Nie brakuje wakatów, które idealnie pasują do zwalnianych osób. Co ciekawe, coraz więcej z nich pojawia się poza branżą technologiczną. Coraz więcej specjalistów decyduje się z kolei na założenie własnej firmy. Masowe zwolnienia rzuciły też jaskrawe światło na problemy samej branży technologicznej takie jak negatywne praktyki zwalniania pracowników czy powszechne wypalenie zawodowe – czytamy w artykule.

Branża technologiczna długo była ziemią obiecaną dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów, oferując wysokie wynagrodzenia i bogate pakiety dodatków. Firmy szybko zwiększały w czasie pandemii przychody i zyski, które „napompowały” je. Okazało się jednak, że rynkowe warunki zmieniły się na niekorzyść big techów, które teraz liczą, że pracownicy zaakceptują zmiany kultury organizacyjnej firm na bardziej „startupową”.

To nie jest „bańka”

Reklama

Chociaż pracę w technologiach w tym i zeszłym roku straciło w USA już ok. 240 tys. osób, to nie możemy zdaniem Molli mówić o „pęknięciu bańki”, jakiego doświadczyliśmy ponad dwie dekady temu w branży dotcomów. Technologiczny rynek pracy jest gigantyczny, więc w skali całego kraju zwolnienia nie ważą zbyt dużo. W grudniu w Stanach Zjednoczonych w zawodach o profilu technologicznym pracowało 6,5 mln osób. 59 proc. z nich było zatrudnionych poza branżą technologiczną. Coraz więcej firm z innych sektorów (np. finanse) stawia na cyfryzację i automatyzację.

Zwalniani inżynierowie nie powinni mieć dużego problemu ze znalezieniem nowej pracy. Liczba ogłoszeń o pracę dotycząca specjalistów z zakresu technologii w grudniu wyniosła około 300 tys. i utrzymuje się na zbliżonym poziomie od czterech lat.