Deutsche Boerse, jedyny operator giełdowy, który zainteresował się kupnem większościowego pakietu GPW, nie uzupełnił oferty ostatecznej. Miał na to czas do piątku. – Deutsche Boerse nie przedstawiła nowego dokumentu, co oznacza zakończenie procesu według przyjętej dotychczas strategii. Ministerstwo przygotowuje nowy scenariusz prywatyzacji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, w związku z zakończeniem obecnie prowadzonego procesu – podał Maciej Wewiór, rzecznik MSP.
Już w niedzielę w niemieckich mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że Deutsche Boerse rozważa rezygnację z zakupu GPW. Według Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung, Reto Francioni, prezes niemieckiej spółki miał być „zgorszony wyobrażeniami Polaków na temat ceny” za GPW. Gazeta podała, że wartość warszawskiego parkietu wyceniono na ponad miliard euro. Z kolei szacunki rynkowe, niepotwierdzone jednak przez GPW i MSP, mówiły o 1 mld zł. Żadna ze stron nie chciała komentować tych doniesień, choć Deutsche Boerse podała jedynie, że złożyła ofertę opartą na rzetelnie skalkulowanej wartości rynkowej i jasnej ocenie kompetencji oraz że jest otwarta na przyszłe rozmowy związane z dalszym rozwojem GPW.
Zarówno premier Donald Tusk, jak i przedstawiciele MSP mówili wczoraj, że rezygnacji z rozmów z Deutsche Boerse nie należy traktować jak porażki Aleksandra Grada, ministra skarbu, a rząd od początku zapowiadał, że cena nie będzie w tej prywatyzacji najważniejsza. Najważniejsze miało być zachowanie niezależności i wsparcie rozwoju GPW.

Trudno jednak nie uznać za porażkę faktu, że spośród czterech zaproszonych do przetargu inwestorów branżowych ofertę ostateczną złożyła tylko Deutsche Boerse. Poza Niemcami rząd zwrócił się do NYSE Euronext, Nasdaq OMX i London Stock Exchange. DGP już kilka tygodni temu pisała, że jeśli wymagania MSP co do gwarancji zachowania niezależności przez GPW będą zbyt wygórowane, nikt nie zechce kupić warszawskiej giełdy.

Reklama



Fiasko prywatyzacji GPW oznacza, że budżet nie zarobi na sprzedaży jej akcji. Jednak Skarb Państwa dostanie sporą dywidendę. Dzięki uruchomieniu procesu sprzedaży GPW udało się tak zmienić przepisy, że spółka, która do tej pory nie wypłacała swoich zysków, będzie mogła się nimi podzielić z akcjonariuszami. W rezultacie Skarb Państwa dostanie 500 mln zł dywidendy z zysków z kilku ubiegłych lat. Co teraz czeka warszawski parkiet? Maciej Wewiór zapewnia, że MSP ma już gotowe zarysy nowej strategii prywatyzacji. Jego założenia będą zbliżone do propozycji z 2008 roku. Ministerstwo planowało wtedy wprowadzenie akcji GPW na giełdę. – Realizację tego planu uniemożliwiła destabilizacja na światowych rynkach finansowych – mówi Maciej Wewiór.
W połowie 2008 roku MSP planowało, że sprzeda w ofercie od 60,57 do 65,67 proc. GPW, ale bez utraty kontroli nad firmą. W ofercie miały być sprzedawane m.in. akcje nieme, których właściciele nie mieliby prawa głosu w zamian za prawo do dwuipółkrotnie wyższej dywidendy niż akcje zwykłe. W przypadku akcji sprzedawanych w ofercie kierowanej bezpośrednio do m.in. brokerów, funduszy inwestycyjnych, emerytalnych i private equity oraz banków, na ich sprzedaż miała godzić się rada nadzorcza GPW. Na przekroczenie progu 5 proc. w akcjonariacie GPW zgodę miała wydawać KNF.
DGP już wcześniej wskazywał, że według uczestników rynku oferta publiczna jest najlepszym sposobem na prywatyzację GPW. Pod warunkiem że w statucie spółki pojawią się zapisy, ograniczające możliwości dysponowania akcjami oraz prawa do głosu, co uniemożliwiłoby jednej instytucji przejęcie warszawskiego parkietu. Zdaniem ekspertów GPW może się nadal rozwijać samodzielnie, a spodziewane debiuty dużych spółek Skarbu Państwa, np. PZU czy Taurona, będą jeszcze podnosiły jej wartość.