Ameryka może być największym przegranym poniedziałkowego szczytu prezydentów USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina, w Helsinkach - pisze francuski dziennik kół gospodarczych "Les Echos" w komentarzu zatytułowanym "A zwycięzcą jest... Putin".

"Podczas zimnej wojny Stany Zjednoczone prowadziły politykę powstrzymywania, żeby przeciwstawić się wpływom Związku Radzieckiego. Ćwierć wieku po upadku muru berlińskiego Europa musi prowadzić politykę powstrzymywania nie tylko rosyjskiego prezydenta, ale także prezydenta USA" - pisze we wtorek w komentarzu Jacques Hubert-Rodier.

I podkreśla, że przed spotkaniem z Putinem w Helsinkach Trump wielokrotnie uderzał w swoim najlepszym sojuszników.

"Nic nie może bardziej wzmocnić Putina jak widok prezydenta USA osłabiającego Sojusz Północnoatlantycki" - zaznacza. Wskazuje, że jest to "zemsta rosyjskiego prezydenta wobec sojuszu wojskowego, który według niego stanowi zagrożenia dla jego granic". "I to w momencie, gdy mistrzostwa świata w piłce nożnej w Rosji pozwoliły mu odzyskać prestiż na arenie międzynarodowej" - dodaje.

Publicysta zwraca uwagę, że w zeszłym tygodniu podczas szczytu NATO Trump "przypuścił atak na Europejczyków, mierząc zwłaszcza w Niemcy". "Z pewnością w ostatniej chwili (Trump) zwrócił uwagę na swoje przywiązanie do NATO, ale jego ataki jeszcze bardziej zniszczyły zaufanie Europejczyków do Ameryki, już znacznie nadszarpnięte wojną handlową, jaką rozpętał" - ocenia.

Reklama

Prawdą jest - przyznaje "Les Echos" - że Trump "wobec Rosji wykazał się rzekomą stanowczością, wprowadzając sankcje, żeby ją ukarać za aneksję Krymu. Ale jego sprzeczne stanowiska (w wielu kwestiach) działają na korzyść Putina, tak jak w czasach zimnej wojny".

"Tym bardziej że prezydent USA spotyka się ze swoim odpowiednikiem, gdy agenci rosyjskiego wywiadu zostają oskarżeni o ingerencję w amerykańską politykę" - podkreśla. I dodaje, że sprawa ta sprawiła, że Trump na konferencji prasowej "nie potępił Rosji, ale amerykański wymiar sprawiedliwości". "Władimir Putin, dla którego upadek ZSRR był +najgorszą geopolityczną katastrofą XX wieku+, sprawia wrażenie, że znajduje się w centrum gry" - czytamy w "Les Echos".

Właśnie sprawa komentarzy Trumpa na temat domniemanego ingerowania Rosji w wybory prezydenckie z 2016 r. oraz reakcje amerykańskich polityków na te wypowiedzi zdominowały francuskie media po szczycie w Helsinkach.

Dziennik "Le Figaro" w korespondencji z Waszyngtonu zastanawia się, czy Trump w Helsinkach "był słaby", czy "był zdrajcą". I wskazuje, że "jednomyślnie wystąpiono w Stanach Zjednoczonych przeciwko gospodarzowi Białego Domu, gdy ten odciął się od swoich służb wywiadowczych przed rosyjskim prezydentem". "Żałosne", "surrealistyczne", "straszne", "antypatriotyczne", "hańbiące" - to niektóre z negatywnych ocen od lewej do prawej strony sceny politycznej w USA, przytaczanych przez gazetę.

Dziennik "Le Monde" podkreśla, że "słabość Trumpa" wobec Putina "oburzyła nawet szeregi Republikanów", wskazując, że "prezydent USA nie potępił Rosji za jej ingerencję w wybory, które wyniosły go do władzy".

"Trump w Helsinkach, pojednawczy z Putinem, wywołuje oburzenie w Waszyngtonie" - tytułuje swój artykuł dziennik "Liberation". "Trump, oceniany jako zbyt ugodowy wobec Putina, wywołuje oburzenie w Waszyngtonie" - zauważa portal telewizji BFM, przytaczając depeszę agencji AFP. "Pod koniec dwugodzinnego spotkania w cztery oczy (Trump i Putin) wykazali chęć napisania nowego rozdziału w stosunkach między Waszyngtonem a Moskwą. Ale to postawa 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych w sprawie palącej kwestii rosyjskiej ingerencji w kampanię w 2016 roku, jednomyślnie potwierdzona przez śledczych FBI i amerykańskie agencje wywiadowcze, wywołała zdumienie" - czytamy.

"Spotkanie Putina z Trumpem bardzo źle odebrane w Waszyngtonie - czytamy na portalu rozgłośni RFI. - Fala oburzenia o rzadkim nasileniu pojawiła się w Stanach Zjednoczonych, gdy Donald Trump nie chciał przyznać, że Rosja ingerowała w kampanię USA w 2016 r. Ingerencję Moskwy potwierdzają wszystkie amerykańskie służby wywiadowcze".

Największy francuski dziennik "Oest-France" wybija, że większość republikańska w amerykańskim Kongresie przypomina, iż "Rosja nie jest sojusznikiem USA", a także przywołuje oświadczenie dyrektora wywiadu krajowego USA Dana Coatsa, który w poniedziałek bronił ustaleń agencji wywiadowczych w sprawie Russiagate.

>>> Czytaj też: „Haniebne”, „szokujące”, „tragiczne”. Świat komentuje zachowanie Trumpa w Helsinkach