Fed - śladem Banku Anglii i Narodowego Banku Szwajcarii - postanowił kupować papiery dłużne od banków, chce w ten sposób zwiększyć płynność sektora. Według amerykańskiego banku centralnego inflacja w USA nie będzie problemem, a stopy procentowe są już tak niskie, że ich obniżki nie przyniosłyby efektu. Stąd pomysł, aby 300 mld dol. wpompować w system bankowy, wykupując posiadane przezeń długoterminowe obligacje rządowe.
Oznacza to dodruk pieniądza, a taka decyzja nie mogła wyjść na zdrowie dolarowi. Kurs euro wzrósł do poziomu 1,37 dolara. Wobec jena dolar stracił, był wyceniany na około 94,75 jena. Dzień wcześniej było to 96,6 jena.
Złoty też zyskał. Wczorajsze notowania rozpoczął od 3,37 zł za dolara. Po południu za dolara płacono 3,34 zł. W środę na zakończenie notowań amerykańska waluta była wyceniana na niespełna 3,48 zł.
- To oczywiście efekt decyzji Fed. Bardzo osłabiła dolara, widać wyraźny wzrost na eurodolarze do 1,37. Przełożyło się to na inne pary walut - uważa Mikołaj Kusiakowski z TMS Brokers.
Reklama
- Trudno powiedzieć, że wraz ze słabnącym dolarem wraca apetyt na ryzyko. Na giełdach powiało optymizmem, ale waluty regionu Europy Środkowej i Wschodniej nie dostały wsparcia. Złoty wobec euro się osłabił, forint węgierski i czeska korona też nieznacznie straciły - dodaje Mikołaj Kusiakowski.
Bez większego echa na rynku przeszła wczorajsza publikacja tzw. minutes, relacji z lutowego posiedzenia RPP. Wynika z nich, że RPP poświęciła wiele uwagi wahaniom wartości złotego.
- Rada uznała, że sytuacja na rynku walutowym może uzasadniać zastosowanie instrumentów bezpośrednio wpływających na kurs złotego - napisano w minutes.