"Omówimy kwestię zmniejszenia objętości pobieranego przez Ukrainę gazu. Jestem przekonana, że osiągniemy porozumienie, korygując wcześniejsze ustalenia" - powiedziała.

Tymoszenko wyjaśniła, że Kijów chce zmienić plany zakupów błękitnego paliwa, ponieważ zużywa go obecnie mniej. Jak poinformowała, jest to związane ze świadomym ograniczaniem zużycia gazu oraz mniejszymi potrzebami dotkniętego kryzysem przemysłu.

W połowie kwietnia rosyjski Gazprom oficjalnie powiadomił ukraiński Naftohaz, że może zastosować wobec niego przewidziane w ich kontrakcie sankcje finansowe za nieodebranie części gazu zamówionego na pierwszy kwartał.

Zgodnie z tegoroczną umową w pierwszym kwartale Naftohaz był zobowiązany kupić 5 mld metrów sześciennych surowca po cenie 360 dolarów za 1000 metrów sześciennych. 80 proc. gazu (4 mld metrów sześciennych) objętych było zasadą "take or pay" ("bierz lub płać"). Jeśli niedobór jest większy niż 6 proc. tej ilości, to za całość nieodebranego gazu ukraiński koncern powinien zapłacić 300 proc. ceny.

Reklama

W pierwszym kwartale Naftohaz odebrał tylko 2,6 mld metrów sześciennych paliwa. Jeśli Gazprom zdecydowałby się nałożyć karę, to złamanie kontraktu będzie kosztowało Kijów 1080 dolarów za każde 1000 metrów sześciennych nieodebranego gazu, czyli 1,5 mld dolarów za cały pierwszy kwartał.

W drugim kwartale sytuacja będzie dla Ukrainy jeszcze trudniejsza, gdyż w kwietniu zaczyna się sezon napełniania podziemnych magazynów gazu. Do końca września Naftohaz powinien dodatkowo - poza surowcem na bieżące potrzeby przemysłu - kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników 21 mld metrów sześciennych gazu za sumę ok. 4,8 mld dolarów.

Oznacza to, że Naftohaz musiałby co miesiąc płacić 800 mln dolarów za paliwo, które zacznie sprzedawać dopiero w czwartym kwartale.