W opublikowanym w czwartek na łamach pisma "Science" raporcie szacuje się, że bez radykalnych zmian w ciągu najbliższych dwóch dekad ilość plastiku trafiającego do mórz może zwiększyć się z 11 mln ton do 29 mln ton rocznie, łącznie zanieczyszczając wody 600 mln ton tworzywa, co można porównać do wagi 3 mln płetwali błękitnych.

To wynik m.in. rosnącej produkcji plastiku, wynikającej m.in. ze stopniowego przestawiania się firm energetycznych z produkcji paliw na plastik. Obecnie sytuację dodatkowo pogarsza pandemia koronawirusa, zwiększając zapotrzebowanie na jednorazowe maski i rękawiczki czy np. na pojemniki do pakowania jedzenia na wynos.

W raporcie badacze kreślą plan zmian, które ich zdaniem mogłyby ograniczyć ilość nowych plastikowych odpadów w oceanach o ponad 80 proc. Chodzi m.in. o wprowadzenie polityki zniechęcającej firmy do produkcji plastiku, subsydia dla firm rozwijających alternatywne materiały oraz inwestycje w zakłady recyklingowe i poprawę odbioru odpadów w krajach rozwijających się.

Reklama

Kontrowersje budzi jednak m.in. rekomendacja dotycząca budowy zakładów spalania i utylizacji plastiku, co zdaniem krytyków przyczyni się do zwiększenia emisji gazów cieplarnianych.

Aby osiągnąć pożądany cel, proporcja używanych przez firmy papierowych lub innych materiałów zastępujących jednorazowy plastik musiałaby ulec podwojeniu.

"Zanieczyszczenie plastikiem dotyka każdego" - przekonuje cytowana przez agencję Reutera Winnie Lau, jedna z autorek badania.