W ramach kampanii „Go To Travel” rząd oferuje dopłaty w wysokości nawet 50 proc. do wycieczek turystycznych. Pod koniec ubiegłego tygodnia z programu wykluczono Tokio, gdzie wykrywane są ostatnio rekordowe liczby infekcji.

Gubernator Tokio Yuriko Koike powiedziała w środę dziennikarzom, że spodziewa się tego dnia potwierdzenia ok. 230-240 nowych zakażeń. Oznacza to, że łączny bilans infekcji wykrytych w japońskiej stolicy przekroczy 10 tys. - podała publiczna stacja NHK.

Koike wezwała również mieszkańców Tokio, by pozostali w domach w czasie długiego, czterodniowego weekendu, rozpoczynającego się w czwartek. „Kluczowe jest, aby osoby starsze i borykające się z innymi schorzeniami unikały niekoniecznych wyjść” - zaznaczyła.

Gubernatorzy wielu innych prefektur opowiadali się za odłożeniem kampanii turystycznej i wyrażali obawy, że za jej sprawą wirus rozprzestrzeni się na terenach wiejskich, gdzie dotąd notowano niewiele zakażeń. Ankieta dziennika „Mainichi Shimbun” wykazała, że za odwołaniem kampanii w całym kraju opowiada się 69 proc. Japończyków.

Reklama

Krytycy zarzucają japońskiemu rządowi, że podejmuje sprzeczne działania, z jednej strony starając się ożywić gospodarkę, a z drugiej – opanować szerzenie się koronawirusa. Przedstawiciele branży turystycznej narzekają również na brak przejrzystości w związku z kampanią – podała agencja Reutera.

Premier Shinzo Abe oświadczył natomiast, że działania rządu są spójne. „Nie ma żadnej zmiany w naszym stanowisku, by ostrożnie wznawiać działalność gospodarczą, jednocześnie prosząc społeczeństwo o współpracę w zapobieganiu szerzeniu się koronawirusa” - powiedział w środę Abe, pytany o kampanię turystyczną.

W Japonii udało się uniknąć lawinowego wzrostu zakażeń, jaki odnotowano w niektórych innych krajach rozwiniętych. Jednak po zniesieniu pod koniec maja stanu wyjątkowego liczba infekcji wykrywanych w Tokio i kilku innych metropoliach zaczęła znów gwałtownie rosnąć. Od początku pandemii w Japonii wykryto ok. 27 tys. zakażeń, a ponad 1000 pacjentów zmarło.