System demokratyczny w Szwajcarii jest jednym z bardziej znanych w Europie ze względu na to, że działa tam tak zwana demokracja bezpośrednia. Oznacza to, że każdy pełnoletni Szwajcar może oddawać głos w licznych referendach dotyczących życia w kraju.

Jak pisze Światowe Forum Ekonomiczne (WEF), fanem takiego systemu jest między innymi Emmanuel Macron, który chciałby, aby podobny system istniał we Francji. Ma on jednak swoje wady i może dawać niespodziewane skutki – jak na przykład weto przeciwko budowie minaretu czy propozycja zakazu poruszania się jakichkolwiek samochodów po ulicach w niedziele.

Powszechne głosowania można organizować cztery razy w roku. Z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem Rada Federalna decyduje, które propozycje zostaną poddane głosowaniu, a jeszcze wcześniej ustala się terminy referendów. Jak pisze WEF, terminy głosowań są już zaplanowane aż do 2034 roku.

W Szwajcarii istnieją trzy rodzaje referendów: obligatoryjne, inicjatywa ludowa i referendum fakultatywne. Nad jakąkolwiek zmianą w konstytucji musi się odbyć referendum obligatoryjne. Żeby zmienić ustawę zasadniczą, potrzebna jest podwójna większość, czyli większość głosów i poparcie większości kantonów.

Reklama

>>> Czytaj też: Mięso w Szwajcarii jest drogie w dolarach, tanie w minutach

Obywatele mogą też zaproponować zmiany z własnej inicjatywy. Aby ją zgłosić, potrzebna jest grupa co najmniej siedmiu obywateli, którzy tworzą komitet, a żeby poddać propozycję głosowaniu, trzeba najpierw zebrać co najmniej 100 tysięcy podpisów w ciągu 18 miesięcy.

Rada Federalna oraz Parlament wyrażają poparcie wobec nowej inicjatywy lub jego brak.

Od kiedy wprowadzono inicjatywę obywatelską w 1891 roku, zgłoszono około 200 propozycji, ale zaakceptowano z nich tylko 22. W 2016 roku odbyło się referendum dotyczące dochodu podstawowego dla wszystkich obywateli, ale propozycję odrzuciło 76,9 proc. obywateli. Odrzucono też na przykład propozycję przyznania pracownikom sześciu tygodni wakacji w ciągu roku.

Ważnym elementem szwajcarskiej demokracji bezpośredniej jest też referendum fakultatywne. Jego przeprowadzenie można zaproponować odnośnie nowych praw i przeciwko niektórym traktatom. Aby odbyło się takie referendum, musi go zażądać osiem kantonów lub 50 tys. obywateli, którzy muszą złożyć podpis w tej sprawie w ciągu 100 dni.

Jak donosi WEF, około 65 proc. Szwajcarów jest zadowolonych z panującego w kraju systemu. Jednak inne dane pokazują, że w 2015 roku frekwencja w referendach wynosiła zaledwie 48,4 proc. osób uprawnionych do głosowania.

>>> Polecamy: Wczoraj bezpieczna przystań, jutro gorący kartofel. Dlaczego inwestorzy odwrócili się od franka?