Przywrócenie Rosji pełnego prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, to skutek dyplomacji Rosji, nakierowanej na odbudowanie jej pozycji; przed październikową sesją ZPRE na pewno zapadną decyzje, co dalej - powiedział PAP członek polskiej delegacji w ZPRE Arkadiusz Mularczyk (PiS).

W nocy z poniedziałku na wtorek w Strasburgu Rosja ponownie otrzymała pełne prawo głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Głosowanie było efektem przyjęcia przez Komitet Ministrów Rady Europy 17 maja w Helsinkach deklaracji, w której stwierdzono, że wszystkie państwa członkowskie mają prawo do uczestnictwa na równych prawach w pracach Komitetu Ministrów i Zgromadzenia Parlamentarnego, dwóch organów statutowych RE.

W środę wiceszef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i szef polskiej delegacji Włodzimierz Bernacki (PiS) poinformował PAP, że obrady Zgromadzenia opuściła cała polska delegacja. Wraz z nią zrobiły to delegacje: Estonii, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Gruzji i Słowacji. Jak relacjonował Bernacki, delegacje opuszczając obrady poinformowały Zgromadzenie, że wracają do swoich krajów, aby skonsultować się ze swoimi środowiskami politycznymi, rządami i resortami spraw zagranicznych.

Mularczyk w rozmowie z PAP ocenił, że "na pewno przed najbliższą sesją ZPRE, która odbędzie się w październiku, zapadną decyzje co dalej". "Będziemy debatować o tej sprawie na forum krajowym, jak i międzynarodowym, w tej chwili trudno przesądzać co dalej" - zaznaczył. Jak wskazał, konsultacje będą prowadzone m.in. w obrębie krajów, które wraz z Polską opuściły obrady ZPRE.

Poseł PiS pytany o ocenę sytuacji związanej z przywróceniem Rosji pełnego prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, stwierdził, że złożyło się na to kilka elementów, m.in. "konsekwentna rosyjska dyplomacja nakierowana na odbudowanie pozycji Rosji". "Widać, że Rosja przykłada wielką wagę do swojej pozycji w organach organizacji międzynarodowych. Widać też zmianę w postawie krajów Europy Zachodniej w podejściu do Rosji" - dodał.

Reklama

W czwartek Bernacki poinformował PAP, że w piątek spotka się z szefem klubu parlamentarnego PiS Ryszardem Terleckim. Jak dodał, będzie z nim omawiał m.in. kwestię opuszczenia przez polską delegację obrad ZPRE, w związku z przywróceniem Rosji prawa głosu w tym międzynarodowym gremium.

Za przyjęciem deklaracji ws. Rosji głosowało 118 parlamentarzystów z krajów członkowskich, 62 było przeciw, 10 wstrzymało się od głosu. Przeciwna deklaracji była Ukraina, według której jest to nieuzasadnione ustępstwo wobec Rosji.

Decyzja o zawieszeniu prawa głosu delegacji rosyjskiej w Zgromadzeniu Parlamentarnym zapadła 10 kwietnia 2014 roku i była odpowiedzią na aneksję Krymu przez Rosję. Rosjanie zostali wtedy także pozbawieni prawa zajmowania funkcji kierowniczych w Zgromadzeniu i nie mogli brać udziału w misjach monitoringowych RE. W odwecie Rosja przestała w 2016 roku uczestniczyć w posiedzeniach Zgromadzenia Parlamentarnego RE, a w 2017 roku przestała płacić składki członkowskie. Zagroziła również całkowitym wycofaniem się z Rady.

Rada Europy została powołana 5 maja 1949 r. w Londynie przez 10 państw: Belgię, Danię, Francję, Holandię, Irlandię, Luksemburg, Norwegię, Szwecję, Wielką Brytanię i Włochy. Koncentruje się na kwestiach obrony i szerzenia praw człowieka oraz zasad demokracji parlamentarnej i rządów prawa. Do organizacji należy 47 państw, a Rosja jest jej członkiem od 1996 roku. Jej siedzibą jest Strasburg.

>>> Czytaj też: Wicepremier Estonii: W proteście powinniśmy zawiesić członkostwo w Radzie Europy