Z ankiety przeprowadzonej przez DGP wśród analityków wynikało, że strata może wynieść 35 mln zł. Tymczasem nadzwyczaj dobry rezultat ostatnich trzech miesięcy pozwolił bankowi wyjść na plus.
Kierownictwo banku podczas wczorajszej prezentacji wyników chwaliło się efektywnym cięciem kosztów – oszczędności zaplanowane na lata 2009–2010 udało się zrealizować z nawiązką w ubiegłym roku – bank zaoszczędził 248 mln zł, choć dwuletni plan zakładał 200 mln zł. Najbardziej spadły koszty osobowe, bo aż o 23 proc. Był to wynik niższych premii dla pracowników. Ale w banku w zeszłym roku spadło także zatrudnienie, o 11 proc., do 6245 etatów.
Negatywnie bank zaskoczył rynek rezerwami na kredyty zagrożone, które wyniosły 91 mln zł i były wyższe o ok. 20 mln zł od oczekiwań analityków. Z tego 63 proc. zostało zawiązane w odniesieniu do kredytów dla segmentu detalicznego. Zdaniem Fernando Bicho, członka zarządu banku, wskaźniki jakości portfela kredytowego będą się jeszcze pogarszać. Nie określił, w którym kwartale, ale ocenia, że szczyt zostanie osiągnięty w 2010 roku i sytuacja zacznie się poprawiać. Łącznie zawiązane rezerwy w tym roku powinny być mniejsze od zeszłorocznych, które wyniosły 436,1 mln zł.
Jak poinformował wczoraj prezes banku Bogusław Kott, Millennium nie zamierza sprzedawać portfeli kredytowych i przystępuje do realizacji strategii, zakładającej m.in. wzrost liczby udzielanych kredytów dla sektora małych i średnich firm. Po zakończonej właśnie emisji akcji banku o wartości ponad 1 mld zł, współczynnik wypłacalności banku, determinujący potencjał do udzielania kredytów, będzie wynosił ponad 14 proc. Wyższe wskaźniki mają tylko Pekao i Citi Handlowy.
Reklama
248 mln zł bank Millennium zaoszczędził w 2009 roku