszym stopniu oszczędni. Być może muzyk Kanye West ironizował, śpiewając „Wiesz, biali mają pieniądze, nie wydają ich/ a może mają pieniądze i kupują za nie firmy”, ale nie ma wątpliwości, że kultura popularna przesiąkła tym stereotypem. Stopy oszczędności białych są rzeczywiście wyższe. Problem polega na tym, co pokazał Darity z zespołem, że jedynym powodem dla którego biali Amerykanie oszczędzają więcej jest to, że więcej zarabiają.

Reklama

Jedna z podstawowych ekonomicznych teorii głosi, że bogaci powinni oszczędzać więcej pieniędzy niż biedni. Jeżeli jesteś osobą zatrudnioną na wysokim stanowisku kierowniczym albo bogatym przedsiębiorcą, który zarabia 15 mln dol. rocznie, możesz przepuszczać pieniądze na prywatne odrzutowce i rezydencje, ale w końcu zabraknie ci rzeczy do kupienia, więc zamiast konsumować zaczniesz oszczędzać. Ale jeśli zarabiasz 15 tys. dol. rocznie, każdy zaoszczędzony dolar zostaje odłożony kosztem czegoś istotnego – jedzenia, czynszu, odzieży, ogrzewania czy opłat za samochód, którym dojeżdżasz do pracy. Ponieważ biali Amerykanie zarabiają średnio więcej od Afroamerykanów, to możemy się spodziewać, że będą mieli oni wyższe stopy oszczędności, nawet jeśli nie będą bardziej oszczędni.

Wpływ wysokości dochodów na występowanie różnic w stopie oszczędności to empiryczna kwestia, a metody statystyczne do jego szacowania są różnorodne. Istnieją badania, które potwierdzają, że większość różnic wynika ze zdolności do oszczędzania, ale są one w mniejszości. Ekonomiści Robert Barsky, John Bound, Kerwin Charles oraz Joseph Lupto odkryli, że dwie trzecie różnic w oszczędnościach można wyjaśnić dochodami, a ekonomiści Maury Gittleman oraz Edward Wolff twierdzą, że wyjaśniają one całą różnicę. Wzrost oszczędności Afroamerykanów w celu zmniejszenia luki majątkowej pociągnąłby za sobą poważne obciążenie ich budżetów.

Jeśli oszczędności, edukacja, zatrudnienie oraz własność mieszkaniowa nie zmniejszą rasowych nierówności majątkowych, to co? Odpowiedzi na to pytanie udzieliła na Twitterze socjolog Eve Ewing: „potrzebujemy reparacji”.

Pomysł przyznania Afroamerykanom odszkodowań za przeszłe niesprawiedliwości w postaci niewolnictwa, segregacji, stygmatyzacji oraz innych dyskryminacyjnych polityk nie jest nowy. Istnieje wiele moralnych argumentów za i przeciw, jednak nie będę ich tutaj przytaczał. Nie ma jednak wątpliwości, że reparacje mogłyby zostać wykorzystane do zniwelowania rasowej luki majątkowej.

W innym z artykułów Darity oraz Hamilton zasugerowali kolejny sposób na zniesienie nierówności. Zaproponowali, by dzieci zaczęły otrzymywać specjalne obligacje finansowane z podatków dochodowych. Każde dziecko uprawnione do otrzymania świadczenia otrzymałoby pewną kwotę, powiedzmy 20 tys. dol., w rządowych papierach skarbowych. Gdyby narzędzie to wykorzystać jako formę reparacji, byłaby to jednorazowa pomoc dla Afroamerykanów, jednak jeśli (jak proponował Hamilton) zostałoby wykorzystane do zastąpienia obecnych programów pomocy społecznej, mogłoby stać się stałym wsparciem udzielanym wszystkim biednym dzieciom. Tak czy inaczej jest to odważny pomysł, który można polecić.

Jest jednak co najmniej jeden poważny problem z wprowadzeniem „dziecięcych obligacji”, a nawet jakiejkolwiek innej formy zryczałtowanych odszkodowań, które miałyby zniwelować majątkową lukę. Stopa zwrotu z obligacji, jednego z najbezpieczniejszych aktywów, nie odpowiada zwrotowi z bardziej ryzykownych aktywów takich jak akcje czy nieruchomości. Być może wpływa to na aktualną rasową lukę majątkową. Chociaż Gittleman oraz Wolff nie znaleźli różnic w stopach zwrotu osiąganych przez białych i czarnych, ekonomistka Mariela Dal Borgo ujawniła w jednym z ostatnich artykułów, że biali notują znacznie wyższe zyski z inwestycji.

Może to wynikać z faktu, że Afroamerykanie lokują mniej pieniędzy w nieruchomości, prawdopodobnie w obawie przed drapieżnymi kredytodawcami, dyskryminacją mieszkaniową albo lokalnymi rządami, których polityka prowadzi do obniżania wartości ich mieszkań. Może to być spowodowane także tym, że rzadziej inwestują w akcje, być może dlatego, że nie mają odpowiednich społecznych powiązań z doradcami finansowymi i planistami, którzy zachęcają inwestorów do wejścia na rynek.

Odpowiedzią na ten problem może być udzielanie dzieciom Afroamerykanów udziałów w państwowych funduszach majątkowych zamiast obligacji. Byłby to fundusz albo zbiór funduszy zarządzany przez rząd i inwestujący w szeroką gamę aktywów finansowych (akcji czy specjalnych funduszy inwestujących w nieruchomości), podobnie jak państwowe fundusze majątkowe państw-eksporterów surowców. Chociaż z pewnością naraziłoby to Afroamerykanów na rynkowe ryzyko, które jest niezbędne do osiągnięcia dobrej stopy zwrotu w długiej perspektywie, ale fundusz zarządzałby jednocześnie pieniędzmi białych, co gwarantuje brak dyskryminacji, która mogłaby zaszkodzić aktywom mniejszości.

Przedstawione pomysły wydają się być odległą polityczną perspektywą. Jednak z biegiem czasu wraz ze wzrostem nierówności majątkowych i utrzymujących się nierówności rasowych, mogą zacząć być postrzegane jak realne możliwości.

>>> Polecamy: Symboliczna danina od milionerów. Podatek na solidarność nie rozwiąże problemów