„Zbiorowy pomór” przed długim weekendem

– Naprawdę mam tego dość – mówi przedsiębiorca. – Gonią mnie roboty, a tu nagle pół ekipy choruje. Przed tym długim listopadowym weekendem sześciu ludzi w jeden dzień wzięło L4. I to nie pierwszy raz! Tak samo było przed Bożym Ciałem. Niby wszyscy chorzy, ale jakoś dziwnym trafem zdrowie im wraca zaraz po wolnym.

W branżach sezonowych i budowlanych to prawdziwa plaga. Wystarczy, że w kalendarzu pojawi się czerwony dzień, a część zespołu momentalnie „choruje”.

L4 na kliknięcie – choroba w wersji online

W teorii teleporady miały ułatwić życie pacjentom. W praktyce – ułatwiły też kombinowanie. Dziś wystarczy kilka kliknięć i rozmowa z lekarzem online, by w pięć minut otrzymać e-ZLA. Bez wychodzenia z domu, bez badania, często nawet bez realnej konsultacji.

– W naszym kraju powstały wyspecjalizowane portale oferujące sprzedaż L4 w popularnej opcji „dodaj do koszyka”. W ostatnim roku obserwowaliśmy narastający problem związany z nadmiernym lub nieuzasadnionym wystawianiem zwolnień lekarskich – wskazuje Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes firmy doradczej Conperio.

– Znane są nam przypadki medyków, którzy wystawiają w ciągu roku ponad 800 zwolnień dla jednego podmiotu, narażając pracodawcę na straty w wysokości blisko 1,5 mln zł – dodaje.

Zając przyznaje, że niekiedy L4 wystawiane są wyłącznie na podstawie rozmowy na czacie. W efekcie część pracowników, którzy czują się całkiem zdrowo, korzysta z teleporady wyłącznie po to, by „zorganizować” sobie kilka dodatkowych dni wolnego.

Mostkowanie. Nowa narodowa specjalność

Ostatnio „mostkowanie” stało się hitem. Wystarczy odpowiednio zaplanować zwolnienie, by zyskać dodatkowy tydzień wypoczynku. – Coraz częściej zwolnienia nie są wynikiem rzeczywistych problemów zdrowotnych, lecz wygodnym sposobem na zaplanowanie jeszcze bardziej wydłużonej majówki – mówi Mikołaj Zając. – Pracownicy w tym czasie wyjeżdżają za miasto, remontują mieszkania, grillują. Firmy zostają z problemem, nagłą absencją, stratami na produkcji i zakłóceniami w organizacji pracy.

Dla wielu przedsiębiorców oznacza to dezorganizację, opóźnienia w realizacji zleceń i nerwowe tłumaczenia przed klientami.

ZUS przykręca śrubę: łowcy lewych L4 w akcji

Ale kłamstwo ma krótkie nogi. ZUS coraz skuteczniej tropi „chorych”, którzy są zdrowsi, niż wynika z dokumentacji. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przetwarza około 200 terabajtów danych rocznie, w tym 2 miliony zwolnień lekarskich miesięcznie. Jak podaje instytucja, liczba kontroli rośnie, a metody stają się coraz bardziej precyzyjne. Co ważne – od 2025 roku inspektorzy ZUS mają nowe uprawnienia. Dotychczas mogli sprawdzać zasadność L4 tylko w firmach zatrudniających do 20 osób. Teraz kontrola może dotyczyć również większych przedsiębiorstw. Wielkość firmy nie jest już żadnym parasolem ochronnym.

Pukanie bez zapowiedzi i zwrot pieniędzy

Jak przypominał „Dziennik Gazeta Prawna”, inspektorzy ZUS mogą przeprowadzać niezapowiedziane wizyty w miejscu zamieszkania pracownika, a także weryfikować jego aktywność zawodową podczas trwania zwolnienia.

Od stycznia 2025 roku zakres nadzoru jeszcze się zwiększył. Kontrola nie ogranicza się już tylko do adresu zamieszkania. Inspektorzy mogą pojawić się również w miejscu prowadzenia działalności gospodarczej lub wszędzie tam, gdzie – jak twierdzą – może przebywać „chory”. Jeśli kontrolerzy wykryją, że L4 było nadużyciem, mogą nie tylko wstrzymać wypłatę świadczenia, ale też zażądać zwrotu pieniędzy.

Nowe przepisy pozwalają ZUS-owi kontrolować nie tylko osoby zatrudnione, lecz także te, które kontynuują leczenie po rozwiązaniu umowy. Tym samym pod lupę trafiają wszyscy, którzy pobierają zasiłki lub świadczenia rehabilitacyjne.

Aplikacja tropi kombinatorów

Zwalczać „mostkowanie” próbują także sami pracodawcy. Ci, którzy zatrudniają powyżej 20 osób, mają prawo kontrolować prawidłowość wykorzystywania zwolnień lekarskich.

– W tym celu korzystają z nowoczesnych narzędzi monitorujących liczbę pobieranych L4 i umożliwiających szybkie oraz skuteczne analizowanie wzorców nieobecności, a także identyfikowanie potencjalnych nadużyć. Dzięki temu mogą kierować pracowników do kontroli, co w dłuższej perspektywie obniża absencje i przynosi znaczące oszczędności – wyjaśnia Mikołaj Zając z Conperio.

Powstała nawet specjalna aplikacja – pierwsze w Polsce narzędzie do kompleksowego monitorowania poziomu absencji. Dzięki niej menedżerowie mogą analizować dane, identyfikować „podejrzane” zwolnienia i reagować natychmiast.

Jak mówi Zając, aplikacja pomaga nie tylko wykrywać nadużycia, ale też tworzyć kulturę odpowiedzialności – tak, by L4 wróciło do swojej pierwotnej roli: pomocy osobom naprawdę chorym.

Zamiast mostkować, może po prostu odpocząć uczciwie?

Przedsiębiorcy mówią wprost: potrzebne są nie tylko kontrole, ale też zmiana mentalności. Bo jeśli zwolnienie lekarskie staje się alternatywą dla urlopu, tracą wszyscy – i pracodawcy, i system, i ci, którzy naprawdę potrzebują leczenia.

– Lewych zwolnień nie wyeliminuje się całkowicie, ale im bardziej precyzyjne narzędzia kontroli, tym mniej miejsca na kombinowanie - podsumowuje Mikołaj Zając.