Cezariusz Lesisz, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), podkreślał, że rodzimy kapitał to nie tylko zasoby materialne, ale też wiedza i własność intelektualna należąca do Polaków. Składa się na to zarówno aktywność obywateli, jak i prywatnego i publicznego biznesu. Wskazał, że dobrym przykładem ochrony rodzimego kapitału była aktywność rządu podjęta w czasie pandemii COVID-19.

Zadziałaliśmy szybko i sprawnie

– Dobrze zarządzane państwo jest odpowiedzialne i dba o bezpieczeństwo. Szybkość reakcji podjętych przez rząd, a także narzędzia, które wykorzystał do walki z kryzysem – tym trudniejszym, bo nie wiedzieliśmy jak może potoczyć się pandemia – zasługują na uznanie i stwierdzenie, że rządzący zdali egzamin – ocenił prezes ARP. Wskazywał, że szybkie wdrożenie środków pomocowych pozwoliło na utrzymanie miejsc pracy przy jednoczesnym zabezpieczeniu polskich firm. – Dzięki temu uniknęliśmy nasilenia negatywnych nastrojów – mówił. Jak dodał, działania rządu nie były odosobnione, ale wyróżniały się in plus. – Inne państwa reagowały podobnie, zapewne czeka nas jeszcze wiele analiz na ten temat, ale myślę, że państwo polskie będzie wymieniane w czołówce państw pod względem szybkości i sprawności reakcji – oceniał.

Szef ARP docenił też aktywność polskich instytucji centralnych. – Mimo, że się narzeka na ociężałość naszej administracji, to sprawdziła się w tym bardzo trudnym okresie – podkreślił. A to jego zdaniem szczególnie ważne, bo dobrze funkcjonujące procedury są również polem, na którym trwa istotna rywalizacja. – Dzisiaj globalizacja przenosi się nie tylko na czempiony przemysłowe i innowacje technologiczne, ale też procedury. Ustawowe rozwiązania mogą blokować, ale mogą też wspierać rozwój – tłumaczył, podając przykład dobrze funkcjonujących stref ekonomicznych pozwalających na zwiększanie potencjału małych i średnich przedsiębiorstw.

Reklama

Zwrócił też uwagę na rolę dużych firm, które powinny także mieć swój udział w budowaniu wspólnego dobrobytu. To także zadanie spółek publicznych, które, jak ocenił, pod względem standardów funkcjonowania wcale nie muszą ustępować prywatnym przedsiębiorstwom. – To nie jest tak, że prywatne duże spółki muszą z definicji lepiej sobie radzić niż te publiczne. Może istnieć pewna bezwładność także dużych korporacji, ale są przykłady bardzo energicznie zarządzanych publicznych spółek jak Orlen czy KGHM – wymieniał.

Aktywna rola państwa

Cezariusz Lesisz zwrócił uwagę na rolę państwa, która nie powinna ograniczać się do biernego przyglądania się procesom gospodarczym. – Skończyła się era sprowadzania państwa do roli nocnego stróża. Konieczne jest aktywne państwo, które działa tam, gdzie może. Wymagają też tego branże potrzebujące wielkich inwestycji – dodał.

Jak wyjaśniał, również Agencja Rozwoju Przemysłu wsparcie polskich firm traktuje jako swój priorytet – niezależnie od ich wielkości i specyfiki. – W ARP mamy wiele instrumentów do wsparcia przedsiębiorczości. Dla nas nie jest istotne kto jest właścicielem – przychodzą do nas małe i średnie firmy, a także spółki Skarbu Państwa. Wspieramy je uwzględniając ich potrzeby – podkreślił.

Jan Szewczak, członek zarządu ds. Finansowych w PKN Orlen podkreślił natomiast, że oprócz kapitału rozumianego jako majątek, równie ważna jest właśnie kwestia nieuchwytnych wartości umożliwiających wdrażanie śmiałych wizji. Jak dodał, wspieranie tych z polskim rodowodem jest o tyle ważne, że to one najbardziej dbają o kraj w sytuacjach kryzysowych. – Nie jestem zwolennikiem skrajnie liberalnych poglądów gospodarczych, one się w dużej mierze skompromitowały w czasie pandemii. Okazało się, że jak pojawia się bieda, to najlepiej pożyczyć pieniądze od swojego – mówił.

Jego zdaniem istniał wyraźny kontrast między działaniami podejmowanymi przez duże zagraniczne firmy, a choćby spółki Skarbu Państwa. – Zachodnie firmy nie wybudowały w dwa tygodnie szpitali dla zakażonych osób – wskazywał Jan Szewczak. Pochwalił również aktywność samego rządu i instytucji mu podległych, które w decydującym momencie przekierowały strumień środków do polskich firm. – To wszystko okazało się niezbędne i bardzo skuteczne. Nie było masowych zwolnień, nastąpiła szybka odbudowa PKB – mówił. W dodatku Orlen wciąż inwestuje w transformację energetyczną i stawia na innowacyjne paliwa. W tym celu potrzebuje jednak przeprowadzenia planowanych fuzji – z Lotosem i PGNiG. – Trzeba tworzyć duże podmioty, bo na małe nikt nie będzie się oglądał. Globalny biznes będzie coraz bardziej agresywny – prognozował.

Trzeba budować kapitał w kraju

O tym, że narodowość kapitału ma znaczenie przekonywał też Mikołaj Różycki, p.o. prezesa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości również wskazując na przykład walki z COVID-19. – Lokalne filie zagranicznych firm nie miały swobody decyzji, bo decydowała centrala. Widać, że polskie spółki zdecydowanie bardziej się tu sprawdziły – mówił. To zresztą nie pierwszy kryzys gospodarczy w którym dało się to zaobserwować. – Filie dużych instytucji finansowych w Polsce z tutejszych środków tworzyły lokaty w centralach, w latach 2007-2009 doszło do fizycznego drenażu gotówki – mówił.

Jak mówił, da się wprowadzić regulacje chroniące rodzimy rynek wzorem innych państw – np. Niemiec czy Czech. To pomoże budować kapitał w kraju. – Duzi zagraniczni gracze pozamiatali polski handel. Dziś musimy z trudem go obudowywać – zauważył.

O tym, że współcześnie odchodzi się już od sprowadzania państwa do roli jedynie regulatora rynku, opowiadał także Witold Wiliński, prezes zarządu GPW Tech. – Ochrona aktywów prywatnych i państwowych w polskiej myśli gospodarczej jest czymś nowym mimo tego, że globalnie funkcjonuje od dawna – mówił.

Z kolei Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) dodawał, że rodzimy kapitał daje szansę na ratowanie przedsiębiorstw, które znalazły się w trudnej sytuacji. – Gdyby inwestorem Pesy był gracz globalny, dawno by ją odpuścił. Jej problemy były skomplikowane, a firma dostarcza bardzo złożony produkt. Gdyby nie zaangażowanie rodzimego kapitału tej firmy już by nie było. Tymczasem jej tabor kolejowy jest bardzo wysokiej jakości – wskazywał.

W obronie lokalnego rynku

Polskie firmy sprawdzają się w kryzysach również pod innym kątem – niechętnie żegnają się bowiem ze swoim personelem. – Broniły lokalnego rynku i starały się nie zwalniać pracowników, podejmowały decyzje o inwestycjach nawet w COVID-19. Nie zaobserwowaliśmy u nich wstrzymywania procesów, choć tak zrobiło wiele zagranicznych firm – mówił Przemysław Sztandera, prezes zarządu Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. – Polski inwestor stara się dbać o lokalny rynek, bo to w jakimś sensie jego twarz – uzasadniał.

Wskazał jednocześnie, że należy odejść od koncepcji wykutych świeżo po transformacji ustrojowej w 1989 r., kiedy to Polska bardzo potrzebowała zagranicznych inwestorów. – Po roku 1989 nie mieliśmy kapitału, know-how ani technologii. Jedynym sposobem, aby zbudować kapitał było ściąganie inwestycji zagranicznych. To było słuszne – przyznawał. – Pytanie jednak o to, jak zachować proporcje, tak by negatywne decyzje dla polskich filii nie wpływały w kryzysie istotnie na polską gospodarkę – dodawał. Jak mówił, choć udział zagranicznych inwestycji w ogólnej strukturze w kraju wciąż jest zbyt wysoki, to Polska powinna pozostać otwarta na projekty z zewnątrz. Spoczywa jednak na niej wyjątkowo ważny obowiązek stwarzania coraz lepszych warunków do rozwoju przedsiębiorczości. – Nie chodzi o to by blokować polski rynek zagranicznym inwestorom, lecz by budować polskie firmy. Polski kapitał powinien budować się szybciej i warto podejmować takie starania – przyznał.

GRK
Partner relacji:
ikona lupy />
foto: materiały prasowe