Wszystkie trzy dzisiejsze publikacje z punktu widzenia banku centralnego były sprzyjające luzowaniu monetarnemu. Wzrost gospodarczy spowolnił w czwartym kwartale, z 3,3% r/r do 3%, zaś po wyeliminowaniu wahań sezonowych z +0,8% kwartalnie do +0,6%. Nie ma pewności, co było przyczyną tego pogorszenia, ale dane NBP dotyczące bilansu handlowego za grudzień sugerują, że mógł być to właśnie większy deficyt handlowy. Naszym zdaniem spadek tempa wzrostu był przejściowy i już w obecnym kwartale będzie ono wyższe. Dodatkowo dobre dane z niemieckiej gospodarki sugerują, że kondycja polskiego eksportu poprawi się. Dlatego nie uważamy, aby dane o PKB były dla złotego negatywne.

Podobnie głębszy spadek cen, który mieliśmy w styczniu, może na dłuższą metę wyjść gospodarce na dobre, gdyż przy solidnym rynku pracy będzie prowadził do wyższych dochodów realnych. Z drugiej strony spadek cen o 1,3% rocznie wywiera sporą presję psychologiczną na RPP, która była widoczna już na poprzednim posiedzeniu i będzie skutkować decyzją o obniżeniu stóp w marcu. Pozostaje pytanie, czy będzie to ruch o 25 bp czy też 50, a jeśli 25, czy pójdą za nim kolejne obniżki. Na ten moment oczekiwalibyśmy dwóch obniżek o 25 bp na dwóch kolejnych posiedzeniach.

Teoretycznie nie powinno mieć to większego wpływu na złotego, relatywnie odpornego na zmiany krajowych stóp procentowych, jest jednak kilka „ale”. W ostatnim czasie kilka dużych banków wydało rekomendacje sprzedaży złotego względem euro właśnie w oczekiwaniu na obniżki. Do tego nad rynkiem wisi groźba fiaska w rozmowach Brukseli z Grecją i jej konsekwencje przy indeksach we Frankfurcie i Nowym Jorku na nowych historycznych maksimach. Mając na uwadze fakt, iż złoty w dużym stopniu odrobił straty z przełomu roku, z obecnych poziomów widzimy raczej ryzyko jego osłabienia w najbliższym czasie.