"Łączy nas strategiczne partnerstwo, ale przede wszystkim przyjaźń. Jest to przyjaźń prawdziwa, bo wiemy, że możemy na siebie bezwarunkowo liczyć" - powiedział Szijjarto.

Przypomniał, że oba kraje zapewniły się nawzajem o poparciu w związku z zainicjowaniem wobec nich procedury z art. 7 Traktatu UE. "Zważywszy, że w najbliższej przyszłości w UE można się spodziewać kolejnych ataków przeciwko Węgrom, jest bardzo ważne, byśmy wiedzieli, że możemy na siebie bezwarunkowo liczyć" – zaznaczył.

Według węgierskiego ministra, procedury te wszczęto przede wszystkim z powodu polityki migracyjnej krajów Grupy Wyszehradzkiej. Węgry, Polska, "a także nasi przyjaciele czescy i słowaccy dowiedli, że ponosi fiasko wszystko, co Bruksela próbowała robić w tej sferze w ciągu ostatnich 3,5 lat" – ocenił.

Szijjarto wskazał, że stało się jasne, iż w niektórych krajach powstały zagrażające Europie tak zwane społeczeństwa równoległe, ale przy tym stało się również jasne, że migrację można zatrzymać. "My tego dowiedliśmy" – zaznaczył.

Reklama

Zdaniem węgierskiego ministra, powodem ataków na Węgry i Polskę ze strony UE jest też to, że rządy obu krajów prowadzą z powodzeniem politykę gospodarczą, odbiegającą od koncepcji gospodarczych głównego nurtu, a także dysponują prawdziwymi przywódcami oraz stabilnym zapleczem politycznym i gospodarczym. "A jest to coś, czego w Brukseli nie lubią" – ocenił Szijjarto.

Za nieuzasadnione uznał wzmianki o "populistycznym zagrożeniu", wygłaszane przez niektórych polityków w Brukseli odnośnie do Polski i Węgier. Zaznaczył, że rządy obu krajów odnoszą sukcesy, bo "urzeczywistniają wolę wyborców".

"Nasz rząd i wasz też uzyskał władzę nie dzięki grze w lotto, tylko w wyborach – podkreślił. – Jesteśmy naprawdę demokratycznymi rządami, bo dysponujemy demokratyczną legitymacją otrzymaną od ludzi".

Pytany o stosunki z Rosją Szijjarto odparł, że Węgry mają z tym krajem "bardzo pragmatyczne relacje". Jego zdaniem nie można powiedzieć, by Węgry były czołowym partnerem Rosji. Wskazał przy tym na częstotliwość spotkań na wysokim szczeblu przedstawicieli Rosji i państw zachodnioeuropejskich oraz na powstający gazociąg rosyjsko-niemiecki Nord Stream 2. "Oczywiście na powierzchni jest hipokryzja, mocne polityczne deklaracje Zachodu, ale widzimy, jakie zawierają transakcje gospodarcze pod powierzchnią" – oznajmił.

"85 proc. naszego importu gazowego pochodzi z Rosji, ale to nie zachcianka, tylko kwestia infrastruktury" – oświadczył szef węgierskiego MSZ. Zaznaczył, że dywersyfikację dostaw gazu na Węgry ułatwiłoby, gdyby "USA albo UE dały kilka milionów dolarów albo euro na rozwój infrastruktury w naszym regionie", gdyby Chorwacja wybudowała terminal gazu skroplonego nad Adriatykiem, a Rumunia umożliwiła wydobywanie gazu z Morza Czarnego.

Odnośnie do konfliktu węgiersko-ukraińskiego minister powiedział: "Problem polega na tym, że to nie my go zaczęliśmy". Zauważył, że to nie węgierski parlament przyjął ustawę o języku, która dotyka mniejszości narodowe. Za niedopuszczalne uznał też, że na stronie parlamentu ukraińskiego była dostępna petycja wzywająca do deportacji ukraińskich obywateli mających też obywatelstwo węgierskie.

Szijjarto podkreślił, że Ukraina musi rozwiązać sytuację zgodnie z europejskimi zasadami. Kijów obecnie "narusza prawa węgierskiej mniejszości narodowej i prawo międzynarodowe. Tylko Ukraina może to rozwiązać" – zaznaczył. Dodał, że Węgrom zależy na dobrych stosunkach z Ukrainą.

Agencja MTI podkreśla, że po nagraniu wywiadu Szijjarto spotkał się na marginesie Warsaw Security Forum z szefem dyplomacji ukraińskiej Pawło Klimkinem i zaproponował mu zawarcie porozumienia o ochronie mniejszości, a strona ukraińska obiecała to przeanalizować.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)