MF – przy okazji prac nad budżetem – zaktualizowało strategię zarządzania długiem publicznym. I zapisało w niej prognozy wielkości długu w tym i w przyszłym roku. Z informacji opublikowanych przez PAP wynika, że resort zakłada wzrost wielkości długu z 47,1 proc. PKB w 2008 roku do 49,8 proc. PKB w tym roku. W przyszłym dług ma wynieść 54,7 proc. PKB. – To właściwie nie prognoza, tylko cel rządu. Już kilkakrotnie jego przedstawiciele mówili o tym, że chcą uniknąć przyrostu długu ponad 55 proc. PKB w przyszłym roku – mówi Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.
Dodaje, że osiągnąć ten cel można tylko w jeden sposób: przez przyspieszenie prywatyzacji. – To jedyny instrument, jaki rząd może wykorzystać w krótkim terminie. Skala prywatyzacji będzie miała wpływ na wielkość potrzeb pożyczkowych. Od niej też zależy wielkość napływającego kapitału. Jeśli będzie ona duża, wówczas może to doprowadzić do umocnienia złotego – dodaje analityk.
Niski kurs złotego to drugi – oprócz niepowodzenia prywatyzacji – czynnik ryzyka dla rządowych założeń. – Można sobie wyobrazić sytuację, w której pod koniec roku Ministerstwo Finansów będzie sprzedawało waluty pozyskane wcześniej z emisji obligacji za granicą, żeby umocnić złotego – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego. Rządowi zależy na utrzymaniu długu poniżej 55 proc. PKB, bo jego przekroczenie mogłoby mieć poważne skutki polityczne. W 2012 roku nie wolno byłoby m.in. podwyższać płac budżetówki, a waloryzacja emerytur i rent byłaby ograniczona. Budżet zaś powinien być zrównoważony.
– To, czy uda się zrealizować tę prognozę, zależeć będzie od konkretnych decyzji MF i Ministerstwa Skarbu. Według nas długu publicznego nie uda się jednak utrzymać poniżej 55 proc. PKB, on przekroczy nawet 56 proc. Chyba, że rząd będzie naprawdę zdeterminowany i przeprowadzi prywatyzację w takiej skali, jak sobie założył. A do tego będzie działał w kierunku umocnienia złotego – mówi Piotr Kalisz.
Reklama