Według autorów badania, zrealizowanego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, w sytuacji, gdy nie wystarcza pieniędzy na podstawowe wydatki, najczęściej przyjmowaną strategią jest ograniczanie wydatków do niezbędnego minimum. 56 proc. ankietowanych, którym zdarzają się kłopoty z finansami wskazuje, że rezygnuje z rozrywek i droższych zakupów.

Inny sposób to szukanie dodatkowych źródeł dochodów – 32 proc. ankietowanych decyduje się szukać dorywczych zajęć lub brać nadgodziny. Z kolei przekonanie, że należy coś sprzedać wyraża 22 proc. badanych. Tyle samo osób deklaruje, że pożycza pieniądze, ale pod warunkiem, że od kogoś z rodziny. Kolejną deską ratunku okazuje się nieuregulowanie bieżących rachunków - 14 proc. respondentów nie płaci w terminie za prąd, czynsz czy telefon.

Jak wskazał PAP prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, dylemat, co robić, gdy brakuje pieniędzy "zdecydowanie rzadziej kończy się dziś decyzją o zaciągnięciu pożyczki czy kredytu". Między 2019 a 2021 rokiem odsetek osób chętnych do pożyczania w instytucjach finansowych spadł o 12 p.p., do 48 proc. "Najwyraźniej części badanych bardziej bezpieczne wydaje się przekładanie na później bieżących zobowiązań niż dokładanie sobie kolejnego" - ocenił. Mniejszą popularność kredytów gotówkowych w czasie pandemii potwierdzają też dane BIK, "co z wynika z postawy potencjalnych klientów, ale też ostrożniejszej polityki kredytowej banków". Coraz chętniej brane są natomiast kredyty ratalne – dodał.

Reklama

Nieuregulowanie w terminie rachunków jest pierwszym pomysłem na zasilanie swoich finansów ze źródeł zewnętrznych, poza pożyczką od rodziny. Ponad dwa razy więcej osób deklaruje, że prędzej zdecyduje się na taki krok niż pójdzie poprosić o pieniądze znajomych, czy pożyczyć w instytucji finansowej – o takich rozwiązaniach mówi odpowiednio 7 i 6 proc. badanych. "Ten sposób łatania dziur w budżecie domowym może skończyć się wpisem do rejestru dłużników. Jeśli brak płatności będzie się przedłużał, prędzej czy później dłużnika wpisze do rejestru wierzyciel, albo firma windykacyjna, która odkupi portfel złych długów" - ostrzegł Grzelczak. Przypomniał, że niezapłacona kwota może wzrosnąć o odsetki i różne opłaty karne wynikające z opóźnienia. Obecnie z ponad 31 mln pełnoletnich Polaków w rejestrze BIG InfoMonitor widnieje 2,14 mln osób.

Wierzyciel może zgłosić do rejestru dłużnika-konsumenta, który nie zapłacił min. 200 zł przez co najmniej 30 dni po terminie. Jak przypomnieli eksperci BIG w praktyce dłużnik ma więcej czasu, bo wierzyciel przed wpisem zobowiązany jest jeszcze wysłać wezwanie do zapłaty z informacją o takim zamiarze. Dłużnik otrzymuje, dodatkowy czas na uregulowanie zobowiązań.

Wiele osób koronakryzys zmobilizował też do uporządkowania sytuacji finansowej. Niemal co czwarty Polak (23 proc.) spłacił lub co najmniej zmniejszył swoje zadłużenie i zaległości. Jednocześnie, po ponad 1,5 roku trwania pandemii dwie trzecie ankietowanych stwierdziło, że reperkusje wynikające z COVID-19 nie skłoniły ich do takich działań, bo już wcześniej finanse mieli pod kontrolą i pandemia niczego tu nie zmieniła. Z kolei co dziewiąty (11 proc.) ankietowany zwiększył swoje zobowiązania. Nastąpiło to głównie w gospodarstwach domowych, którym pieniędzy brakuje nawet na najpilniejsze potrzeby, albo są zmuszone odmawiać sobie wielu rzeczy, by wystarczyło na życie. W tych grupach stwierdziło tak odpowiednio 48 proc. i 30 proc. osób.

Badanie Quality Watch zrealizowano 22 – 25 października 2021, metodą CAWI wśród Polaków w wieku 18+. Objęło reprezentatywną ze względu na wiek, płeć, wielkość miejsca zamieszkania próbę 1078 Polaków.