Dyplom prestiżowej uczelni otwiera rynek pracy na całym świecie. Młodzi mogą przebierać w ofertach, których w Polsce nie znajdą.
Studia kończę tuż po wakacjach. Wtedy podejmę decyzję, co dalej. Rozważam różne opcje, w tym pozostanie w Wielkiej Brytanii. W Polsce firmy, do których moi znajomi po prestiżowych zagranicznych uczelniach rzeczywiście chcieliby wrócić, można policzyć na palcach jednej ręki – mówi Maciej Zasada. Studiował prawo na London School of Economics, a obecnie finiszuje z magisterium na Imperial College Business School. To dwie prestiżowe brytyjskie uczelnie. Pierwsza została sklasyfikowana na liście szanghajskiej, czyli rankingu najlepszych szkół wyższych na świecie, w drugiej setce, druga na 27. miejscu. Dla porównania Uniwersytet Warszawski, najlepsza uczelnia z Polski, jest dopiero w trzeciej setce, a do rankingu załapał się jeszcze tylko Uniwersytet Jagielloński.
Tak jak w piłce nożnej statystyki nie grają, tak ukończenie dobrej uczelni nie daje gwarancji sukcesu. Daje jednak więcej możliwości. Młodzi Polacy, którzy edukacyjne szlify zdobywają za granicą, dostają dyplom prestiżowej uczelni i stają przed wyborem: szukać pracy w Londynie, Nowym Jorku, Tokio czy wracać do Polski.
Odpowiedź nie jest prosta. Składa się na nią wiele zmiennych i stałych. Wyborami rządzą emocje i zimny rachunek ekonomiczny. Biznes z Polski dostrzega jednak kapitał tkwiący w absolwentach – a nawet dopiero studentach – zagranicznych uczelni. Próbuje przyciągać, gra na nucie patriotycznej, pokazuje, że rynek wschodzący daje więcej opcji rozwoju niż advanced economy. A jeśli nie więcej, to często ciekawszych. Sprawa jest jednak skomplikowana, a decyzje nieoczywiste.

Dam ci impact

Reklama
Od siedmiu lat podaż talentów wykształconych za granicą i popyt na nie ze strony krajowych firm spotykają się podczas Polish Economic Forum w Londynie. Na początku była to kameralna impreza pomijana w kalendarzu prezesów największych polskich firm. Dzisiaj jest największym forum dyskusyjnym o polskiej gospodarce, które odbywa się poza krajem. Odwiedzają je czołowi politycy, przedstawiciele rządu, państwowych spółek, ale również prezesi wielkich korporacji i inwestorzy zarządzający na co dzień miliardami, nie tylko złotych. Dla firm z Polski są to swoistego rodzaju targi pracy, na których mają szansę zrekrutować absolwentów uczelni zajmujących wysokie lokaty na liście szanghajskiej. Oczywiście muszą o nich konkurować globalnie. Michał Krupiński, prezes Banku Pekao, czyli świeżo zrepolonizowanego giganta w naszym sektorze finansowym, przyznaje, że po ubiegłorocznej edycji forum udało się zatrudnić pięciu absolwentów brytyjskich szkół wyższych, a obecnie trwa proces rekrutacji kolejnych 12 osób. – To, co my dajemy, to praca w bardzo dobrym banku, który mocno się zmienia. Zależy mi na tym, aby te osoby przenosiły najlepsze praktyki niezależnie od tego, w której części naszego biznesu będą się rozwijać. Tworzymy też w ramach organizacji grupę młodych liderów. Jesteśmy im w stanie pokazać ścieżkę tego, jak będzie wyglądała ich dalsza kariera w banku – zapewnia szef Banku Pekao.
Czego oczekiwali od niego absolwenci? – Ciekawych projektów, ciekawych doświadczeń. Jestem przekonany, że ludzie chcą mieć impact – podkreśla Krupiński. Angielski termin jest wskazany, bo w świecie finansów Bank Pekao musi konkurować z tuzami globalnej bankowości o to, czy uda mu się pozyskać menedżerów z dyplomem LSE, Oxfordu czy Cambridge. Impact, czyli wpływ, młodzi profesjonaliści na pewno będą mieli w Polsce, na mniej konkurencyjnym rynku pracy niż londyńskie City. Michał Krupiński zapewnia, że rozmawia też z naszymi brytyjskimi ekspatami z sektora finansowego, aby adres nad Tamizą zamienili na meldunek nad Wisłą. – Znam iluś bankierów, którzy szukając interesujących projektów, przenosili się z Londynu do Hiszpanii, wiedząc, że tam jest bardzo zaawansowany system bankowy. Pomału mamy podobną sytuację związaną z Polską, która ma jeden z bardziej zaawansowanych sektorów nie tylko w Europie, ale i na świecie – mówi.
Argumenty na pierwszy rzut oka wydają się przekonujące. Niestety mimo technologicznego rozwoju branża finansowa wciąż jest uboga pod względem różnorodności ofert pracy
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP