Niektórzy przedsiębiorcy bazują na zaufaniu, jakim konsumenci obdarzają popularne platformy społecznościowe, traktując je jako skuteczny sposób na dotarcie do szerokiego grona odbiorców. Niestety, wśród nich trafiają się również sprzedawcy, którzy mają nieuczciwe zamiary i próbują wprowadzać klientów w błąd.
Butiki z Chin podszywają się pod polskie marki
To już plaga fałszywych sklepów internetowych podszywających się pod polskie butiki. Schemat działania w każdym z przypadków jest podobny. Nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z polską firmą. Często zawiera imię, nazwisko lub nazwę miejscowości z dodatkiem typu „butik” czy „moda”. Zdarza się też, że adres strony internetowej jest niemal identyczny jak ten należący do znanej konsumentom marki – różni się zazwyczaj drobnym szczegółem w pisowni.
Tego typu sklepy internetowe znajdziemy w mediach społecznościowych. Korzystają z promowanych postów i precyzyjnie dopasowanych reklam, aby zwiększyć szansę, że odbiorca kliknie w udostępniony link, który przekieruje go na stronę sklepu. Już tylko krok będzie dzielił go od dokonania zakupu. Ale nie, jak często sądzi, od drobnego polskiego przedsiębiorcy, a od handlarza z Azji. Za polskobrzmiącymi nazwami butików kryją się bowiem dostawcy z Chin.
Diabeł tkwi w szczególe
Jak te praktyki opisuje Urząd? Coraz częściej pierwszy kontakt z potencjalnie niebezpieczną stroną internetową ma miejsce za pośrednictwem reklamy wyświetlanej na portalach społecznościowych, takich jak Facebook. Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów docierają zgłoszenia, że zagraniczne firmy podszywają się pod autentyczne polskie marki lub posługują się nazwami sklepów sugerującymi powiązanie z lokalnymi butikami, co wprowadza konsumentów w błąd.
- Widzimy coraz większą skalę takich zjawisk jak fałszywe sklepy internetowe, podszywanie się pod rodzime marki i ukryty dropshipping. Nieuczciwi przedsiębiorcy wprowadzają w błąd odnośnie pochodzenia swojego biznesu i towarów. Interesy konsumentów są w ten sposób naruszane, spada też reputacja firm, pod które te podmioty się podszywają. Konsumenci muszą wiedzieć, na co zwracać uwagę, żeby zminimalizować ryzyko straty pieniędzy i nieudanych zakupów – mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Po tym rozpoznasz fałszywy sklep internetowy
Jak wskazuje UOKiK, jest kilka szczegółów, na które warto zwrócić uwagę, żeby upewnić się, czy mamy do czynienia z fałszywym sklepem internetowym. Czerwona lampka powinna zapalić się w przypadku nietypowej lub obco brzmiącej domeny, np. .xyz, .lol czy .top. W sklepie internetowym powinny znajdować się też takie zakładki, jak regulamin, polityka prywatności, polityka zwrotów. Fałszywe sklepy internetowe bardzo często ich nie posiadają. Sam regulamin powinien natomiast zawierać szczegółowe dane dotyczące firmy, w tym: pełną nazwę firmy prowadzącej działalność, adres siedziby, numer NIP lub/oraz KRS, dane kontaktowe (e-mail, numer telefonu).
UOKiK wskazuje jeszcze inne sytuacje, które powinny włączyć czujność:
- informacje o likwidacji sklepu lub prośby o wsparcie nowo powstałej marki;
- nazwa sklepu w schemacie: imię lub nazwisko + miasto;
- marka, którą kojarzysz, ale z literówką lub dodatkowym znakiem, np. myślnikiem;
- błędy językowe na stronie;
- liczniki czasu, wyskakujące okienka, inne próby manipulacji;
- bardzo duże promocje – zwłaszcza, gdy nie ma informacji o najniższej cenie z 30 dni przed wyprzedażą;
- informacje o adresie zwrotu do kraju azjatyckiego.
Można stracić pieniądze
W przypadku oszustw związanych z fałszywymi sklepami internetowymi, po dokonaniu płatności często okazuje się, że zamówiony towar w ogóle nie zostaje wysłany, a strona sklepu znika z sieci. Zdarza się też, że klient otrzymuje paczkę, ale jej zawartość znacząco odbiega od tego, co prezentowano na zdjęciach – produkt jest niskiej jakości, niezgodny z opisem lub zupełnie inny. Co gorsza, kontakt ze sprzedawcą zwykle jest niemożliwy. W takich sytuacjach nie należy pozostawać biernym. Incydenty tego rodzaju powinno się jak najszybciej zgłaszać zarówno na policję, jak i do zespołu CERT, który zajmuje się reagowaniem na zagrożenia w sieci.