Sprzedawcy energii elektrycznej zaczynają konkurować o portfele przedsiębiorstw z sektora MSP. Zmiana dostawcy przynosi finansowe oszczędności, ale klient zwykle może też liczyć na doradztwo oraz lepszą obsługę.
„Nie przepłacaj za energię!”, „Płać do 25 proc. mniej za prąd!”, „Obniż koszty funkcjonowania swojej firmy!” – takimi hasłami zachęcają do zmiany sprzedawcy energii elektrycznej reklamy w sieci. Koniec lata i początek jesieni to w tym roku okres wyjątkowo intensywnej kampanii firm energetycznych oferujących prąd dla małego i średniego biznesu. Wyskakujące okienka mające doprowadzić nas na strony internetowe sprzedawców i skłonić do wypełnienia formularza kontaktowego zalały w ostatnich tygodniach internet. Trafiają na podatny grunt, bo w czasach niepewności w gospodarce biznes liczy się z każdą złotówką i szuka oszczędności.

Pułapka czy korzyść

Postanowiliśmy sprawdzić profesjonalizm przedsiębiorstw zabiegających o względy przedsiębiorców, tym bardziej że panuje dość powszechne przekonanie, iż niezależni sprzedawcy prądu tylko czekają na to, żeby złapać nas w swoje sidła, a potem zrobią z nami, co będą chcieli. Z drugiej strony mało kto wierzy, że nie taki znów prosty proces zmiany sprzedawcy w ogóle jest możliwy i że tzw. sprzedawca z urzędu, czyli firma energetyczna, od której wciąż 98 proc. klientów od lat kupuje energię, tak łatwo wypuści nas z rąk.
– Potencjał rynku jest ogromny, ale – mówiąc delikatnie – nasza świadomość energetyczna jest wciąż na niewysokim poziomie – mówi DGP Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. – To sprawia, że większość z nas nie potrafi porównać i wybrać korzystnej dla siebie oferty. Nie orientujemy się także w meandrach procesu zmiany sprzedawcy. Wydaje się to szalenie skomplikowane. Rezygnujemy, uznając, że gra nie jest warta świeczki – kwituje Sikora.
Reklama
Nasza fikcyjna firma mejlowo zgłosiła się do dwóch niezależnych sprzedawców energii elektrycznej: Energii dla firm oraz Duonu. W dwa dni później odezwali się do nas telefonicznie konsultanci obydwu przedsiębiorstw. Zapewnili, że możemy płacić mniej niż u obecnego sprzedawcy i cierpliwie oraz fachowo odpowiadali na wszystkie nasze pytania. Rozmowy skończyły się prośbą o wysłanie e-maila z ofertą, ogólnymi warunkami umowy oraz promocji, a także obietnicą, że sprawa zostanie załatwiona szybko i sprawnie. Po nasz podpis zjawi się kurier, a firma pomoże poinformować obecnego sprzedawcę, że nasze drogi się rozchodzą. O sprawie dowie się także dystrybutor prądu, choć jego nie trzeba zmieniać. W kontrakcie nie znaleźliśmy klauzul zabronionych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Policz dokładnie

– Nie taki diabeł straszny, jak go malują – mówi Agnieszka Głośniewska, rzecznika Urzędu Regulacji Energetyki. Stojący na straży urząd zachęca do zmiany sprzedawcy, ale zaleca ostrożność i obowiązkowe porównywanie ofert. URE przypomina, że oferty sprzedawców mogą się od siebie różnić nieznacznie, dlatego warto zestawiać łączny całkowity koszt energii ze wszystkimi opłatami. – Nikt za nas tego nie zrobi – stwierdza Agnieszka Głośniewska. Na razie jednak, mimo coraz bardziej atrakcyjnych ofert, ruch pomiędzy sprzedawcami nie jest duży.
Na koniec czerwca 2013 r. liczba przedsiębiorców z grupy taryfowej A, B, C, którzy zmienili sprzedawcę, przekroczyła 83,6 tys. i powiększyła się od końca grudnia 2012 r. o niemal 18,3 tys. Według szacunków URE z taryf A, B i C korzysta w całej Polsce ok. 2,5 mln firm. To oznacza, że dotychczasowego dostawcę energii porzuciła garstka śmiałków.
Zdaniem Andrzeja Sikory to efekt tego, że polskie firmy z sektora MSP wciąż stosunkowo niewiele płacą za energię. – W firmach zatrudniających od 3 do 7 pracowników pozycja pt. energia nie znajduje się na szczycie listy kosztów. Wyżej są chociażby usługi telekomunikacyjne – zauważa ekspert.
Sytuacja zmienia się w przypadku dużego przedsiębiorstwa, które na dodatek jest na bakier z efektywnością energetyczną. Wszyscy niezależni sprzedawcy oferują konsultacje w sprawie obniżenia rachunków za energię nie tylko za pomocą ceny. To jednak w tym przypadku oszczędności mogą się okazać najwyższe.

Co oferuje rynek

Karty na polskim rynku energii rozdaje piątka największych graczy, czyli wspomniani sprzedawcy z urzędu. To wskazane przez Urząd Regulacji Energetyki firmy, których obowiązkiem jest dostarczanie energii na swoim terenie dystrybucyjnym, czyli po prostu tam, gdzie mają one swoją sieć linii energetycznych. Tauron, PGE, Energa, Enea i RWE Polska najchętniej walczą o kieszenie największych odbiorców energii. W przetargach organizowanych przez grupy zakupowe ich oferty są naprawdę atrakcyjne, ale wciąż mniej chętnie konkurują o firmy z sektora MSP zatrudniające od kilku do kilkunastu pracowników.
To nisza, w którą coraz chętniej wchodzą za to niezależni sprzedawcy. Po wakacjach szczególnie aktywne są Energia dla firm i Duon. Pozyskiwanie klientów rozpoczął Polski Prąd, nowicjusz w branży. Jest także Energetyczne Centrum, które ma najwięcej klientów – prawie 90 tys., czyli niemal połowę wszystkich odbiorców, którzy zdecydowali się zmienić sprzedawcę.
Energia dla firm, która posiada ponad 25 tys. klientów biznesowych i indywidualnych w całej Polsce zapowiada, że chce pozyskać kilka tysięcy nowych przedsiębiorców. Haczykiem ma być portfel ofert, z których każdy może sobie dopasować odpowiednią dla siebie.
– „Zawsze taniej dla firmy” to oferta dla tych, którzy chcą płacić zawsze najmniej na rynku. Klientów obejmujemy gwarancją najniższej ceny. Jeżeli znajdą lepszą ofertę, obniżamy ceny do poziomu konkurencji lub rozwiązujemy umowę bez żadnych konsekwencji – mówi Roman Chryczyk, dyrektor sprzedaży w Energii dla firm. Przedsiębiorcy mogą mieć pewność, ile będą płacić za energię za rok, dwa, trzy, aż do 2017 r.). W momencie zawarcia umowy klient zna cenę za 1 MWh na każdy kolejny rok trwania umowy i bez względu na warunki rynkowe, takie jak prognozowany wzrost cen energii, stawka pozostaje bez zmian. Każdy biznesowy klient Energii dla firm, który porzuci dotychczasowego sprzedawcę prądu, także w swoim domu, w pierwszym roku dostanie rabat w wysokości 25 proc., a potem otrzyma gwarancję najniższej ceny.
Duon przypomina, że w latach 2007–2012 cena energii elektrycznej dla małych i średnich firm wzrosła z ok. 150 zł za 1 MWh do niemal 350 zł za 1 MWh. Duon oferuje więc ofertę „Cenostój”.
– To produkt, w którym klient sam decyduje, do kiedy chce otrzymać gwarancję ceny, przy czym Duon jako pierwszy w Polsce gwarantuje jej niezmienność nawet do końca 2016 r. – mówi Krzysztof Noga, prezes zarządu Duon Marketing and Trading.

Łatwa procedura

Do poszukania nowego sprzedawcy zachęcają uproszczone procedury. Od 11 września weszły w życie przepisy tzw. małego trójpaku, czyli pakietu nowych regulacji dla sektora energetyki i gazu. Ustawa zdecydowanie ułatwia zmianę sprzedawcy prądu i paliw. Firmy mają teraz obowiązek umożliwienia dotychczasowemu klientowi odejście nie później niż w terminie 21 dni od dnia poinformowania o zawarciu umowy z nowym sprzedawcą. Ustawa zobowiązuje dotychczasowego dostawcę energii do dokonania końcowego rozliczenia z odbiorcą, który skorzystał z dobrodziejstw wolnego rynku, nie później niż w okresie 42 dni od dnia dokonania tej zmiany. Powinno to poprawić sytuację klientów, którzy dotychczas na sfinalizowanie zmiany sprzedawcy nieraz musieli czekać miesiącami.

Urząd Regulacji Energetyki radzi:

Zawsze, a zwłaszcza w przypadku akwizycji bezpośredniej i telefonicznej, uważajmy, co podpisujemy. Swoboda wyboru sprzedawcy stwarza jedno podstawowe zagrożenie – możemy nieświadomie zgodzić się na warunki gorsze niż dotychczas. Zmiana sprzedawcy jest dobrowolna! Jest to prawo, a nie obowiązek odbiorcy. Należy pamiętać, że koszty wymiany układów pomiarowo-rozliczeniowych (liczników) ponosi ich właściciel, czyli w przypadku odbiorców w gospodarstwach domowych – operator systemu dystrybucyjnego (OSD).

Przed zmianą sprzedawcy należy:

● dokładnie zbadać ofertę nowego sprzedawcy – przede wszystkim ceny;

● sprawdzić opcje płatności;

● ustalić okres obowiązywania kontraktu i warunki wypowiedzenia (czy kontrakt jest przedłużany automatycznie);

● sprawdzić, czy nie ma ukrytych opłat (typu kary za kolejną zmianę, które w przypadku pojawienia się w umowie byłyby praktykami niedozwolonymi).