Jestem przekonany, że przez lata doszło do nadmiernych regulacyjnych zdobyczy po stronie podażowej rynku usług finansowych, z jej dobrze zorganizowanymi i potężnymi pozaparlamentarnymi grupami politycznego nacisku, przy niedostatecznym zaangażowaniu po stronie popytowej. Na tę nierównowagę organy regulacyjne muszą być znacznie bardziej uczulone.

Brak pieniędzy na pilnowanie

Drugim problemem organów regulacyjnych, organów nadzoru, a także agencji ratingowych był deficyt środków. Na rynkach bankowości inwestycyjnej trwał boom, sektor prywatny rekrutował śmietankę kadr, a organy regulacji i nadzoru zmagały się z problemem uzyskania budżetów, które umożliwiłyby dotrzymanie kroku innowacyjności i pilnowanie porządku na rynkach. W przyszłości rządy będą musiały przeznaczyć niezbędne środki na ściślejszy nadzór nad zarządzaniem ryzykiem w instytucjach finansowych.
Rynki kapitałowe trzeba poddać znacznie bardziej szczegółowym, częstszym i bardziej aktywnym kontrolom. W Europie należy wprowadzić mechanizmy zarządzania kryzysami o głęboko zintegrowanym charakterze, wynikającym z faktu, że 80 proc. europejskich aktywów bankowych znajduje się w rękach międzynarodowych grup bankowych.
Reklama
Trzecim problemem - szczególnie istotnym w przypadku banków, instytucji zarządzających ryzykiem i podmiotów prowadzących obrót papierami wartościowymi - jest nieprawidłowe ustawienie bodźców. Struktura bodźców była i jest dowiązana przede wszystkim do wyników, osiąganych w krótkim okresie. W firmach, w których zaznacza się to szczególnie wyraźnie, doszło do niemal całkowitego zniszczenia wartości dla akcjonariuszy. Efektem jest niemożliwy do przyjęcia długoterminowy ciężar, nałożony na podatników.
W demokratycznym społeczeństwie nie może być tak, że zyski banków są prywatne, natomiast ich straty - uspołecznione. W bankach należy ściślej powiązać strukturę i terminy wypłaty elementów wynagrodzenia, uzależnionego od wyników, z długoterminowymi interesami akcjonariuszy.

Aby tylko sprzedać

Jeszcze bardziej przewrotne są bodźce dla maklerów i agencji ratingowych. W USA maklerzy sprzedawali kredyty hipoteczne, nie sprawdzając, czy kredytobiorca ma środki na spłatę długu. Ich interes był wyłącznie doraźny: sprzedaż. Kredyty hipoteczne, finansowane za pośrednictwem podmiotów celowych, łączono w pakiety wierzytelności i jednostki uczestnictwa funduszy sekurytyzacyjnych, w których ani inicjatorzy, ani sponsorzy emisji nie zachowywali znaczącego długoterminowego udziału, ale płacili agencjom ratingowym za przyznanie ślicznej wstążeczki z oznaczeniem AAA. Po rozpakowaniu takich pakietów okazywało się, że zawierają głównie pule toksycznych aktywów, co do których nie przeprowadzono prawidłowego badania, nie udokumentowano zdolności dłużnika do spłaty zobowiązania - i które są pozbawione amortyzatorów, chroniących je przed zniżkującym rynkiem.
Dlatego w projekcie zmian do dyrektywy w sprawie wymogów kapitałowych, rozpatrywanej przez Parlament Europejski, zaproponowałem ostrzejsze środki. Należą do nich: obowiązek sporządzenia pełnej, niezależnej analizy finansowej i prawnej (due dilligence) dla sekurytyzacji i odpowiednich analiz wrażliwości odnoszących się do zmian stanu środków pieniężnych, a także ograniczenie roli ocen agencji ratingowych, opłacanych przez emitentów. Inicjatorzy i menedżerowie takich sekurytyzacji byliby obowiązani zachować znaczny udział w poszczególnych transzach emisji.
Kiedy po raz pierwszy wystąpiłem z tą propozycją, zostałem wyśmiany. Dlatego cieszy mnie, że obecnie grupa doradcza G-30 popiera tę zasadę i że zyskuje ona coraz więcej zwolenników w USA.
Jednak niektórzy lobbyści branży bankowej zabiegają w Parlamencie Europejskim o wprowadzenie poprawek, które równałyby się kastracji projektu. Jeszcze bardziej nieodpowiedzialne są próby podważenia wymogu odpowiedniej analizy sekurytyzowanych pozycji przed dokonaniem inwestycji; niektóre poprawki zawierają sformułowania, które uniemożliwiłyby organom nadzoru monitorowanie zgodności z obowiązującymi zasadami.
Na rynkach kapitałowych nie ma miejsca dla hipotecznych wierzytelności i lewarowanych kredytów, tworzonych chałupniczo, pokrojonych i ukrytych w „CDO do kwadratu” (w sekurytyzacjach opakowanych w inne sekurytyzacje), znamiennych tym, że pod względem kolejności alokacji środków pieniężnych plasują się na coraz bardziej niejasnej i skomplikowanej pozycji. Nieprzejrzystość, zbyteczna złożoność i niemal zupełna niemożność dokonania niezależnej analizy ryzyka związanego z tymi konstrukcjami podważyły zaufanie do rynku sekurytyzacji. Instytucje finansowe oddają sobie niedźwiedzią przysługę, gdy tak energicznie sprzeciwiają się reformie.

Psucie rynku

Czy można się dziwić, że wycenianie inwestycji w produkty sekurytyzacji stało się wysoce ryzykowne, że wyceny sekurytyzowanych aktywów według bieżącej wartości rynkowej są pozbawione znaczenia, albo poważnie zaniżone - albo jedno i drugie, i że rynek sekurytyzacji stanął?
Zamiast przywracać zaufanie do rynków kapitałowych - co jest niezbędne - ci członkowie Unii Europejskiej i federacje banków, którzy wnieśli destruktywne poprawki do projektów dotyczących analizy due dilligence i sekurytyzacji, utwierdzają podejrzenia, jakie wobec nich powstały. Jeśli dopną swego, zaszkodzą odradzeniu się przejrzystego, odpowiedzialnego i tętniącego życiem rynku sekurytyzacji, który, prawidłowo zarządzany, może przyczynić się w istotnym stopniu do zrównoważonego, długofalowego wzrostu gospodarczego.
Specjalnie dla Gazety Prawnej w porozumieniu z Project Syndicate
CProject Syndicate, 2009