W odpowiedzi na zarzuty kandydata KO na prezydenta resort obrony narodowej wskazał m.in., że w ostatnich latach do 2 proc. PKB wzrosły nakłady na armię i zwiększona ma zostać liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w naszym kraju.

Rafał Trzaskowski zaprezentował we wtorek zespół swych doradców ds. bezpieczeństwa i obrony Polski. Wśród nich znaleźli się: były wiceszef MSZ i b. ambasador RP przy NATO Jacek Najder, były szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch oraz byli szefowie Służby Wywiadu Wojskowego gen. Radosław Kujawa i Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Piotr Pytel.

Gen. Kujawa ocenił, że polska armia po pięciu latach rządów PiS znajduje się w bardzo złym stanie. "System obronny Rzeczypospolitej nie może funkcjonować w warunkach chaosu i zmieniających się stale planów i koncepcji. Nie może funkcjonować w sytuacji, w której zakłócone są proporcje pomiędzy propagandą a rzetelną diagnozą. Nie może funkcjonować w sytuacji gdy defilady i pikniki są ważniejsze, niż proces szkolenia i profesjonalnego doskonalenia umiejętności" - wskazywał były szef SWW.

Reklama

Jak dodał, to wszystko ma miejsce w sytuacji, gdy lekceważone są opinie dowódców i ekspertów oraz następuje dekompozycja systemu szkolenia wojskowego.

Trzaskowski podzielił przedstawioną przez gen. Kujawę diagnozę dotyczącą stanu polskiej armii i zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem przeprowadzi "strategiczny przegląd bezpieczeństwa narodowego". "W obecnej sytuacji, po tego typu analizach, które jasno wskazują, że niestety obronność naszego państwa została osłabiona, także w Sojuszu Północnoatlantyckim, taki audyt jest absolutnie konieczny" - przekonywał kandydat KO na prezydenta.

Obiecał też wzmocnienie pozycji polskich sił zbrojnych w NATO oraz dbanie o to, by były one odpowiednio finansowane. "To musi być dla nas absolutny priorytet w tych trudnych czasach" - podkreślił Trzaskowski. Dodał, że silny prezydent powinien być także patronem innowacji i polskiego przemysłu obronnego.

Trzaskowski zapowiedział też, że jeśli zostanie prezydentem złoży w Sejmie wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu byłego szefa MON Antoniego Macierewicza, który - w jego ocenie - odpowiada za osłabienie zdolności obronnych Polski. "Chaos, uznaniowość przy podejmowaniu decyzji, czystki polityczne, prześladowania, niestety, również chore ambicje. To wszystko doprowadziło do sytuacji bez precedensu, do osłabienia naszych zdolności obronnych" - powiedział.

Kandydat KO zadeklarował ponadto, że jeśli wygra wybory, kwestie bezpieczeństwa państwa zostaną wyłączone ze sporu politycznego, a Rada Bezpieczeństwa Narodowego będzie działać ponad podziałami politycznymi. "To gwarantuję. Jeśli państwo mi zaufacie, to do tego doprowadzę" - zapewnił.

Zapowiedział, że jako prezydent Polski będzie dbał o honor i etos polskiego żołnierza. "O to, że jeżeli ktokolwiek będzie chciał polskiego żołnierza zwolnić, to będzie przysługiwało mu odwołanie. To jest niesłychanie istotne, dlatego że obserwujemy od tych pięciu lat nie tylko chaos, nie tylko osłabianie polskich sił zbrojnych, ale również obserwujemy niestety obniżanie etosu polskiego żołnierza i nad tym najbardziej ubolewam" - podkreślił Trzaskowski.

Odpowiadając później na pytania dziennikarzy kandydat KO na prezydenta opowiedział się za partnerskimi relacjami z USA. "Muszą to być relacje, które są niezależne od kolorów politycznych" - zaznaczył. Za fundamentalną sprawę uznał też silne polskie członkostwo w Unii Europejskiej. "Czym jesteśmy silniejsi w UE i w NATO, tym bardziej są nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi partnerskie. Dlatego trzeba zabiegać właśnie o naszą siłę w NATO i UE. Niestety rząd PiS zepchnął nas w tych obu instytucjach na margines" - ocenił.

Do zarzutów Trzaskowskiego odniosło się MON na Twitterze. "Przypominamy, że dzięki szefowi MON Mariuszowi Błaszczakowi każdego roku wydajemy co najmniej 2 proc. PKB na obronność, a dzięki inicjatywie prezydenta A. Dudy wydatki na obronność będą rosły do 2,5 proc. PKB" - poinformował resort. Przypomniał ponadto, że w Polsce stacjonują żołnierze NATO, "a dzięki podpisanym przez prezydentów Dudę i Donalda Trumpa deklaracjom, liczba wojsk USA zostanie zwiększona".

MON zwróciło ponadto uwagę, że Wojsku Polskiemu ufa 83 proc. Polaków, co - jak podkreślono - jest "najlepszym wynikiem od lat".