Jeśli dziś w polityce głosy protestu wyznaczają trend, to następną okazją, aby wyrazić zniechęcenie konwencjonalną polityką, będzie referendum we Włoszech. Od głosowania, które ma się odbyć 4 grudnia, swoją polityczną przyszłość uzależnił premier tego kraju Matteo Renzi.

Włosi zostaną zapytani o to, czy chcą zmniejszyć liczebność włoskiego senatu i czy chcą ograniczyć jego władzę. Jeśli obywatele Włoch odpowiedzą „nie”, wówczas premier Matteo Renzi poda się do dymisji. A to może oznaczać konieczność rozpisania wcześniejszych wyborów i zdobycia władzy przez partie antyestablishmentowe. Jednak już samo referendum jest postrzegane jako swoiste głosowanie nad zaufaniem do obecnych elit.

W tej sytuacji nie jest niczym zaskakującym, że w reakcji na wybór Donalda Trumpa, rentowność 10-letnich włoskich obligacji wzrosła o 0,04 pkt proc. do poziomu 1,76 proc. Wcześniej sięgnęła poziomu 1,78 – najwyższego od 24 czerwca, czyli od czasu, gdy ogłoszono wyniki referendum ws. Brexitu.

Z kolei niemieckie obligacje, które stanowią benchmark dla innych tego typu papierów w Europie, zanotowały spadek rentowności o 4 pkt bazowe do poziomu 0,15 proc. Oznacza to, że różnica pomiędzy włoskimi, a niemieckimi papierami powiększyła się do 1,61 pkt proc. Wcześniej było do 1,67 pkt proc. – to najwięcej od 27 czerwca.

Zwycięstwo Trumpa to déjà vu tego, co przeżywaliśmy po głosowaniu ws. Brexitu – komentuje Martin van Vilet, strateg ds. stóp procentowych w Grupie ING z Amsterdamu. „Europejczycy zadają sobie teraz pytanie, czy to samo może stać się u nas. A mamy przecież serię wyborów w wielu krajach, począwszy od referendum we Włoszech – dodaje.

„Włoskie referendum w większym stopniu będzie właśnie dotyczyło głosowania za lub przeciw obecnemu establishmentowi. To duże zagrożenie dla premiera Renziego” – uważa van Vilet.

>>> Czytaj też: Radość Putina, strach Ukrainy, obawy Chin. Czeka nas geopolityczne trzęsienie ziemi?