Administracja Donalda Trumpa, konsekwentnie dążąca do ograniczenia wpływów Chin w newralgicznych punktach światowego handlu, wsparła inicjatywę przejęcia portów zarządzanych przez hongkoński konglomerat CK Hutchison, konsorcjum kierowane przez BlackRock i operatora Mediterranean Shipping Co. (MSC). W pakiecie znajdują się m.in. dwa strategiczne terminale w Kanale Panamskim oraz ponad 40 innych portów na kilku kontynentach.
Strategiczny szlak pod presją. Kanał Panamski w centrum sporu mocarstw
Z punktu widzenia USA transakcja miała znaczenie strategiczne. Chodziło nie tylko o bezpieczeństwo żeglugi, lecz także o ograniczenie pośrednich wpływów Pekinu na jeden z kluczowych szlaków transportowych świata. Kanał Panamski obsługuje bowiem znaczną część handlu między Azją a Amerykami, a dla Stanów Zjednoczonych pozostaje elementem infrastruktury o znaczeniu narodowym.
Plany Waszyngtonu wywołały jednak ostrą reakcję Chin. Według "Wall Street Journal" władze w Pekinie zażądały, aby do transakcji włączony został państwowy gigant żeglugowy Cosco, i to nie jako mniejszościowy udziałowiec, lecz podmiot posiadający pakiet kontrolny. Brak zgody na taki warunek ma skutkować zablokowaniem całej operacji.
To ultimatum stawia transakcję w martwym punkcie. O ile BlackRock i MSC byli skłonni rozważyć ofertę równego udziału dla chińskiego podmiotu, o tyle żądanie pełnej kontroli i prawa weta w zarządzaniu portami zostało uznane za nieakceptowalne. Stanowisko to podziela Biały Dom.
Amerykańska administracja jasno sygnalizuje, że oddanie realnej kontroli nad portami w Panamie chińskiemu państwowemu koncernowi podważałoby zarówno traktaty międzynarodowe, jak i interesy bezpieczeństwa USA. Impas jest coraz głębszy, a Pekin daje do zrozumienia, że może uczynić sprawę portów elementem szerszych negocjacji handlowych z Waszyngtonem.
Gra mocarstw o kontrolę nad portami. Co to oznacza dla Polski?
Globalny spór o porty w Panamie na przełożenie na Polskę. Wśród aktywów objętych transakcją znajduje się bowiem Gdynia Container Terminal, który obecnie należy do grupy Hutchison Ports, powiązanej kapitałowo z Hongkongiem, lecz funkcjonującej w oparciu o logikę rynkową. Eksperci ostrzegają, że Polska może stać się mimowolnym zakładnikiem w grze mocarstw.
Jakub Jakóbowski z Ośrodka Studiów Wschodnich zauważa, że pierwotny scenariusz, czyli przejęcie portów przez kapitał amerykański i europejski, był korzystny z punktu widzenia bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej NATO. Ewentualne wejście Cosco jako właściciela większościowego oznaczałoby natomiast bezpośrednią kontrolę chińskiego państwa nad polskim terminalem.
Polska elementem "wielkiego targu" między USA a Chinami?
W najbardziej pesymistycznym wariancie Polska mogłaby stać się elementem "wielkiego targu" między USA a Chinami. Jeśli Waszyngton, koncentrując się na wypchnięciu Pekinu z Ameryki Łacińskiej, zgodziłby się na ustępstwa w innych regionach świata, przyszłość takich obiektów jak terminal w Gdyni stanęłaby pod znakiem zapytania.
Determinacja obu stron wynika ze znaczenia Kanału Panamskiego dla globalnej gospodarki. Ten liczący około 82 kilometry szlak wodny, otwarty w 1914 roku, pozwala statkom uniknąć wielotysięcznych tras wokół Ameryki Południowej. Dziś przez kanał przechodzą miliony kontenerów rocznie, a blisko 40 proc. amerykańskiego handlu kontenerowego z Azją korzysta właśnie z tej drogi.
Choć formalnie kanał znajduje się pod rządami Panamy, Stany Zjednoczone od lat traktują swobodny dostęp do niego jako element własnego bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że perspektywa wzrostu chińskich wpływów w jego bezpośrednim sąsiedztwie budzi sprzeciw USA.