Wczoraj ta sama baryłka na londyńskiej giełdzie paliw z dostawą na styczeń kosztowała już niecałe 55 dolarów. To niemal trzy razy mniej niż jeszcze pięć miesięcy temu. Ze spadków cen ropy, które przełożyły się na niższe ceny biletów, cieszą się już klienci europejskich linii lotniczych, m.in. Air France-KLM, British Airways i Lufthansy. Francuski przewoźnik obniżył w październiku opłatę paliwową o 2 euro na trasach krajowych oraz o 15 euro na lotach długodystansowych. Natomiast linie BA zredukowały opłaty w lotach na długich trasach.
LOT nie zamierza na razie obniżać cen biletów. W październiku spółka tłumaczyła to tym, że wcześniej nie rekompensowała sobie wszystkich podwyżek cen ropy wzrostem opłaty paliwowej, utrzymując ceny biletów w ryzach. - Braliśmy część kosztów na siebie, dlatego ten wzrost był mniejszy niż u innych przewoźników - tłumaczy Wojciech Kądziołka, rzecznik LOT.
Okazuje się jednak, że jest jeszcze jeden powód, dla którego LOT po prostu nie może obniżyć cen biletów. Marek Serafin, dyrektor spółki, przyznaje, że przewoźnik podpisał kontrakty długoterminowe na dostawy paliwa w najmniej korzystnym czasie, gdy ropa osiągnęła cenę nawet 150 dolarów za baryłkę.
- Nie brakowało opinii analityków, że cena ropy osiągnie poziom nawet 200 dolarów. Chcieliśmy się przed tym uchronić - tłumaczył Serafin na spotkaniu dotyczącym siatki połączeń.
Reklama
Podpisywanie długoterminowych umów na dostawy paliw to na rynku przewoźników lotniczych standard. W przypadku LOT straty z tego tytułu są jednak naprawdę duże. Nie udało się nam jednak dowiedzieć, ile na tym kontrakcie traci LOT.
- Ale straty są tak duże, że na tym tle zaczyna dochodzić do napięć na najwyższych stanowiskach. Swoje chcą ugrać także związki zawodowe, które za milczenie o stratach żądają korzyści dla siebie, m.in. większej ochrony pracowników w trwającym procesie restrukturyzacji - mówi nasz informator, doskonale zorientowany w realiach spółki.
Astronomiczne koszty paliwa zmusiły ostatnio przeżywającego kryzys przewoźnika do skasowania nieopłacalnych lotów do Tallina i Stuttgartu. W tym roku, wkrótce po uruchomieniu, firma zlikwidowała także m.in. połączenie z Warszawy do Pekinu.
SZERSZA PERSPEKTYWA - RYNEK
Po trzech kwartałach tego roku LOT stracił niemal 10 proc. swoich klientów w porównaniu z analogicznym okresem w 2007 roku. Takie dane przedstawiło Stowarzyszenie Europejskich Linii Lotniczych. Spadki to efekt globalnego kryzysu, który odczuli niemal wszyscy przewoźnicy. Rekordzistami pod względem utraty pasażerów są Alitalia oraz Iberia, które zanotowały odpływ klientów odpowiednio o ponad 18 proc. i 28 proc. Minimalnie straciła Lufthansa (0,7 proc.), niewiele większy spadek zanotował Air France (2,7 proc.). Zwyżkę sprzedaży biletów na swoich liniach zanotowali jedynie przewoźnicy z Ukrainy (Aeorosvit z wynikiem 14,3), Turcji (Turkish Airlines - 8,6) i Szwajcarii (Swiss - 8,4).