Nie jesteśmy wrednymi facetami

Szwajcaria oficjalnie złagodziła zasady obowiązywania tajemnicy bankowej - poinformował w piątek minister finansów tego kraju Hans-Rudolf Merz.
- Rząd Szwajcarii jest gotowy, pod pewnymi warunkami, udzielić urzędowej pomocy w przypadkach unikania płacenia podatków - powiedział na konferencji prasowej w Bernie.

Władze Szwajcarii zamierzają też wprowadzić standardy rozliczeń podatkowych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), które mają pomóc w walce z rajami podatkowymi.

Szwajcaria nie chciała ich wprowadzać, odkąd zostały uchwalone w 2000 r., z obawy przed narażeniem tajemnicy bankowej. Dotychczas pomoc urzędowa była udzielana przez Szwajcarię w przypadkach oszustw podatkowych wyłącznie, gdy dochodziło do fałszerstwa dokumentów. - Tajemnica bankowa nie chroni przed przestępstwami podatkowymi - oświadczył minister Merz. Dodał, że wejście przepisów w życie będzie wymagało rozszerzenia dwustronnych umów o opodatkowaniu obywateli.

Reklama

UBS sypie klientów

Już pod koniec lutego amerykański urząd podatkowy (IRS) zmusił największy bank Szwajcarii UBS do ujawnienia 300 nazwisk klientów. By skłonić zarząd banku do bezprecedensowego kroku Amerykanie zagrozili sądem w USA.

Szwajcarska Komisja Nadzoru Finansowego, ze strachu że może to nadszarpnąć i tak już nie najlepszą reputację banku (w 2008 r. miał straty 16 mld dolarów), wprowadziła w ekspresowym tempie paragraf do szwajcarskiego prawa bankowego zezwalający na taki krok. Mogą paść dane o kolejnych klientach.

Amerykanie twierdzą, że UBS wręcz zachęcał amerykańskich klientów, którzy otworzyli 52 tys. kont, do popełniana podatkowych przestępstw. Aby uniknąć postępowania karnego, UBS który ma oddziały w USA, przystał na grzywnę 780 mln dolarów. Bank, który zawsze walczył o zachowanie tajemnicy bankowej, sam padł ofiarą jej złamania.

Groźba czarnej listy

Cała generacja szwajcarskich ministrów finansów powtarzała dotychczas jak mantrę, że tajemnica bankowa nie jest „do negocjowania”. Teraz, pod naciskiem opinii publicznej, musieli rezygnować z przywileju. Zwłaszcza, że świat pod wpływem kryzysu finansowego zażądał, aby skończyć z tajemnicę bankową i mieć wolny dostęp do kont przestępców podatkowych, którzy ukryli kapitały w Szwajcarii i innych rajach podatkowych.

Brytyjski premier Gordon Brown, francuski prezydent Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel wręcz połączyli wysiłki w walce z rajami, a poparły ich Stany Zjednoczone. OECD zagroziła wciągnięciem Helwetów na czarną listę rajów podatkowych. Zaś grupa państw G-20 wykluczyła z zaplanowanych na 2 kwietnia obrad. Londyn zastanawia się nad sposobami karania rajów podatkowych.

Pod ostrzałem opinii

Mimo, że Szwajcaria znalazła się pod ostrzałem opinii publicznej, rząd w Bernie przez dłuższy czas był pasywny. Wywoływało to krytykę nawet w kraju. Władza federalna spoczywa w rękach 7 ministrów z czterech różnych partii, co nie służy szybkości działania w sytuacjach kryzysowych.

- Gdy pali się, nie posyła się 7 strażaków w randze dowódców i pozwala im dyskutować, aż dom spłonie – mówi b. ambasador w USA Thomas Borer. - Szwajcarski system zarządzania nie jest dostosowany do takich sytuacji - przyznaje.

Szwajcarski minister finansów Hans-Rudolf Merz, który niedawno miał atak serca, bardzo denerwował się, gdy dziennikarze pytali o ociąganie się rządu. Zapewniał, że działają według planu. Powstał nawet komitet ds. strategii, którego prace zaowocowały obecną decyzją.

Koniec z czapką-niewidką

Minister Merz już wcześniej doszedł do wniosku, że kraj musi pójść na kompromis. Także minister sprawiedliwości Evelinie Widmer-Schlumpf i szefowa MSZ Micheline Calmy-Rey uznały, że Szwajcaria powinna przestać chronić oszustów podatkowych.
Również banki zmieniły sposób myślenia. Nowy prezes UBS Oswald Gruebel przyznał w wywiadzie: - Wątpię czy można kontynuować ukrywanie przestępców podatkowych za tajemnicą bankową.
Zaś znany genewski bankier Pierre Mirabaud, prezes wpływowego Stowarzyszenia Szwajcarskich Bankierów oświadczył, że jego kraj „nie musi koniecznie” kontynuować tej praktyki.

Odmienne podejście

Ale Szwajcaria inaczej traktuje zwykłe unikanie płacenia podatków, gdy dana osoba ukrywa dochód, ale nie fałszuje dokumentów. Nie jest to kryminalne przestępstwo w myśl prawa szwajcarskiego, podobnie, jak naruszenie przepisów ruchu drogowego. Dlatego władze współpracują z zagranicznymi prokuratorami jedynie w przypadku defraudacji podatkowych.

Proponowany kompromis zaaprobowała opinia publiczna i probiznesowo nastawione partie. W ramach zmian Szwajcaria zamierza udzielać pomocy zagranicznym sądom w przyszłości nawet w przypadku zwykłego migania się od podatków. Rozróżnienie między defraudacją podatków a uchylaniem się od ich płacenia zamierza co najwyżej zachować dla własnych obywateli. To satysfakcjonuje międzynarodową krytykę.

Według Christiana Levrata, szefa socjaldemokratów, którzy mają dwa miejsca w rządzie, to za mało. Jego zdaniem kraj powinien odstąpić od rozróżniania ukrywania dochodów od fałszerstw dokumentów podatkowych, nawet dla samych Szwajcarów i aktywnie włączyć się do walki z rajami podatkowymi na świecie. - Powinniśmy być adwokatami bardziej moralnego świata finansów - podkreśla.

Światowy skarbiec

Brytyjskiemu premierowi Brownowi trudno krytykować Szwajcarów, gdyż sam posiada na wyspach Kanału La Manche i na Karaibach raje podatkowe. Mało tego, szwajcarskie banki tak rozwinęły usługi przez lata, że teraz oferują je w rodzimych krajach klientów, np. w USA czy Wielkiej Brytanii.

Szwajcaria jest potęgą finansową. Na koniec 2008 r. w sejfach szwajcarskich banków znalazło się 1,47 biliona euro depozytów, z tego aż 450 mld euro od prywatnych klientów. Rodzi to pytanie, jak tajemnica banków wpływa na prosperity gospodarki szwajcarskiej?

Znany ekonomista Rudolf Strahm nie kryje sceptycyzmu. - Ich znaczenie dla naszej gospodarki jest mocno przecenione, zwłaszcza za granicą - podkreśla. Banki zatrudniają tylko 3 proc. zdolnych do pracy i dostarczają 8 proc. PKB, i to tylko w dobrych latach. Strahm szacuje, że gdyby zniesiono parasol ochronny nad niechętnymi do płacenia podatków, to kraj straciłby niewiele, jakieś 1-2 proc. przychodów z VAT.

Rozchwiany stolik

Jednak dyrektor generalny Stowarzyszenia Szwajcarskich Bankierów Urs Philipp Roth uważa, że przypadek UBS był „odizolowany”. Sprzeciwia się zniesieniu tajemnicy bankowej. – Wyobraźmy sobie stół z czterema nogami: stabilizacja, kompetencja, jakość życia, tajemnica banku. Jeżeli zabierze się jedną nogę, to stół zacznie się niebezpiecznie chwiać – dodaje.

Jego zdaniem krytyka Szwajcarii za ochronę przestępców podatkowych niewiele ma wspólnego z morale, jest głównie podyktowana konkurencją wśród światowych centrów finansowych. Zapewnia, że Szwajcaria to pionier w zwalczaniu prania brudnych pieniędzy. Jako przykład podaje zwrot funduszy afrykańskich kacyków tym krajom.

- Krótkowzroczne jest mówienie, że Szwajcaria to brudne miejsce na świecie i powinno być wyczyszczone. Nie jesteśmy wrednymi facetami – podkreśla.
Nie wiadomo, ile naprawdę „lewego” kapitału zgromadzone na tych rachunkach. Jedna z gazet oszacowała na 270 mld euro. - Każda kwota jest spekulacją. Nikt nie wie, ile jest naprawdę – dodaje Roth.