Działacze Nowej Prawicy zarzucają Państwowej Komisji Wyborczej, że bezprawnie odmówiła rejestracji ich list wyborczych w całym kraju, choć zarejestrowali listy w ponad połowie okręgów wyborczych.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym, komitet, który do 30 sierpnia zarejestrował listy w co najmniej połowie okręgów wyborczych (21), uprawniony był do rejestracji list w reszcie kraju bez zbierania wymaganych podpisów. W tym terminie listy KW Nowej Prawicy zostały zarejestrowane w 20 okręgach. W kolejnym okręgu nastąpiło to kilka dni później. Działacze Nowej Prawicy tłumaczyli, że wszystkie dokumenty złożyli w okręgowych komisjach w terminie i zarzucali organom wyborczym, że ich listy były przetrzymywane. Wskazywali, że okręgowa komisja nie zdążyła policzyć podpisów pod listami z powodu wewnętrznych procedur.

W zeszłym tygodniu złożyli w tej sprawie petycję do Sądu Najwyższego i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. We wtorek SN rozpatrzył ją na niejawnym posiedzeniu. Postanowił na nim, że nie nada biegu protestowi.

>>> Zobacz też: Zaskakujące wyniki najnowszego sondażu - Palikot w Sejmie

Reklama

SN przychylił się tym samym do wniosku PKW, która w poniedziałkowym piśmie do sądu wyjaśniała, że protest wyborczy złożony przed ogłoszeniem wyników wyborów jest "przedwczesny i niedopuszczalny".

Rzecznik prasowy SN prof. Piotr Hofmański poinformował jednak, że "od czysto formalnej strony nie ma przeszkód, aby tego rodzaju protest został złożony po raz wtóry", ale "w terminie przewidzianym przez kodeks wyborczy" - czyli po ogłoszeniu wyniku wyborów.

Po ogłoszeniu decyzji Sądu Najwyższego, działacze Nowej Prawicy zapowiedzieli, że jeśli również skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie zostanie rozpatrzona pozytywnie, po wyborach zaskarżą ich wynik.

"Sąd Najwyższy nic nie rozstrzyga. Zajmuje jedynie stanowisko, że to jeszcze nie ten moment na protest. Z prawnego punktu widzenia sprawa pozostaje otwarta. Możliwość składania protestu na ważność wyboru też zostaje otwarta" - komentował decyzję SN kandydat Nowej Prawicy Jacek Wilk.

W opublikowanym we wtorek piśmie do SN, PKW nazwała jednak zarzuty Nowej Prawicy "bezpodstawnymi". PKW wyjaśniła, że zrejestrowana 5 września lista KW Nowej Prawicy została zgłoszona w Komisji Okręgowej 30 sierpnia, zgłoszenie zaś zawierało wadę.

Jak powiedział PAP szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki, wada ta została usunięta przez komitet tuż przed północą, a komisja nie miała nawet kilkudziesięciu minut na zweryfikowanie przyniesionych przez przedstawiciela komitetu podpisów poparcia (które były powodem wadliwości zgłoszenia).

Co więcej, jak podkreślił, już po 30 sierpnia Komisja Okręgowa odkryła kolejną wadę zgłoszenia - brak wpisu do rejestru wyborców jednego z kandydatów. Ostatecznie dopiero po wyjaśnieniu tej sprawy, lista została zarejestrowana.

PKW podkreśliła też, że przepisy są jednoznaczne - komitet 30 sierpnia powinien mieć listy "zarejestrowane", a nie tylko "zgłoszone".

>>> Czytaj też: Górnicze organizacje rekomendowały kandydatów w wyborach

Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek z UW zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że Kodeks wyborczy nie zna pojęcia odwołania się od decyzji PKW ws. rejestracji list. Jednocześnie zdaniem prof. Winczorka "to, że się w ogóle Sąd Najwyższy zajął tą sprawą - chociaż nie zajął się w sposób skuteczny - to jest już pewien dowód na to, że sprawa jest niepokojąca".

"Przepisy są chyba nie za bardzo precyzyjne, można wątpić, czy są zgodne z Konstytucją, bo ona przewiduje możliwość odwołania się do sądu w każdej sprawie" - podkreślił konstytucjonalista. Prof. Winczorek jest jednak zdania, że dalsze odwoływanie się w tej sprawie Nowej Prawicy, zarówno do Sądu Najwyższego, jak i ewentualnie do Trybunału w Strasburgu, nie ma szans powodzenia.

W ocenie konstytucjonalisty dra Ryszarda Balickiego, przypadek KW Nowej Prawicy pokazuje, że powinno się znowelizować Kodeks wyborczy. Jak dodał, można się było spodziewać takiej decyzji Sądu Najwyższego.

Według niego, nie sposób stwierdzić, iż PKW albo okręgowe komisje wyborcze popełniły jakiś błąd w tej sprawie. "Procedura zastosowana przy rejestracji list KW Nowej Prawicy była zgodna z Kodeksem wyborczym. Wydaje się natomiast, że sam Kodeks jest obarczony pewnym błędem. Zabrakło logiki w przepisach, natomiast nie w ich stosowaniu" - powiedział Balicki PAP.

Tymczasem z Nową Prawicą solidaryzuje się PJN. Według PJN polityków tego ugrupowania, wątpliwości w prawie wyborczym powinny być rozstrzygane na korzyść partii, które dopiero wchodzą na scenę polityczną.

Z powodu odmowy rejestracji wszystkich list Komitetu Nowej Prawicy w wyborach nie wystartuje jej lider Janusz Korwin-Mikke. Jego nazwisko figurowało bowiem na liście warszawskiej, a ta nie została zarejestrowana.