Kryzys podaży tego metalu może być czynnikiem proinflacyjnym, który zmusi banki centralne do utrzymania jeszcze przez długi czas jastrzębiej polityki monetarnej. Miedź jest kluczowym surowcem dla gospodarki ze względu na bardzo szerokie zastosowanie – jest wykorzystywana m. in. do produkcji sprzętu elektrycznego, jak również maszyn przemysłowych. To także kluczowy element transformacji energetycznej.

Jednym z największych producentów i eksporterów miedzi na świecie jest Peru. Odpowiada za 10 proc. globalnej podaży metalu. Trwające tam społeczne protesty doprowadziły do zatrzymania pracy kopalni Antapaccay, której pracą zarządza firma Glencore. Kolejnym istotnym elementem miedziowej układanki jest Chile. Kraj ten odgrywa nawet większą rolę w produkcji metalu niż Peru, odpowiadając aż za 27 proc. globalnej podaży. W listopadzie zeszłego roku Chile zanotowało spadek produkcji o 7 proc. w ujęciu rok do roku. Goldman Sachs szacuje, że produkcja miedzi w tym latynoskim kraju w latach 2023-25 będzie niższa niż w poprzednich.

Galopujący popyt

Reklama

W tym samym czasie szybko rośnie popyt na czerwony surowiec. Ważnymi motorami wzrostu zapotrzebowania na miedź jest transformacja sektorów motoryzacyjnego i energetycznego oraz ponowne otworzenie się na świat chińskiej gospodarki. To w połączeniu z szokami podażowymi doprowadzi prawdopodobnie do dużego wzrostu cen surowca.

Ceny miedzi są napędzane m. in. przez szybki rozwój elektromobilności. Sprzedaż aut elektrycznych wzrosła w 2021 roku ponad dwukrotnie do poziomu 16,6 mln – wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej.