Rząd śmiało planuje zdecydowane działania w sprawie OFE, wszystkie pozostałe partie także chcą zmian. Koalicja ma więc argument polityczny: jeśli my czegoś nie zrobimy, zrobi to opozycja, gdy przejmie władzę. W samej Radzie Ministrów w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lat nie ma tak dużych rozbieżności zdań na temat funkcjonowania II filara. Konieczne jest opracowanie powszechnego systemu wypłat emerytur z II filara, bo roczniki ubezpieczone w OFE od połowy przyszłego roku zaczną osiągać wiek emerytalny. Do tej pory działa rozwiązanie przejściowe. Trwa przegląd emerytalny i w jego ramach rozważana jest cała paleta rozwiązań, nawet tych radykalnych. Opisujemy sześć najważniejszych.

Propozycje

Wypłata dożywotnich emerytur z OFE przez ZUS. Aktywa z OFE będą przekazywane do ZUS, który będzie wypłacał emerytury z I i II filara. We wstępnej wersji przeglądu emerytalnego przyjęto rozwiązanie, że oszczędności ubezpieczonych w OFE będą wycofywane w ciągu 10 lat przed emeryturą. W pierwszym roku do ZUS w miesięcznych ratach trafiłaby jedna dziesiąta zgromadzonych sum, w kolejnym jedna dziewiąta tego, co zostało, i tak dalej. Rozłożenie przekazywania pieniędzy na tak długi okres ma ochronić zgromadzone oszczędności przed wahaniami rynkowymi. Będzie miało to też plusy dla budżetu.
Reklama
– Przeniesienie aktywów zapewne skutkowałoby umorzeniem obligacji przeniesionych do ZUS. Bo nie ma sensu, żeby rząd trzymał własne obligacje. To oznacza, że od tych obligacji nie trzeba by było płacić odsetek. To z kolei dałoby oszczędności w kosztach obsługi długu – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao. Dodatkowo pozwoli to na zmniejszenie długu w relacji do PKB. W pierwszym roku zyski budżetu z tej operacji mogą wynieść według wyliczeń MF 10 mld zł. Opisane rozwiązanie jest praktycznie przesądzone. Popierają je resorty pracy i finansów. Także w Sejmie nie będzie problemów z większością. To oznacza przekreślenie propozycji opłat programowanych przedstawionej przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych, która przewidywała, że emerytury będą wypłacały instytucje rynkowe i nie będą one dożywotnie.
Możliwość wyboru ubezpieczenia w II filarze między OFE i ZUS. Ta propozycja szykowana jest w kilku wariantach. Od przywrócenia takiej możliwości osobom, które miały ją w momencie wprowadzania reformy w 1999 r., przez danie jej wszystkim. Najdalej idący wariant przewiduje pełną swobodę inwestowania w OFE i zdjęcie wszelkich limitów inwestycyjnych i jednoczesne cofnięcie gwarancji budżetu dla zgromadzonych oszczędności. To oznacza, że chronione byłyby jedynie emerytury z ZUS. Różne warianty tej dobrowolności są obecnie dopracowywane. Byłaby to operacja w jedną stronę, gdyż nie można byłoby przejść z ZUS do OFE. Wybór między ZUS i OFE ma wsparcie także sejmowej opozycji. Z punktu widzenia finansów publicznych oznaczałoby to przesunięcie sporej części aktywów do ZUS i zmniejszenie długu publicznego. W samym rządzie dopiero toczy się na ten temat dyskusja.
Zmniejszenie składki przekazywanej do OFE lub jej pozostawienie na obecnym poziomie. Obecnie do OFE przekazywane jest 2,8 proc. naszej składki, docelowo miałoby to być 3,5 proc. Ale cały czas aktualny jest pomysł zmniejszenia składki do 2,5 proc. albo nawet do 2 proc. i powiązania go z dobrowolnością ubezpieczenia w OFE oraz zdjęciem limitów inwestycyjnych. Dla finansów publicznych oznaczałoby to mniejszy deficyt. Dyskusje się toczą.
Zniesienie opłat za przekazanie składki ubezpieczonego do OFE. Pierwotnie wynosiła 7 proc., w zeszłej kadencji została zmniejszona do 3,5 proc. Teraz pojawiła się propozycja, by znieść ją w całości, co zwiększyłoby oszczędności emerytalne. To kolejna rekomendacja, której przyjęcie jest przesądzone. Rząd musi jednak brać pod uwagę argumenty PTE, że część składki idzie na prowizję dla ZUS (0,8 pkt proc.) i opłaty ostrożnościowe dla KNF.
Zmniejszenie opłat za zarządzanie oszczędnościami w OFE. Chodzi o zmniejszenie zysków OFE na korzyść oszczędzających w funduszch.
Wprowadzenie dodatkowych ulg podatkowych na trzeci filar. To pomysł forsowany przez resort pracy, który chce zwiększyć dobrowolne oszczędności emerytalne. Teraz są one bardzo niskie. Z założonych 469 tys. indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego czynnych jest zaledwie 32 tys., czyli niepełne 7 proc.

Okoliczności

Trzy propozycje są przesądzone, pozostałe pod znakiem zapytania. Decyzję o tym, który z pomysłów wejdzie w życie, podejmie rząd po dyskusji nad efektami przeglądu. Dziś wydaje się, że kontekst tej decyzji tworzą cztery okoliczności.
Pierwsza to panujące w rządzie przekonanie, że system się nie sprawdził i jest zbyt kosztowny. Resort pracy dokonał zestawienia składek w relacji do PKB, jakie zostały wytransferowane do OFE od momentu wdrożenia reformy. Od 1999 r. trafiło tam niemal 17 proc. PKB i jeśli odniesiemy to do PKB z 2012 r., to okaże się, że odpowiada to sumie 270 mld zł, czyli wartości zgromadzonych w OFE aktywów (choć realnie przekazane sumy są niższe, bo do OFE poszło 184 mld zł). A w międzyczasie zarządzające OFE powszechne towarzystwa emerytalne pobrały 16 mld zł opłat i prowizji. To zdaniem członków rządu pokazuje koszt funkcjonowania systemu z punktu widzenia finansów publicznych i wykazuje, że jest on nieefektywny. Tym bardziej że działa cały czas w realiach deficytu finansów publicznych, co oznacza, że wzrost oszczędności w OFE obarczony jest także kosztami emisji długu. MF nawet postanowiło je policzyć i umieścić w rezultatach przeglądu emerytalnego. Jak ustalił DGP, z wyliczeń MF wynika, że z tytułu istnienia OFE rentowności naszego długu są wyższe o 20–38 pkt bazowych, czyli o 0,2 do 0,38 pkt proc. Co oznacza, że z tego tytułu koszty obsługi długu były wyższe w ciągu 14 lat o 15 mld zł, a więc 3,7 proc. Z kolei z wyliczenia dla zeszłego roku wynika, że koszt obsługi długu zwiększył się o 2,1 mld zł, czyli 5 proc.
Do tego dochodzą wątpliwości dotyczące opłacalności oszczędzania w OFE. Ostatnia trzyletnia stopa zwrotu funduszy wyniosła przeciętnie 16 proc. rocznie. Jednak według wyliczeń NBP, a także „Gazety Wyborczej”, jeśli uwzględnimy opłaty i prowizje ponoszone na rzecz OFE ze składek, to średnia stopa zwrotu wyniesie nieco ponad 6 proc. i nie odbiega od stopy zwrotu składki zapisywanej w ZUS. Jest też zbliżona do przeciętnego oprocentowania długoterminowych obligacji w tym okresie, w którym działa OFE. – Rynek akcji nie może w dłuższym stopniu znacząco się odchylić od tempa wzrostu PKB, które jest powiązane z oprocentowaniem obligacji. Po drugie w portfelu OFE mniejszość stanowią akcje, a dominują obligacje i to ich oprocentowanie determinuje rentowność tego portfela – mówi dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Drugi czynnik istotny w rządowych kalkulacjach to kiepska sytuacja ekonomiczna. Mamy niemal stagnację, gospodarka na wolnych obrotach będzie pracowała jeszcze w tym i co najmniej w kolejnym roku. Konsekwencje widać już teraz: wyższy deficyt sektora finansów w zeszłym roku, możliwość nowelizacji budżetu w tym czy zapowiedź utrzymania wyższych stawek VAT do 2016 r. Rząd rozgląda się za różnymi metodami zwiększenia dochodów lub zmniejszenia wydatków, które można wprowadzić stosunkowo niewielkim kosztem.
Wreszcie trzeci argument to orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który zakwestionował 5-proc. limit na inwestycje OFE za granicą jako niezgodny z unijną zasadą swobodnego przepływu kapitału. Dlatego rząd zdecydował się na zmiany limitów i do 2016 r. maksymalny pułap na inwestowanie w aktywa za granicą ma wzrosnąć do 30 proc. Choć obecnie OFE inwestują raczej zachowawczo, to rząd ma obawy, że w końcu i tak znaczna część inwestycji emerytalnych wypłynie za granicę, co zwiększy ryzyko dla zgromadzonych tam oszczędności.
Czwarty czynnik to wpływ rozwiązań na rynek kapitałowy. To kwestia, której resort finansów poświęca ostatnio najwięcej uwagi. – Obecne znacznie gorsze zachowanie polskiego rynku w stosunku do amerykańskiego, niemieckiego czy tureckiego związane jest z obawami inwestorów o zmiany w systemie OFE. Dyskontują oni czarny scenariusz – mówi Dawid Czopek, zarządzający BRE Wealth Management. Zwłaszcza rozwiązania dotyczące wycofywania aktywów w ciągu 10 lat przed emeryturą czy możliwości wyboru mogą wywołać wyprzedaż na giełdzie. – W pierwszej chwili reakcja rynków może być negatywna z powodu przekonania, że Polska rezygnuje z reformy. Jednak potem sytuacja pewnie by się uspokoiła. Bo co takiego inwestora obchodzi, jak będą wyglądały nasze emerytury za 20 lat. Jego interesuje przede wszystkim zwrot z inwestycji tu i teraz – mówi Marcin Mrowiec.
To właśnie opisane czynniki powodują, że z szykowanej palety rozwiązań premier wybierze emerytalne menu. Pewne jest, że zmiany pójdą znacznie dalej niż ostatnio i mogą zupełnie przekształcić system emerytalny.

Mirosław Gronicki: ZUS nie może mieć akcji ani obligacji z OFE

Gdyby ZUS otrzymał część aktywów OFE, to mógłby sprzedawać te akcje i obligacje?
Zacznijmy od tego, że ZUS nie może posiadać ani obligacji, ani akcji. Przeniesienie tych pierwszych mogłoby się odbyć na zasadzie ich dematerializacji – obligacje by zniknęły, ale przyszli emeryci na swoich rachunkach mieliby zaksięgowaną ich wartość. Jest też drugi wariant – obligacje trafiłyby do specjalnie powołanego funduszu. Zapis na koncie przyszłego emeryta w takim funduszu miałby charakter finansowy, a nie tylko obietnicy, jak w ZUS.
Co to oznacza dla wielkości długu publicznego?
W obu wariantach zmniejszyłby się. W pierwszym – w wyniku dematerializacji obligacji, w drugim – na skutek konsolidacji wewnątrz sektora finansów publicznych.
Skoro ZUS nie może mieć akcji, to czy wchodzi w grę przeniesienie wyłącznie obligacji z OFE?
Teoretycznie akcje można zastawić. Można sobie wyobrazić, że rząd pożycza na rzecz ZUS pieniądze od banków pod zastaw tych akcji. Choć mamy tu do czynienia z dużymi sumami, zbudowanie konsorcjum banków w kraju, który byłby w stanie udzielić kredytu na kilkanaście miliardów złotych, jest bardzo mało prawdopodobne.
Czy zmiany w OFE mogą mieć negatywne skutki rynkowe?
Wiele zależy od kontekstu. Gdyby zbiegło się to z innymi niekorzystnymi informacjami z polskiej gospodarki, a inwestorzy odebraliby zmiany w OFE jako nacjonalizację – to reakcja byłaby negatywna, przynajmniej w krótkim okresie. Trzeba jednak pamiętać o innych elementach tej układanki. Jeśli rząd zdecyduje się na wariant, w którym przekaże tylko obligacje należące do OFE, wówczas struktury portfeli funduszy zostaną zaburzone. Pamiętajmy, że OFE mają zapewniać stabilny zwrot w dłuższym okresie, a więc muszą posiadać odpowiednią liczbę obligacji. Co zrobią? Zapewne zaczną sprzedawać akcje i dokupywać obligacje, by ponownie osiągnąć równowagę między różnymi klasami aktywów. To zwiększy popyt na papiery dłużne, z czego Ministerstwo Finansów byłoby zapewne zadowolone. Jednak z drugiej strony rzucenie akcji na rynek byłoby niekorzystne dla giełdy, przynajmniej w krótkim czasie.
ikona lupy />
Mirosław Gronicki ekonomista, były minister finansów wojtek górski / Dziennik Gazeta Prawna