Izraelskie władze zdecydowały o wstrzymaniu blisko pół miliarda szekli, czyli ponad 125 mln dolarów. To pieniądze zebrane w grudniu z podatków i opłat. To właśnie izraelskie urzędy zbierają w imieniu władz Autonomii Palestyńskiej publiczne opłaty. Ma to być zapowiedziany wcześniej przez izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu krok odwetowy za złożenie przez Palestyńczyków aplikacji do Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Wstrzymanie pieniędzy oznacza, że państwowi urzędnicy, nauczyciele czy lekarze na Zachodnim Brzegu a także w Strefie Gazy nie dostaną wypłaty. W przeszłości Izrael wielokrotnie decydował się na podobne kroki, a Palestyńczycy przez kilka miesięcy nie dostawali pieniędzy. Teraz, palestyński negocjator Saab Erekat oświadczył, że najnowsza decyzja władz w Jerozolimie to "nowa zbrodnia wojenna".

>>> Czytaj też: Izrael chce pozwać palestyńskie władze

Reklama

Wcześniej, Palestyńczycy poinformowali, że chcą walczyć z Izraelem w międzynarodowych trybunałach i złożyli wniosek o przystąpienie do Trybunału w Hadze. Wysłali też dokument o zajęcie się przez sędziów domniemanymi zbrodniami wojennymi, jakich Izrael miał się dopuścić w czasie ubiegłorocznej wojny w Strefie Gazy.

Izraelski premier oświadczył, że oczekuje, iż Trybunał w Hadze odrzuci wniosek Palestyńczyków, z uwagi na fakt, iż dokument nie został złożony przez oficjalne państwo.