Chińskie inwestycje w Europie mocno rosną. Polska nie jest wyjątkiem. Co powoduje, że Chińczycy chętnie inwestują w naszym regionie, w szczególności w naszym kraju? Jakie są ich oczekiwania?
Paul Siu: Polska zwróciła uwagę Chin ze względu na dynamiczny wzrost w ostatnich latach oraz stabilny system polityczny. Widzieliśmy wzrost PKB Polski w okresie dekoniunktury z lat 2008 – 2012.
Tomasz Konik: Wydaje się, że dobra opinia o Polsce w Chinach może skutkować tym, że wiele firm chińskich właśnie w Polsce będzie tworzyło swoje centra decyzyjne, które swoim zasięgiem będą obejmować inne kraje europejskie. Tak po części już się dzieje, powstały już struktury, gdzie z Polski decyduje się o działaniach w całej Europie Centralnej czy też nawet w krajach skandynawskich. Myślę, że to początek trendu, który już wkrótce może znacząco przybrać na sile.
Co przemawia na korzyść Polski? Czy jesteśmy konkurencyjni, jeśli chodzi np. o rynek pracy?
Reklama
P.S.: Liczą się przede wszystkim oczekiwane długoterminowe korzyści. Ale ważne jest to, że Polska jest częścią Unii Europejskiej, strefy Schengen, dużym rynkiem. Produkując w Polsce, zyskuje się dostęp do rynków europejskich.
Kiedy porównujemy koszty pracy w Europie Zachodniej i Środkowej, Polska jest konkurencyjna, chociaż, podobnie jak w Chinach, obserwujemy w ostatnich latach gwałtowny wzrost wynagrodzeń pracowników. Z moich rozmów z prezesami chińskich firm, które zainwestowały w Polsce, wynika, że pracownicy są dobrze wykształceni, mówią wieloma językami i są mocno zmotywowani. To jest ważne, ponieważ firmy chińskie działające za granicą muszą opierać się na lokalnych rynkach pracy.
Czy Chińczyków interesują tylko wielkie projekty infrastrukturalne? Jakie branże są szczególnie interesujące dla inwestorów z tego kraju? Co o tym decyduje?
T.K.: Chińska ekonomia tworzy szanse dla praktycznie wszystkich sektorów gospodarki. W zakresie projektów infrastrukturalnych należy zauważyć, że chińskie przedsiębiorstwa mają olbrzymie doświadczenie w ich realizacji u siebie. Takie projekty, jak modernizacja energetyki i sieci przesyłowych, szybka kolej łącząca przykładowo Pekin z Szanghajem, która pozwala pokonać prawie 1400 km w ciągu 4,5 godziny, czy olbrzymie budowy całych centrów biznesowych – jak chociażby szanghajski Pudong, budzą olbrzymie uznanie. Warto z tych doświadczeń skorzystać.
P.S.: Chiny są oczywiście najbardziej zainteresowane surowcami. Ale nasze firmy interesują się też technologiami i producentami towarów znanych marek. Jeśli spojrzeć na branże, w których chińskie firmy inwestowały w latach 2011 – 2012 w Europie, są to głównie energia, surowce oraz przetwórstwo przemysłowe.
Jak chińskie firmy postrzegają sytuację gospodarczą w Europie i w naszym regionie? Czy kryzys strefy euro ogranicza ich apetyt na inwestycje?
P.S.: Część firm postrzega kraje europejskie jako duży rynek, który zamieszkuje ok. 250 mln ludzi, zamożniejszych niż w innych częściach świata. Z tej perspektywy, inwestując w Europie, firmy zyskują możliwość wykorzystywania dostaw towarów produkowanych w Chinach. Chiny potrzebują nowych rynków zewnętrznych, by rozwijać się wewnętrznie. To jest myślenie strategiczne, więc obecne spowolnienie gospodarcze w Europie nie zniechęca chińskich inwestorów, którzy planują, mając długi horyzont inwestycyjny, znacznie dłuższy niż pięć lub dziesięć lat. Z tego powodu szukamy krajów, które są stosunkowo stabilne gospodarczo i politycznie. W Europie Środkowej bez wątpienia Polska jest takim krajem z silnym rynkiem wewnętrznym i ograniczonym długiem publicznym. Jesteśmy pod wrażeniem tego, jak polska gospodarka radziła przez ostatnie cztery trudne lata, ale też przyglądamy się dokładnie obecnej sytuacji.
Czy ona nie budzi niepokoju?
P.S.: Wiele chińskich firm widzi obecnie raczej okazję do tanich zakupów w Europie. Jeśli horyzont inwestycyjny jest długi, to nie ma lepszego czasu na kupno przedsiębiorstwa niż pokryzysowy spadek cen. Wskaźniki finansowe, takie jak cena akcji do wartości księgowej, cztery lata temu dla wielu firm były wysokie. Kryzys sprawia, że ekspansja na rynki zagraniczne staje się tańsza.
T.K.: W ciągu ostatnich lat zauważyć można trend, że chińskie inwestycje zagraniczne wybierają Europę. Jeszcze w 2008 r. inwestycje zagraniczne Chin w Europie stanowiły 17 proc. całości realizowanych inwestycji zagranicznych. Już w 2012 ten wskaźnik wzrósł do 38 proc., a w 2014 r. analitycy spodziewają się, że osiągnie 52 proc., czyli przekroczy połowę wszystkich chińskich inwestycji zagranicznych. W tym ujęciu warto zwrócić uwagę również, że w samej Europie chińskie inwestycje w coraz większym stopniu lokują się poza Europą Zachodnią. Jeszcze w 2007 r. na każde 100 projektów inwestycyjnych jedynie 12 było poza Europą Zachodnią, w 2012 r. były to już 42 projekty. Zanotowaliśmy zatem jako Europa Centralna i Wschodnia ponad 3,5-krotny wzrost liczby projektów na przestrzeni ostatnich pięciu lat.
Zanim jeszcze Chiny zaczęły wychodzić z inwestycjami za granicę, to tam inwestowały wielkie korporacje. Jak napływ inwestycji do Chin wygląda w tej chwili?
P.S.: 12. Plan pięcioletni ma na celu wzrost krajowej konsumpcji. Tak więc rynek krajowy ma przyciągać inwestycje. W ciągu ostatnich lat Chiny miały wzrost gospodarczy stymulowany eksportem, czego jednak ze względu na rosnącą niepewność nie da się trwale utrzymać. Obserwujemy również poszerzanie się chińskiej klasy średniej, która będzie napędzać wzrost. Obecnie ze względu na spowolnienie i niepewność na świecie napływ bezpośrednich inwestycji do Chin też nieco zwolnił. Ale nadal mamy do czynienia z długoterminowym trendem silnego napływu. Od lat napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Chin przekracza wartość inwestycji zagranicznych tego kraju.
T.K.: Olbrzymi rynek wewnętrzny Chin powoduje, że właściwie każda korporacja globalna uwzględnia go w swoich planach strategicznych. Niemniej robienie tam biznesu nie jest łatwe, wymaga dużo determinacji i cierpliwości. Jak wskazują również rozmowy z polskimi przedsiębiorcami prowadzącymi biznesy w Chinach, strategie, które działają w Polsce, mogą nie do końca się tam sprawdzać. Żeby osiągnąć sukces na rynku chińskim, trzeba zaakceptować jego specyfikę i poświęcić sporo czasu, środków i energii.
Co przyciąga inwestorów do Chin? Na przykład jakich zachęt można się spodziewać?
P.S.: Mogą oni liczyć na preferencyjną stawkę podatkową, która obejmuje wybrane branże, jak nowoczesne technologie, oszczędność energii i wykorzystania zasobów, infrastrukturę, w tym oszczędzanie wody czy ochronę środowiska. Również projekty zlokalizowane w regionach autonomicznych, na przykład daleko na zachodzie lub w szczególności w Chinach centralnych, korzystają ze specjalnego traktowania podatkowego. Potężne narzędzie jest także w rękach władz lokalnych, które mają prawo do zwrotu 100 proc. podatku zapłaconego budżetowi na poziomie dystryktu. Inne subsydia obejmują koszty gruntów, szkolenia pracowników czy inwestycje w środki trwałe.
Czy są szanse na zwiększenie polskich inwestycji w Chinach?
P.S.: Od wizyty prezydenta Komorowskiego w Chinach w grudniu 2011 i premiera Wena Jiabao w kwietniu 2012 roku w Polsce wasz kraj ma zielone światło od rządu chińskiego. Nigdy nie było lepszego czasu dla polskich inwestycji w Chinach. Chiny są wciąż najlepszym wyborem dla strategicznego rozwoju polskich firm, które myślą o wyjściu za granicę, aby utrzymać tempo wzrostu w przyszłości. To znajduje odbicie w inicjatywach po stronie polskiej, takich jak szeroko komentowany w Chinach projekt „Go China” polskich instytucji, takich jak PAIiIZ. Ale pierwszy krok musi być zrobiony przez polskich przedsiębiorców. Współpraca z Chinami, niezależnie, czy chodzi o przyciągnięcie chińskiego inwestora do Polski, czy rozwój działalności w Chinach, wymaga czasu. Jest to proces, który trzeba liczyć w latach, a nie w miesiącach.
T.K.: Mamy już kilka bardzo ciekawych projektów inwestycyjnych w Chinach, ale z oceną ich rezultatów trzeba jeszcze poczekać. Strategia polskich agend rządowych przyjęcia jednego podejścia względem Chin i wsparcia polskich firm w Chinach w jednolity i sprawny sposób jest jak najbardziej wskazana. Jednak również z oceną programu „Go China” trzeba poczekać. Ważne jest również, żeby wysoki priorytet spraw chińskich, który został nadany na początku tego roku przez prezydenta i później przez premiera Chin, został zachowany i by były kontynuowane działania na tak wysokim szczeblu.
Jak różnice kulturowe wpływają na biznes? Dlaczego część inwestycji kończy się porażką?
P.S.: Biznes w Chinach bardzo różni się od prowadzenia interesów w krajach zachodnich. Bez lokalnych kontaktów nie da się prowadzić biznesu. Mowa zarówno o kontaktach biznesowych, jak i o relacjach z władzami lokalnymi i krajowymi, co obejmuje powszechnie stosowane określenie Guanxi. Dlatego każda firma, która myśli o inwestowaniu w Chinach, zazwyczaj najpierw szuka lokalnych partnerów, doradców i pomocy w budowaniu właściwych relacji, które pomogą w prowadzeniu biznesu. A gdy się rozpoczyna działalność, warto pamiętać, że choć procesy i technologia mogą pochodzić z zagranicy, to za zarządzanie zasobami ludzkimi powinni odpowiadać doświadczeni chińscy menedżerowie i to w Chinach powinna być zrekrutowana większość pracowników. Bez lokalnej wiedzy i doświadczenia wiele projektów może skończyć się niepowodzeniem.
T.K.: Dla Chińczyków liczy się bardzo zaufanie i poziom relacji. Bez zbudowania odpowiednich fundamentów w tych obszarach bardzo trudno przejść do realizacji konkretnych projektów biznesowych. Takie podejście zakłada, że musimy pogodzić się z faktem, że zbudowanie stabilnego biznesu wymagać będzie dużo więcej czasu.
Jak można sobie radzić, jeśli chodzi o ochronę własności intelektualnej? Które z elementów działalności szczególnie powinny być dostosowane do lokalnych warunków?
P.S.: Piractwo w Chinach pozostaje problemem dla międzynarodowych firm, ale istnieją sposoby ochrony praw intelektualnych przy wsparciu lokalnych firm prawniczych mających już odpowiednie stosunki i znajomość lokalnych przepisów. Branding jest kolejnym przykładem. Wszystkie kwestie związane z pozycjonowaniem na rynku w Chinach bardzo różnią się od Zachodu.
Jakie inne czynniki mogą przełożyć się na sukces firm europejskich w ekspansji na rynku chińskim?
P.S.: Radzę zagranicznym spółkom, by zadbały o odpowiedni miks podejścia globalnego i lokalnego. Sukces w Chinach wymaga oczywiście technicznego know-how i rozwiązań technologicznych stworzonych w innych krajach w celu zapewnienia pożądanej jakości produktów, ale dostosowanie produktów i usług do potrzeb lokalnego rynku, staranne dobranie rozwiązań promocyjnych do marki są często krytycznym czynnikiem sukcesu w Chinach.
ikona lupy />
Paul Siu, partner zarządzający Deloitte w regionie Chin Wschodnich materiały prasowe / DGP
ikona lupy />
Tomasz Konik, partner Deloitte, lider Chinese Services Group w Polsce materiały prasowe / DGP