Produkcja ogniw do e-aut to pierwszy z sektorów nowoczesnej gospodarki, w którym to nie my gonimy Europę, lecz ona nas. Organizacja Transport & Environment, działająca na rzecz ekologicznej mobilności, podaje, że jesteśmy liderem zdolności wytwórczych na Starym Kontynencie – w tym roku wynoszą one ok. 47 GWh; wyprzedziliśmy Węgry (ok. 30 GWh) i Niemcy (ok. 20 GWh).
Pandemia pokazała, że produkcja ogniw to już nie nowinka, lecz ważny element gospodarki, mający spory wpływ na bilans handlowy. Akumulatory były hitem eksportowym – w ubiegłym roku sprzedaliśmy ich za prawie 4 mld euro; to dwukrotnie lepszy wynik niż w 2019 r., nawet pomimo trwającej recesji.
Tym samym Polska stała się największym eksporterem ogniw w UE, a sama branża stała się zieloną wyspą na tle polskiej motoryzacji. Jak pod koniec marca wskazał specjalistyczny portal AutomotiveSuppliers.pl, w 2020 r. eksport całej branży samochodowej zmniejszył się o 5,6 proc. (28,6 mld euro). Choć najważniejszą kategorią wciąż były części i akcesoria (10,7 mld euro, spadek o 5 proc.) oraz samochody (4,9 mld euro, spadek o 20 proc.), to baterie „wspięły się” na trzecie miejsce (3,99 mld euro, wzrost o 98,5 proc.).
Można spodziewać się, że sprzedaż dalej będzie rosnąć, bo w tym roku nastąpił wysyp „zielonych” deklaracji zarówno ze strony producentów, jak i koncernów motoryzacyjnych. Lider polskiej produkcji – koreański LG Energy Solutions (spółka zależna LG Chem), mający pod Wrocławiem jeden z największych zakładów produkcyjnych w Europie, ogłosił w styczniu, że przeprowadzi czwartą rozbudowę kompleksu, by osiągnąć moce wytwórcze wynoszące 100 GWh.
Reklama

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.