Inspirując się postulatami „oburzonych” o nierównościach społecznych, gdyby całą naszą planetę podzielić po równo każdemu obywatelowi przypadłaby powierzchnia wielkości ogromnego pola golfowego, ponad 2 tys. mkw. Jeszcze dwieście lat temu byłaby to powierzchnia wielkości co najmniej jednego polskiego województwa albo brytyjskiego księstwa.

>>> Czytaj też: Chiny nie chcą zbawiać Europy, chcą dobrze zarobić

10 mld do końca stulecia

Licznik populacji a świecie przekroczył 1 mld w momencie, gdy Napoleon koronował się na cesarza Francji po wielu latach rewolucji francuskiej (początek XIX w.). 100 lat później na Ziemi mieszkało już miliard ludzi więcej i ich liczba zaczęła przyrastać lawinowo. Od lat 60. XX w. co kilkanaście lat świętujemy powitanie kolejnego miliardowego obywatela. Według szacunków naukowców pod koniec tego stulecia, Ziemię będzie zamieszkiwało 10 mld ludzi.

Reklama

>>> Polecamy: Trwa wyścig zbrojeń. Świat boi się nowej, cybernetycznej wojny

Demografia motorem wzrostu czy biedy?

Być może 7 miliardowy obywatel urodził się w Chinach albo Indiach, gdzie mieszka ponad 36 proc. populacji całego świata. Demografia nie jest wyrocznią gospodarczą, ale stanowi ważny czynnik potencjału ekonomicznego. Większy przyrost naturalny to większy postęp. Przykładem tego są właśnie kraje azjatyckie, które wraz z boomem demograficznym przeżywają boom gospodarczy. Teraz, gdy liczba ludności zaczyna spadać dalszy rozwój azjatyckich tygrysów stoi pod znakiem zapytania. Według prognoz Asian Development Bank, demografia będzie miała coraz większy wpływ na te kwitnące przystanie światowej gospodarki a spadek przyrostu naturalnego odwróci do góry nogami ich sytuację ekonomiczną w ciągu najbliższych 30-40 lat.

Przez ostatnie sześć stuleci współczynnik płodności spadł z 6 dzieci na kobietę do 2,5 dziecka obecnie, z tym że w krajach rozwiniętych wynosi on średnio 1,7 dziecka, a w krajach rozwijających się - 4,2. W Chinach, najludniejszym państwie świata o populacji przekraczającej 1,3 mld. do tej pory nie zniesiono polityki „jednego dziecka”, która miała drastycznie ograniczyć przyrost naturalny i nadal kreuje wiele patologicznych zachowań, szczególnie w biedniejszych regionach Państwa Środka.

Problem przeludnienia na świecie dotyczy głównie krajów, nazywanych do niedawna państwami trzeciego świata (obecnie ONZ używa nazwy kraje rozwijające się). Według raportu agendy ONZ, fakt szybko rosnącej liczby ludności na świecie powinien szczególnie kierować uwagę na problem biedy. Rosnąca liczebność mieszkańców Ziemi zagraża pojemności ekologicznej naszej planety i niesie za sobą widmo głodu. Aby kraje rozwijające się osiągnęły poziom krajów Zachodu za przyrostem naturalnym powinien podążać rozwój technologiczny, poprawa opieki zdrowotnej i stanu rolnictwa, co przyczynia się wydłużenia długość życia.

Rekordy demograficzne

Trzy najbardziej zaludnione miasta na świecie to Szanghaj w Chinach (16, 3 mln ludzi), Bombaj w Indiach (13,9 mln) i Karaczi w Pakistanie (13,2 mlnz). W największym pod względem ludności chińskim mieście mogłaby zamieszkać prawie połowa Polaków. Z kolei największą aglomeracją miejską jest Tokio z 37,7 mln ludzi oraz m.in. Seul i Meksyk.

Kolejny krok milowy ludzkości powinien nasuwać wiele refleksji. Zdjęcia tłumów spieszących się na ulicach Pekinu, gigantyczne korki na czteropasmowych drogach wjazdowych do Nowego Jorku, zatłoczone metro w Tokio ze specjalnie zatrudnionymi „popychaczami” w białych rękawiczkach, którzy dbają o to, aby wszyscy zmieścili się do środka, czy przedmieścia Rio de Janeiro z przeludnionymi slumsami – oto rzut okiem na nasza planetę.

ikona lupy />
Times Square, Nowy Jork. / Bloomberg
ikona lupy />
Główna ulica dzielnicy Ginza w Tokio zapełniona przechodniami. / Bloomberg / KIMIMASA MAYAMA
ikona lupy />
Slumsy otaczające Dżubę, stolicę Sudanu Południowego. / ShutterStock